Wszyscy ludzie Junckera

W ciągu kilku najbliższych dni zdecydują się losy nowego składu Komisji Europejskiej. To, że przewodniczący elekt, wieloletni premier Luksemburga i były szef Eurogrupy Jean-Claude Juncker poskładał już europuzzle, nie oznacza wcale, iż Parlament Europejski musi tę układankę w całości zaakceptować.

Europarlament lubi bowiem pokazywać swoją siłę i dowodzić, że dawno już przestał być kwiatkiem do europejskiego kożucha. Zwłaszcza że od grudnia 2009 r., kiedy to ostatecznie został ratyfikowany traktat lizboński, jego rola wzrosła. Ale już wcześniej, w 1999 r., bez traktatowych kompetencji parlament potrafił wymusić dymisję Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Jacques’a Santera (skądinąd też byłego premiera Luksemburga), a także odstrzelić dwóch kandydatów na komisarzy – w roku 2004 (Łotysza – słusznie, Włocha – niesłusznie) i w 2009 (Bułgarkę – słusznie).

Prezydium bez Polski

Jednak już teraz możemy mówić o nowej politycznej geografii Komisji Europejskiej: propozycje Junckera w olbrzymiej większości zostaną zaakceptowane najpierw przez europarlament, a potem przez Radę Europejską. Jedynie bowiem czworo na dwudziestu ośmiu komisarzy określa się mianem „kontrowersyjnych”. Ale nawet w tych wypadkach zastrzeżenia i emocje budzić może raptem jedna osoba ‒ komunizująca, obecna na koncertach, na których królują portrety Che Guevary i znana także z antyunijnych wypowiedzi (!) była premier Słowenii Alenka Bratušek, przewidywana na jedno z siedmiu stanowisk wiceprzewodniczącego Komisji. No właśnie: nowy szef KE utrzymał liczbę siedmiu wiceszefów europarlamentu, akceptując zwiększenie ich liczby przez swojego poprzednika José Manuela Durão Barroso w 2009 r. O ile bowiem w gabinecie „Barroso Pierwszego” było pięciu wiceprzewodniczących, o tyle w gabinecie „Barroso Drugiego” było ich o dwóch więcej. W latach 2004–2009 spośród pięciu wiceszefów KE jeden pochodził z naszego regionu Europy. Był to Estończyk Siim Kallas. W następnej kadencji 2009–2014 było ich już dwóch, ale na siedmiu. Do Estończyka Kallasa doszedł Słowak Marosz Szefczovicz. Zwracam uwagę, że ani rząd SLD-PSL, ani PO-PSL nie były w stanie przeforsować Polaka na to stanowisko. Tak samo było i teraz. Na siedmiu wiceprzewodniczących Komisji jest aż czterech (!) reprezentantów „nowej Unii”, a więc krajów, które weszły do UE w roku: 2004, 2007 i 2013. Tymi nowymi przedstawicielami naszego regionu są: Bułgarka, Łotysz, Słowenka i Estończyk. Zwraca szczególną uwagę silna reprezentacja krajów nadbałtyckich (dwa z trzech są obecne w prezydium PE). „Starą Unię” reprezentują: Holender, Fin i Włoszka.

