Rajska historyjka z połowy września.

 
Mój dziadek rezerwista rozpoczął i zakończył wojnę w 1939 roku rowerową wycieczką do Lwowa. Tam miało się odbyć zgrupowanie wiarusów armii generała Bułaka-Bułachowicza, do których przynależał.
No i odbyło się, z tym że jego gospodarzami całkiem nieoczekiwanie zostali sowieci.
Ci przejęli całe zgrupowanie i zatrzymali je razem z rowerem dziadka.
Jego wraz z kolegami zbawiennym trafem, w ramach jakiejś tam wymiany , przekazali Niemcom, a rower zniknął na wieki w przepaścistej Rosji.
- Pewnie, że szkoda, ale lepiej, że to on przepadł a nie ja – uściślał zawsze dziadek.
Przekazanych sobie jeńców Niemcy internowali w nowo założonym obozie na Majdanku. Ta nazwa dzisiaj brzmi niezwykle groźnie, ale wtedy z niczym się nie kojarzyła. Była jeszcze świeża jak i cały obóz składający się z paru baraków, prowizorycznej bramy ze służbówką i drucianych zasieków. Tak to już bywa z nazwami, że znaczenie nadaje im historia, ale nie będziemy się tu nad tym rozwodzić; jeśli jednak już o nich mowa, to dziadek do końca życia dziękował Bogu, że nie otarł się o inne, które także mało wówczas znaczyły. O takie jak choćby Bykownia, Ostaszków, czy Katyń, a przecież tak niewiele brakowało.

Moja babka Katarzyna, zwana wtedy jeszcze tyko Kasią, dowiedziawszy się skądś o losie męża postanowiła go „z tego tam Majdanka”, jak mawiała, wyciągnąć. A babka kiedy coś postanowiła, to nie sposób jej było od tego odwieść.
 Tak więc klamka zapadła : trzeba oczywiście Pietrka wyciągnąć ! Tylko jak?
I tu w sukurs przyszła babce prawdziwie polska fantazja. Postanowiła osiągnąć to w sposób prosty, acz pozornie nieprawdopodobny. Jednak by wykonać zamierzenie trzeba było być moją babką Katarzyną, a nie kimkolwiek innym.

Wynalazła najpierw gdzieś za pomocą swoich towarzyskich „kanałów” kompletny mundur niemieckiego feldfebla i tym samym „kanałem” przekazała go dziadkowi wraz z zaleceniem, by dnia takiego a takiego o oznaczonej godzinie podszedł w nim pod bramę obozu.

Sama przyszła tam także, tyle że z pozornie wolnej, przeciwnej strony.
Dzieliła ich więc już tylko brama.
 Babka ostentacyjnie beztroska , roześmiana wiosennie i lekko zażenowana, z pełnym koszykiem jabłek w ręce, stanęła przed tą bramą i rozpoczęła wyczekiwanie.
Ładna dziewczyna, ubrana w kwiecistą sukienkę, bo dzień był ciepły, choć późnowrześniowy, , z włosami na tę okazję upiętymi w niemiecką gretkę zainteresowała rozmarzonych babim latem strażników. Tak, że zamiast indagować: kto zacz i po co, woleli sobie poflirtować.
I to był ich błąd, na który babka od początku liczyła.
Odwdzięczyła się za niego soczystymi jabłkami.
Lody prysły zupełnie, gdy babka mówiąc czystą niemczyzną, podała się za osiadłą w Polsce Niemkę, która właśnie przyszła na randkę z narzeczonym. Niestety jej chłopcu nie chcą dać urlopu i może wychodzić tylko na przepustki – wzdychała żałośnie.
- Ach zo…ja, ja…Dieses Unglück – potakiwali ze zrozumieniem nowomianowani koledzy dziadka i zaczęli razem z nią niecierpliwie wypatrywać oczekiwanego. Ten jednak nie nadchodził, choć mijały minuty dłużące się jak godziny.
Jabłka przestały całkiem smakować i coraz trudniej było je przełykać, a dłonie ściskające pałąk koszyka zaczynały się coraz obficiej pocić.
Okazało się później, że masz domowy skrupulat pożyczył komuś tam swoją brzytwę i czekał na jej oddanie; czego mu potem babka długo nie mogła wybaczyć.
- Ciężki idioto – warczała niekiedy niczym mucha plujka, kręcąc się po kuchni – ja bym ci była dziesięć takich kupiła w zamian!
- No ale jak ja Kasiu mogłem wyjść nie całkiem ogolony…? – pytał retorycznie dziadek.
- Ot, do dzisiaj durny ! – prychała babka wymownie znacząc kółko na czole.

W końcu, czego dowodem jest moje istnienie – dziadek nadszedł wreszcie, witany zaskakującym aplauzem strażników. Nie tylko nieligitymowany a wręcz poklepywany kordialnie, przeszedł bramę i żegnany znaczącymi uśmieszkami z cmoknięciem najzwyczajniej w świecie poszedł sobie do domu. Z Kasią przytuloną do swego ramienia i szepczącą mu do ucha z wściekłością , choć serdecznie  niewyszukane obelżywości.
Oddalając się babka przesłała jeszcze zalotnie kilka pocałunków płowowłosym chłopakom oraz mężowi parę dotkliwych kuksańców i tak skończyła się ta, poniekąd rajska, historia.
 Bez żadnych dalszych konsekwencji, nie licząc oczywiście kosmyka siwych włosów, który pojawił się nazajutrz nad czołem babki.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wiskla61

17-09-2014 [21:42] - wiskla61 | Link:

Szczegóły są jak gwoździe, mocują fakty na mapie historii. Inaczej wszystko pływa, rozłazi się, miesza, blednie.
A styl. 1)nad czołem babki(?) Czy 2) nad czołem młodej kobiety, która została potem moją babką.
Chyba 1) bo w opowiadaniu spełnia się czas autora-narratora, więc nawet: moja trzyletnia babcia lubiła się taplać w w błocie po deszczu...Lubię takie teksty: Kim byłem, kiedy jeszcze mnie nie było. Czekam na następne. Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Ryszard Sziler

18-09-2014 [11:15] - Ryszard Sziler | Link:

Miło mi bardzo. Przesyłam serdeczności.

Obrazek użytkownika CrusadeNR

18-09-2014 [09:26] - CrusadeNR | Link:

Do Autora
Czy jest nadzieja na książkę, w której znajdą się pańskie teksty?

Obrazek użytkownika Ryszard Sziler

18-09-2014 [12:01] - Ryszard Sziler | Link:

:) Mam taką nadzieję, co do nowszych wpisów na Niezajeżnej...
Starsze ( to jest : wiersze, Wypominki historyczne, Księga lampy naftowej,Księga piasku i Księga wiatru ) ukazały się w dwu pozycjach wydawniczych zatytułowanych : "Księgi zamyśleń" i "Myśli na marginesach". Można je ( oraz ponad 70 różnych książek z moimi ilustracjami :) ) nabyć zamawiając bezpośrednio w wydawnictwie " Miniatura", 30-307 Kraków, ul. Barska 13. Tel. 12-267-10-39.
Pozdrawiam serdecznie :)

Obrazek użytkownika CrusadeNR

20-09-2014 [19:29] - CrusadeNR | Link:

Z pewnością zamówię. W pańskich tekstach jest coś, co mnie fascynuje- jakby echo wspomnień mojej rodziny, jakby słyszana już gdzieś melodia, która przyciąga i nie daje zapomnieć. mam niewiele lat i nie umiem do końca nazwać czegoś co jest nienazwane.
Dziękuję!!