Zaolzie - odzyskanie zagarniętego (2)

Na początku października 1938 roku wojsko polskie zajęło, utraconą w 1919 roku na rzecz Czechów, część Śląska Cieszyńskiego.

    Po przyłączeniu w marcu 1938 roku Austrii do III Rzeszy Adolf Hitler nasilił swe żądanie skierowane wobec Pragi. W tej sytuacji prezydent Czechosłowacji Edvard Beneś wysłał do Polski Vaclava Fialę w celu zorientowania się w możliwościach zawarcia polsko-czechosłowackiego porozumienia. Jego polscy rozmówcy z kręgów rządowych i opozycyjnych jako warunek wstępny negocjacji stawiali kwestię rewizji granicy na Śląsku Cieszyńskim.

    Na początku września 1938 roku państwo czechosłowackie przedstawiane było w polskiej prasie jako pogrążone w całkowitym chaosie i chylące się ku upadkowi. Informowano o zamknięciu praskiej giełdy i szeregu banków, o masowym wykupywaniu żywności przez mieszkańców czeskich miast.

    Gdy w połowie września 1938 roku Czechosłowacja zgodziła się pod naciskiem Londynu i Paryża na oddanie Niemcom terenów zamieszkałych przez większość niemiecką, minister Beck zażądał od Pragi, by w sposób równoprawny potraktowała polskie roszczenia dotyczące Zaolzia. Jednocześnie w dniu 22 września 1938 roku gen. Stachiewicz polecił szefowi II Oddziału płk Pełczyńskiemu przerzucić na  teren Zaolzia polskie oddziału bojowe. Do pierwszych akcji tych oddziałów , dowodzonych przez mjra Ankersteina doszło w dniu 24 września.

    Dopiero w dniu 22 września 1938 roku - na kilka dni przed rozpoczęciem  konferencji w Monachium – Beneś w liście do prezydenta Mościckiego zadeklarował gotowość dokonania korekty granicy polsko-czechosłowackiej. Do tego ustępstwa skłonił prezydenta naczelny dowódca armii czechosłowackiej gen. Ludvik Krejći wskazując, iż w zamian za ustępstwa terytorialne Praga mogłaby liczyć na polską pomoc materialną w sprzęcie wojennym i paliwach.

   W następstwie wymiany listów między oboma prezydentami czeski minister spraw zagranicznych Kamil Kofta w dniu 27 września 1938 roku przedstawił konkretny plan przejęcia przez Polskę spornych terenów Zaolzia. Stosowna komisja polsko-czeska miała rozpocząć prace w dniu 5 października, a przekazanie Zaolzia miało – wedle planów czeskich – nastąpić najwcześniej w dniu 31 października, a najpóźniej w dniu 1 grudnia 1938 roku.

   W polskiej prasie pojawiły się informacje, iż Czesi przed przekazaniem Śląska Cieszyńskiego w ręce polskie zamierzają zniszczyć znajdujące się tam zakłady przemysłowe. „Wedle wiarygodnych doniesień” czeskie jednostki wojskowe miały rzekomo zaminować trzyniecką hutę oraz wiele mostów, a także zerwać tory w pobliżu granicy z Polską.

   W wielu miastach Polski odbyły się manifestacje, w czasie których ich uczestnicy nieśli transparenty z takimi hasłami jak: „Śląsk Zaolziański musi być Polsce zwrócony”, „Żądamy zagrabionego Śląska”, „Siłą odebrać zagrabione ziemie” oraz „200 tys. Polaków chce się połączyć z Polską oraz skończyć z hańbą czechizacji Polaków”. Rozpoczęto werbunek do Ochotniczego Korpusu Zaolziańskiego – w dniu 27 września na jego pierwszej zbiórce stawiło się w Warszawie  „600 oficerów, 3000 podoficerów i 1800 szeregowych”.

   W obliczu groźby zajęcia przez Niemców Zaolzia z niezwykle ważnym węzłem kolejowym w Boguminie (linia kolejowa z Bogumina  stanowiła jedyne połączenie między Czechami a sprzyjającą Berlinowi Słowacją), polska dyplomacja pod naciskiem Sztabu  Głównego WP zdecydowała się przyspieszyć przejęcie Zaolzia.