Kontrowersje i doświadczenie

Barroso na swojego pierwszego zastępcę wybrał Brytyjkę baronessę Catherine Ashton, która odpowiadała za unijną dyplomację. Wydawało się, że tytuł pierwszego wiceszefa Komisji Europejskiej zarezerwowany jest dla tegoż Hi Repa [High Representative], czyli wysokiego przedstawiciela do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Juncker to zmienił – jego pierwszą zastępczynią nie jest mająca krótkie polityczne CV Włoszka Federica Mogherini, lecz znacznie starszy i dużo bardziej doświadczony minister spraw zagranicznych Holandii Frans Timmermans. Oboje spotkali się jeszcze w starych rolach 22 lipca 2014 r. na szczycie ministrów spraw zagranicznych UE, na którym zresztą miałem okazję przemawiać w imieniu Parlamentu Europejskiego. Teraz przedstawiciel Królestwa Niderlandów ma odpowiadać za unijne regulacje i przepisy oraz relacje międzyinstytucjonalne, a także „rządy prawa”. Włoszka zaś, mająca ledwie półroczne doświadczenie na stanowisku szefowej MSZ-etu Republiki Italii, ma czuwać nad EEAS, czyli Europejską Służbą Działań Zewnętrznych. Wśród pozostałych czterech wiceprzewodniczących jest aż czworo byłych premierów: Finlandii – Jyrki Katainen (ma odpowiadać za „pracę, wzrost, inwestycje i konkurencyjność”), Estonii – Andrus Ansip („wspólny rynek cyfrowy”), mój przyjaciel ekseurodeputowany, a potem przez pięć lat szef rządu w Rydze ‒ Valdis Dombrovskis (ma odpowiadać za strefę euro i dialog społeczny) i wreszcie Słowenii – wspomniana Alenka Bratušek (oprotestowana już przez trzy słoweńskie partie polityczne z niestety niesłychanie ważnym zakresem odpowiedzialności: unia energetyczna). Ciekawe, że nikt w Brukseli nie zauważa tego, że spora część klasy politycznej Słowenii usiłuje nie dopuścić rodaczki, byłej premier, na kluczowe stanowisko w UE. Do tego dochodzi jeszcze wiceprzewodnicząca z Bułgarii Krystalina Georgijewa, która ma odpowiadać za podatki i zasoby ludzkie, a wcześniej była już komisarzem do spraw rozwoju i pomocy humanitarnej. Skądinąd mówiono o niej jako o poważnej kontrkandydatce Włoszki Mogherini na stanowisko wiceprzewodniczącej KE do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Z tej siódemki jeszcze tylko Katainen był komisarzem, ale raptem przez dwa miesiące: europarlament zaakceptował go w lipcu jako komisarza do spraw gospodarczych i walutowych. Skądinąd przy głośnych protestach fińskiej opozycji, podnoszącej, że... ucieczka urzędującego premiera z kraju jest narodowym skandalem (sic!)

Zatrzęsienie premierów i wicepremierów

W 28-osobowej komisji jest 15 przedstawicieli starej Unii, czyli krajów, które założyły Europejską Wspólnotę Węgla i Stali (EWWiS), a potem Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG) i ją – a następnie UE – poszerzały do roku 1995, oraz 13 krajów nowej Unii. W sensie personalnym Komisja pod wodzą Junckera jest bodaj najsilniejsza w historii, gdy chodzi o sprawowane wcześniej funkcje kandydatów na komisarzy. Jest w niej pięciu byłych premierów (Luksemburg, Finlandia, Słowenia, Łotwa, Estonia), dwóch wicepremierów (kobiety: Polska i Dania), trzech szefów MSZ-etów (Holandia, Włochy, Węgry), jest też dwóch byłych ministrów rozwoju regionalnego (Polska i Czechy), a także po jednym ministrze finansów (Francja), obrony narodowej (Grecja), rolnictwa (Hiszpania), środowiska (Irlandia), zdrowia (Litwa), do spraw europejskich (Szwecja), ministra bez teki (Portugalia) oraz były premier landu (Niemcy). Jest też sześciu dotychczasowych komisarzy – choć zgodnie z tradycją każdy z nich ma teraz już inny „resort” (tekę). Pochodzą oni z: Finlandii, Austrii, Chorwacji, Niemiec, Słowacji i Szwecji. Na marginesie warto podkreślić, że w wielu krajach UE, w których nie zmieniły się rządy, władze postanowiły o przedłużeniu kadencji dotychczasowych komisarzy. Inaczej było w Polsce, gdzie przecież tak świetnie oceniany w prorządowych mediach komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski nie wiadomo z jakich powodów nie dostał poparcia gabinetu Donalda Tuska dla swojej dalszej obecności w Brukseli. Skoro był tak dobry, to dlaczego tak się stało? Meandry polityki personalnej PO, a raczej polityki personalnej samego premiera Tuska są warte analizy.

Żonglowanie tekami

W składzie nowej komisji ma być też, uwaga, czterech aktualnych europosłów (Łotwa, Belgia, Cypr, Rumunia), a także jeden poseł krajowy (Malta) oraz były przewodniczący Izby Lordów (oczywiście Wielka Brytania). Proszę nie sumować powyższych liczb, bo wyjdzie liczba większa niż 28. W tej statystyce uwzględniam np. byłego premiera Łotwy z polskimi zresztą korzeniami (Valdisa Dombrovskisa) w dwóch kategoriach – także jako obecnego europosła, niemieckiego komisarza Guenthera Oettingera zarówno jako ekspremiera swojego kraju związkowego, jak i przez pięć lat komisarza oraz występującą w podwójnej roli Elżbietę Bieńkowską – jako ekswicepremier i eksminister rozwoju regionalnego.

