Jak ubywatele oszukali Europę i co na to PiS

Jak wiadomo, ubywatele wychodzili na ulicę i zagranicę w obronie „państwa prawa”. Wiadomo też, iż ubywatele, wzorem sowieckiej żydokomuny, posługują się nowomową, nadając odmienne, często odwrotne, znaczenie ustalonym pojęciom (tak, za dyrektywą Stalina, polska żydokomuna nazywała Armię Krajową faszystami). Trudno jednak przejść do porządku nad międzynarodowym skandalem, jakim jest okłamanie Wspólnoty Europejskiej!
A tak się stało w opisywanym przypadku:
Polska, która wraz innymi krajami podpisała* 29/04/1999 Europejską Konwencję o Obywatelstwie z 06/11/1997 r. (European Convention on Nationality) – nie uczyniły tego takie państwa jak np. Belgia, Hiszpania, Irlandia, Szwajcaria, W. Brytania – do dnia dzisiejszego jej nie ratyfikowała, pozostawiając w zawieszeniu przyjęte w Konwencji reguły postępowania w sprawach tego szczególnego stosunku prawnego między państwem a obywatelem.
Powodem jest, jak się wydaje, ubywatelska konstytucja, narzucona ogłupiałemu od ciosów w plecy (rozkradzenia majątku narodowego, bezrobocia, tupetu „nowej elity”, wrzasku obcych mediów itd. itp.) społeczeństwu czeciej erpe; konstytucja, która głosami ¼ obywateli i przy sprzeciwie Solidarności „przeszła” dzięki majstrowaniu przy ustawie o referendum.
 
Konstytucja Kwaśniewskiego (i Millera) szczególnie nadzwyczajnie zadbała o kastę sędziowską – co wyraża się nigdzie nie spotykaną objętością artykułów jej dotyczących – ale także, co jest dotąd jakby niezauważone (przy takim namnożeniu się patentowanych „konstytucjonalistów”!) – krótkim art. 34, którego pkt. 2 brzmi:
Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie.
Przypomnę tylko, że te zasady (Konstytucję Kwaśniewskiego**) uchwalono 2 kwietnia 1997 r., a zatem pół roku wcześniej, niż Polska parafowała ECoN i dwa lata wcześniej, gdy ją podpisała nie bacząc na niezgodność tej normy z własnym prawodawstwem!
 
Na czym polega ten nowomowny (tu raczej „nowopiśmienny”) myk?
Ano na tym samym, co zrobiono z sędziami: na ubezpieczeniu się – tym razem od przegonienia w diabły; ubywatele, choć tak im blisko do „wolności”, do „Europy” do „państwa prawa” – zadbali (w Konstytucji!) o siebie! Są chronieni! Najwyższym prawem!
I w celu tej własnej ochrony posunęli się nawet do Kłamstwa Międzynarodowego, podpisując ECoN, gdzie stoi jak byk:
 
Artykuł 7. Utrata obywatelstwa ex lege lub z inicjatywy Państwa Strony [Konwencji]
1. Państwo Strona nie może przewidywać w swym prawie wewnętrznym utrat obywatelstwa ex lege ani z inicjatywy Państwa Strony, z wyjątkiem następujących przypadków:
(…)
d. postępowania poważnie szkodzącego żywotnym interesom Państwa Strony
 
A więc – w Konstytucji Kwaśniewskiego – można poważnie szkodzić żywotnym interesom Państwa bez obawy o utratę obywatelstwa! Takie „drobne”, bezczelnie utajone przed Europą, odstępstwo od cynicznie podpisanej Konwencji!

I co na to PiS?
 

* co prawda ubywatele nie odważyli się jej ratyfikować - pewno dlatego, że w sejmie ten myk mógłby wyjść na jaw, a tak - cicho
** może nie wypada przypominać, że jestem autorem tego skrótu (podobnie jak ongiś np. „polskiego bantustanu” i „kasty sędziowskiej”) – ale nie chodzi tu o „sławę”, tylko o podkreślenie, że nawet taka miernota jak bloger może mieć swój wkład w „dynamikę procesów politycznych”.