   Znając postanowienia konferencji monachijskiej Beck w trakcie narady na Zamku Królewskim z udziałem prezydenta Mościckiego, marszałka Rydza-Śmigłego, premiera Składkowskiego oraz wicepremiera Kwiatkowskiego  przeforsował wystosowanie ultimatum do Czechosłowacji. Tego samego dnia  ambasador RP w Pradze przekazał rządowi czechosłowackiemu ultimatum w sprawie „natychmiastowego ustąpienia oddziałów wojskowych i policyjnych z terytorium (…) i oddania w sposób ostateczny wspomnianego terytorium polskim władzom wojskowym” . Ewakuacja wojsk czechosłowackich miała nastąpić w dniu 2 października, a przekazanie „terytorium okręgów Cieszyn i Frysztat powinno być ostatecznie zrealizowane w ciągu 10 dni”, licząc od 1 października 1938 roku.

   Ostatecznie Praga  przyjęła polskie żądania, prosząc jedynie o utrzymanie ruchu na linii kolejowej Bogumin-Żylina. W dniu 1 października 1938 roku we wsiach i miasteczkach Zaolzia, zamieszkałych przez większość polską, pojawiły się natychmiast polskie flagi.

   Przedstawiciele obu armii spotkali się w Skoczowie, gdzie ustalili szczegóły przejęcia Zaolzia przez Polskę. W celu uniknięcia rabunków,  postanowiono o przejęciu spornego terytorium przez Wojsko Polskie już w dniu 2 października 1938 roku.  W ciągu następnych kilku dni Samodzielna Grupa Operacyjna (SGO) „Śląsk” zajęła Zaolzie.

   W rozkazie wydanym w dniu 2 października 1938 roku marszałek Rydz-Śmigły zwracając się do żołnierzy Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk”, napisał: „Za chwilę przekroczycie Olzę, skazaną w ciągu długich lat na upokarzającą służbę rzeki, oznaczającej granicę nie istniejącą ani w sercach tych, co oba jej brzegi zamieszkują, ani w sercach całego narodu polskiego”.

   Przejmowanie zachodniej części Śląska Cieszyńskiego dokonało się w sposób świetnie zorganizowany oraz jednocześnie bezkrwawy i pokojowy. Czesi nigdzie nie stawiali oporu. „Niektórzy Czesi uciekli – wspominał Karol Filipiec – Uciekli wszyscy czescy nauczyciele, a też młodzi ludzie, szowiniści czescy. Ci, co mieli gospodarstwa, zostali”.

   Wkroczenie jednostek Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk”, dowodzonych przez gen. Bortnowskiego, na Zaolzie wywołało ogromny entuzjazm wśród Polaków na zajmowanym  terytorium, jak i w całym kraju. „Runęły słupy graniczne nad Olzą – pisano – Dziś armia potężne ramię zbrojne Narodu przygarnia do Ojczyzny ziemię Piastową. Rząd czeski w całej rozciągłości przyjął warunki Polski”.

   „Na rynek wjeżdża – opisywano zajęcie Darkowa – w pełnym pędzie 6 lekkich czołgów polskich: to nasza straż przednia. Za czołgami z twardym łomotem podkutych butów wkracza pułk piechoty. Ludzie (…) szaleją z radości; widać łzy w oczach kobiet, obcy ludzie rzucają się sobie w objęcia, padają na kolana i krzyczą. Na maszerujących żołnierzy sypią się bez przerwy kwiaty, tak że pułk defiluje jak gdyby po dywanie z żywych kwiatów”.

   Do zebranych na placu Piłsudskiego mieszkańców stolicy przemówienie wygłosił minister Beck oraz marszałek Rydz-Śmigły. Wedle prasy ludzie na ulicach mieli płakać ze szczęścia i padać sobie w objęcia. Spontanicznie wznoszono okrzyki na cześć marszałka Rydza-Śmigłego, prezydenta Mościckiego, ministra Becka oraz armii polskiej.

   W dniu 12 października 1938 roku na Zaolzie przyjechał marszałek Rydz-Śmigły. Uroczyste powitanie zorganizowano na moście na Olzie w Cieszynie. Marszałek jechał otwartym samochodem, witany oklaskami i obrzucany kwiatami przez licznie zgromadzonych mieszkańców. Przy moście ustawiono bramę triumfalną z napisem : „Ziemia Piastowska wita Oswobodziciela”. W trakcie wizyty Generalny Inspektor Sił Zbrojnych odwiedził hutę trzyniecką, Bystrzycę , Jabłonków, Rychwałd i Bogumin.

