WITKACY - rocznica...

Umrę skoroś i Ty umarła
przetnę sobie żyletką gardło
by psychiatra młodszego pokolenia
nazwał Ciebie – schizofrenią.
Po 75 latach nikt już chyba nie dotrze do prawdy, jak wyglądał 18 września 1939roku, we wsi Jeziory gdzieś w sarneńskim powiecie, kiedy tam weszło wojsko sowieckie. I jak w wyżej przytoczonym fragmencie wiersza Michała Choromańskiego – umierała Ona – czyli Polska i on – Witkacy – Stanisław Ignacy Witkiewicz – dramaturg, malarz, filozof, jedna z najciekawszych postaci w polskim panteonie sztuki XX wieku. 18 tabletek luminalu i cybalginy krążyło między niebem a ziemią – metaforycznie tak ujmie pół wieku później poeta W.Marszałek. I na ziemi problem pozostał bo nikt się doń nie zabiera, aby go do końca rozwikłać. Gdzie spoczywa największy polski grotesmensch? Swego czasu minister kultury A.Krawczuk za przyzwoleniem politycznej wierchuszki PRL i ZSRR (jeszcze) przywiózł z sąsiedniej republiki Kraju Rad pospiesznie wykopane szczątki ludzkie i osobiście celebrował ich pogrzeb na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Inscenizacja wionęła groteską, jakby to sam Vitkatius to obmyślił, bo powszechnie było wiadomym, że obok Marii Witkiewiczowej spoczęły prochy nieznanej Ukrainki, a Witkacy gdzieś pod wsią Jeziory w grobie się przewraca. Ze śmiechu... Bywają poranki przecudne, gdy człowiek się budzi – pełen miłości kwietnej do bydląt – a nawet do ludzi... Tym raźnym dwutaktem myślowym z Micińskiego zwykł rozpoczynać dzień Witkiewicz. I z perspektywy czasu jakby łagodniej to można zrozumieć. Pojąć tę nutę programowego cynizmu konsekwentnego katastrofisty. Rewolucję rosyjską widział i przeżył jako oficer elitarnego pułku carskiej lejbgwardii. Przewidział rozwój i dżumę idei Lenina i Trockiego. Przepowiedział schyłek arystokracji ducha, upadek filozofii, religii, sztuki. Sztuka! Gdy jest prawdziwa, to straszne bydlę, złośliwe, egoistyczne, dziś to raczej oswojona wesz, która tańczy na włosku w takt monotonnego bębna najdzikszych ludów – bo pierścień się zamyka i wielkie kolisko poszczególnego bytu zlewa swój śmierdzący pysk z równie śmierdzącym ogonem – krzyczy malarz Kizior Buciewicz z jego ostatniej powieści „Jedyne wyjście”. Ironizował, jak będzie wyglądała Rzeczpospolita, kiedy stery władzy uchwyci niezbyt oświecony „dzierżymorda” klasy dotąd politycznie upośledzonej... Dlatego ostatnimi czasy teatry tak chętnie nie chcą grywać jego przewrotnej groteski „Jan Maciej Karol Wścieklica”.
Powodzenie sztuki gwarantowane, synekura dyrektora teatru – raczej w opałach. Bo albo mamy „prezia” – geniusza tautologii i patentów lingwistyczno-logicznych na wszechdookolny debilizm –  „bulu i nadzieji” czy „plusy dodatnie i ujemne” ynnego yntelektualysty zwanego mędrcem z Polanek. Ostatni ociec narodu uciekł był do Brukseli, a trąd jego idejki roznosi się po umysłach jego ferajny czyli tych, co to już bywali na wysokich stolcach jak i za kratkami, ale ciągle jeszcze mają chrapkę, by za dymną zasłoną immunitetu ukraść ten wymarzony „pierwszy milion”. No tak, ale te obecne kreatury polityczne, to Witosowi (postrzeganemu przez groteskę Witkaca) – nie są godne by przysłowiowe sznurówki wiązać. Chyba żeby z tego wyszła pętla, a delikwent miał odwagę wpisać weń główeńkę... Ba! Honor pozostał jeno w kodeksie Boziewicza. Ale któż z lewicy czy prawicy wie co to Honor? W encyklopedii (IV-tomowej) jest Honolulu i honować. Honoru nie ma takoż i w IV –tej RP.
Onegdaj (pospołu z jedną witakocomanką) w 1976r. do Sopotu wraz z 30-ma prześwietnymi pastelami sprowadziliśmy  p.Eugenię Kuźnicką (Witkacy znał ją jako pannę Wyszomirską, a portretując nazwał ją – Asymetryczną Damą) Pani ta dla zachowania całości kolekcji, chciała za psie pieniądze, pozostawić ją na Wybrzeżu. By po jej śmierci „pastelek” rodzina nie rozdrapała na sztuki.  Ale Biuro Wystaw Artystycznych w Sopocie – ewidentnie nie chciało. Witkacy nie był oficjalnie na indeksie, ale dyrektor B. (pełnia nazwiska byłaby reklamą Głupoty i Strachu) wolał się asekuracyjnie wypiąć na niespotykaną okazję.
Swego czasu wspaniałą rzeźbę głowy Witkacego zobaczyłem u świetnego gdańskiego artysty – rzeźbiarza Mariusza Kulpy. Twarz jest asymetryczna... demoniczno – naturalistyczna.
Może w 75-tą rocznicę śmierci Witkacego ktoś TO dzieło gdzieś wystawi...?...