Tillerson, góral i zjednoczona (w dni parzyste) opozycja

Totalna opozycja i eksestabliszmentowe media były bardzo zawiedzione, że ze spotkania Kaczyński -Tillerson nie prowadzono transmisji na żywo. Zamiast „ lajfa” były domysły . Mogę ujawnić, trudno , raz kozie śmierć, dwie rzeczy. Te, których ... nie było. Otóż sekretarz stanu USA nie zapytał czy posłanka Mucha Joanna mogłaby zaśpiewać amerykański hymn przed meczem Superbowl. Nie odniósł się też do faktu- być może ku osłupieniu ekspertów z TVN 24-że partia Nowoczesna pani Kasi spadła w sondażach w okolice progu wyborczego.

Zostawmy Tillersona. Zajmijmy się „ Księgą dziwów w Polsce”. To praca zbiorowa, którą codziennie pracowicie piszą, rozdział po rozdziale, śmieszność po śmieszności, politycy opozycji. Tej, która w dni parzyste jest zjednoczona, a w nieparzyste - podzielona. W ostatnich dniach opozycja wygenerowała dwie wiadomości. Jak w dowcipie : jedna jest dobra, a druga zła. Będę miłosierny i zacznę od dobrej . Otóż dobra jest taka, że PO i Nowoczesna będą mogły ewentualnie, potencjalnie, wszystko to być może, ja to jednak między bajki włożę, zsumować swoje poparcie. Natomiast zła wiadomość jest następująca: poparcie obu tych partii należy ewentualnie dodać, a nie mnożyć. Cóż, taka lekcja matematyki .

W TVP Info relacja na żywo: prezydent Trump w Davos. W TVN 24 w tym samym czasie reportaż o Polaku po pijanemu „hajlującym” na Słowacji. Tak, są rzeczy ważne i ważniejsze. Wiertnicza, tak jak Czerska ma swoje priorytety. Trawestując stare przysłowie: „ pokaż mi swoje priorytety, a powiem ci kim jesteś”.

Ano, właśnie. Skoro jesteśmy już przy stacji TVN i jej reportażu o wariatach biegających po lesie z torcikami i swastykami z wafelków przykuwa moją uwagę wypowiedź świra od Hitlera. Mówił on, że towarzysz Hitler Adolf ( towarzysz, bo przecież „Kamerade” z Narodowo- Socjalistycznej Partii Robotników Niemiec) „był kulturalnym człowiekiem” . Cóż, nie do końca odpowiadam za swoje skojarzenia, ale przypomniał mi się inny towarzysz- pułkownik Mazguła Adam. Też opowiadał koszałki- opałki o tym , że stan wojenny był „ kulturalny|”. Może specjaliści odpowiedzą na fundamentalne pytanie czy czasem nie jest tak ,że socjalizm wszelkiej maści po prostu odbiera rozum.

Piszę te słowa w Brukseli, przyglądając się jak Parlament Europejski w którym zasiadam, nawet nie próbując zmienić unijnych traktatów poszerza swoje kompetencje o możliwość oceniania politycznych sporów ( i ich aktorów) wewnątrz krajów członkowskich. Cóż, „ tyż piknie”, jak powiedział góral zaraz po tym, jak odpowiedział na pytania cepra, jaka będzie pogoda. A jak odpowiedział? „Bydzie. Albo też, panocku, nie bydzie”...

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (07.02.2018)