   Na mocy dekretu Prezydenta RP przyłączone tereny zostały włączone do województwa śląskiego. Planowano utworzenie na nich nowego okręgu wyborczego, jednak – z uwagi na fakt, iż „dokonano już wielu czynności przedwyborczych” – mieszkańcy Zaolzia nie wzięli udziały w wyborach do Sejmu i Senatu, przeprowadzonych na jesieni 1938 roku.

   Po zajęciu Zaolzia w polskiej prasie pojawiło się szereg artykułów podkreślających znaczenie gospodarcze Śląska Cieszyńskiego. Wedle „pierwszych, prowizorycznych obliczeń”, dzięki przejęciu m.in. hut w Trzyńcu i Boguminie produkcja hutnicza w Polsce miała rzekomo wzrosnąć aż o 50%.  Prasa określała Karwinę „skarbem czarnych brylantów”, a tamtejsze kopalnie miały wydobywać węgiel kamienny o znacznie wyższej jakości od węgla na Górnym Śląsku.

   W celu szybkiego scalenia gospodarczego zajętych ziem z resztą kraju została powołana przez Izbę Przemysłowo-Handlową w Katowicach Rada Gospodarcza  Śląska Zaolziańskiego, w której pracach mieli brać udział przedstawiciele ministerstw: skarbu, rolnictwa, przemysłu i handlu oraz pełnomocnicy Banku Handlowego i województwa śląskiego. Izba uruchomiła także swoją ekspozyturę w Cieszynie.

  Prasa polska wskazywała także na walory turystyczne Zaolzia, informując  o wielu trasach narciarskich oraz schroniskach górskich koło Przełęczy Jabłonkowskiego, m.in. na Kazubowej Górze, w Kozołkach i na Skałce. Góry jabłonkowskie cieszyły się także sławą znakomitych terenów myśliwskich, zwłaszcza polowań na głuszca.
  
    Biorąc pod uwagę całą historię Śląska Cieszyńskiego w latach 1918-1938 roku nadużyciem jest traktowanie polskiej operacji w październiku 1938 roku jako zdradzieckiego najazdu na bezbronną Czechosłowację. Polska bowiem odzyskała obszary, zamieszkane przez zdecydowaną większość ludności polskiej, zabrane jej podstępnie przez Pragę w 1919 roku.
 
Wybrana literatura:

M. Skalski – Płonące granice
Z. Kirkor-Kidroniowa – Wspomnienia
Stosunki polsko-czechosłowackie 1932-1939 w relacjach dyplomatów II Rzeczypospolitej
J. Matuszak – Aneksja Zaolzia w 1938 w polskiej prasie rządowej i opozycyjnej
J. Wierzchowski – Spór o Zaolzie 1918-1920 i 1938
M. Deszczyński – Ostatni egzamin. Wojsko Polskie wobec kryzysu czechosłowackiego 1938-1939

http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/961107.html

http://historia.org.pl/2014/09/02/czeskie-zbrodnie-na-slasku-cieszynskim-w-1919-roku/

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

02-10-2014 [09:34] - St. M. Krzyśków... | Link:

Być może te kilka słów dołożonych przeze mnie do tej analizy coś tam dodatkowo naświetli. Od lat ubolewam nad tym, że w Polsce wyjątkowo nie szanowało się bezpośrednich świadków różnych wydarzeń, a to u nas, na naszych terenach i w naszym mobilnym społeczeństwie działo więcej niż gdziekolwiek indziej.
Pan Andrzej Choma, rocznik 1913, pochodzący z powiatu lubelskiego, jako żołnierz brał udział w odzyskaniu Zaolzia. Rozmowy z nim toczyłem ćwierć wieku temu i nie chcę przytaczać rzeczy, których już nie jestem pewien, podaję te zaistniałe bez wątpienia i jednocześnie jakoś korespondujące z Pańskim tekstem.
Okopani żołnierze trwali na swych stanowiskach naprzeciwko wojska czeskiego, przynajmniej dwa, trzy dni. Nie dochodziło do incydentów poza jednym. W czasie inspekcji od postrzału w głowę zginął na miejscu polski major. Pan Andrzej twierdził, że była to jakaś zabłąkana kula i odrzucał zdecydowanie wyrażane przeze mnie wątpliwości, utrzymując, że strzał nie padł od strony przeciwnika.
Czesi opuszczając teren Zaolzia dopuszczali się zniszczeń na niewielką skalę. Budynek straży (granicznej?) został zdewastowany, m.in. powyrywano zamki i klamki u drzwi.
Pozdrawiam.