Skład nowej Komisji Europejskiej jest niewątpliwie bardzo polityczny. Nie ma tu tzw. bezpartyjnych ekspertów czy fachowców – są za to osoby pełniące funkcje w rządzie. Doliczyłem się aż 18 komisarzy, którzy wcześniej sprawowali funkcje rządowe. To zerwanie z hipokryzją, że za losy Europy odpowiadają w Brukseli głównie „fachowcy” i eurokraci. Przewodniczący Juncker pożonglował kompetencjami swoich komisarzy. I tak Bułgarka, która zajmowała się dotąd w Komisji Europejskiej rozwojem i pomocą humanitarną, teraz ma tekę pod nazwą „podatki i zasoby ludzkie”. Dotychczasowy fiński komisarz do spraw gospodarczych i walutowych objął teraz „resort” dotyczący „pracy, wzrostu inwestycji i konkurencyjności”. Austriacki komisarz do spraw polityki regionalnej (skądinąd z polską eksminister rozwoju regionalnego Bieńkowską nie przepadali za sobą) ma teraz zająć się europejską polityką sąsiedztwa i negocjacjami rozszerzeniowymi. Nie będzie to zadanie zbyt trudne, bo przez najbliższe pięć lat i tak nie będzie żadnego rozszerzenia UE. Chorwacki komisarz do spraw ochrony konsumentów teraz ma odpowiadać za „współpracę międzynarodową i rozwój”, Niemiec, który był komisarzem do spraw energetyki, dostał tekę pod hasłem „cyfrowa gospodarka i społeczeństwo” Słowacki komisarz do spraw administracji ma się zająć teraz „transportem i przestrzenią kosmiczną” (to „kosmiczna” zmiana, Słowacja nigdy nie miała własnego astronauty), szwedzka komisarz do spraw wewnętrznych, niegdyś jedna z najwyższych europosłanek, będzie teraz komisarzem do spraw handlu.
Ale takie zmiany ról w ramach Komisji Europejskiej to norma. Gorzej, że byli ministrowie, obecnie potencjalni komisarze, zajmą się w KE czymś bardzo odległym od tego, co robili dotychczas. I tak hiszpański minister rolnictwa będzie odpowiadał za działania klimatyczne i energię, irlandzki minister środowiska za rolnictwo, polska minister rozwoju regionalnego za rynek wewnętrzny, czeska minister rozwoju regionalnego za… sprawiedliwość, konsumentów i równouprawnienie płciowe, duńska minister spraw wewnętrznych za konkurencyjność, szef węgierskiego MSZ-etu za edukację, kulturę i młodzież.

Imprezy nie będzie

Jeżeli ktoś uważa, że nowa Komisja Europejska będzie cyrkiem na kółkach, to nie ma racji, bo obraduje ona stacjonarnie, w Brukseli, w każdą środę. Jej obrady są tylko częściowo transparentne: nie ma mowy o transmisjach telewizyjnych, radiowych czy internetowych, za to dostępne są protokoły z jej posiedzeń i porządki obrad.
Przesłuchania komisarzy rozpoczną się w poniedziałek 29 września i potrwają do wtorku 7 października. Na pierwszy ogień idzie czterech kandydatów: Szwedka, Niemiec, Chorwat i Maltańczyk, przy czym pierwsza trójka to aktualni komisarze. Jako ostatni przesłuchani będą kandydaci na wiceprzewodniczących: Fin i Holender. Przesłuchanie Elżbiety Bieńkowskiej przez dwie komisje: ITRE i IMCO (do spraw przemysłu, badań naukowych i energii oraz do spraw rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów) odbędzie się w czwartek 2 października. Tego dnia europarlamentarzyści przeegzaminują również Francuza, Irlandczyka, Bułgarkę i Dunkę.
W kuluarach mówi się, że największe ryzyko odrzucenia przez Parlament Europejski, ewidentnie ze względów politycznych, dotyczy słoweńskiej premier Alenki Bratušek i szefa MSZ-etu Węgier Tibora Navracsicsa. Nie wyklucza się kłopotów Brytyjczyka lorda Jonathana Hilla oraz byłego irlandzkiego ministra Philla Hogana. Jedno jest pewne: Komisja w nowym składzie, nawet jeśli ewentualnie nieco zmienionym w wyniku europarlamentarnej interwencji, rozpocznie swoją pracę w dzień Wszystkich Świętych. Czy to metafora? Trudno powiedzieć. Na razie prezydium Parlamentu Europejskiego – przyznaję: przy moim udziale – odwołało, szacowaną na 800 tys. euro (!) ceremonię inaugurującą działalność nowych władz Unii. Juncker z Bieńkowską pewnie się nie ucieszą, ale europejscy podatnicy – wręcz przeciwnie.

*tekst ukazał się w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie” (19.09.2014)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

19-09-2014 [16:18] - NASZ_HENRY | Link:

Nie będzie imprezki ;-)