Komisja Europejska o wieloletnim budżecie po roku 2020

1. Wczoraj Komisja Europejska odbyła pierwszą debatę dotyczącą, kształtu przyszłego wieloletniego unijnego budżetu, z której wynika, że może on być mniejszy niż do tej pory, chyba, że kraje członkowskie zdecydują się wpłacać wyższą składkę.

Do tej pory poszczególne kraje wpłacały składkę wynoszącą około 1% swojego PKB (z pewnymi modyfikacjami), unijny komisarz d/s budżetu Gunther Oettinger chce zaproponować, aby była to składka pomiędzy 1,1-1,2% PKB.

Ta propozycja wynika z faktu, że po roku 2020 W. Brytania nie będzie już wpłacała składki do unijnego budżetu, a ponieważ w ujęciu netto (wpłaty składki minus dotacje dla tego kraju), to kwota od 10 do 13 mld euro rocznie, w unijnym budżecie zabraknie od 70-91 mld euro (nowy unijny budżet ma być w dalszym ciągu budżetem 7-letnim).

Gdyby nie udało się namówić krajów członkowskich do zwiększenia ich wysiłku finansowego na rzecz nowego unijnego budżetu, to konsekwencją braku tak olbrzymiej sumy, byłaby konieczność ograniczenia wydatków na dwie największe unijne polityki; politykę spójności i Wspólną Politykę Rolną.

2. Komisja Europejska na tym etapie prac nad budżetem przesądziła, że przyszły wieloletni budżet będzie obejmował 7 lat (2021-2027), a także, że nie będzie wprowadzony po stronie dochodowej budżety nowy podatek europejski (tzw. Komisja Montiego powołana do opracowania nowego systemu dochodów własnych budżetu UE, zaproponowała jakiś czas temu różne odmiany podatku ekologicznego albo kilka koncepcji podatku od transakcji finansowych).

W tej sytuacji system wpłat do budżetu UE będzie taki jak do tej pory, jako dochody własne (cła, opłaty wyrównawcze, kary), udziały w podatku VAT w poszczególnych krajach członkowskich i zasadnicza część dochodów budżetowych -udział w PKB każdego kraju członkowskiego.

Po stronie wydatków mają się pojawić dodatkowe priorytety takie jak migracja i czy obronność i jest to reakcja na zagrożenie kolejną falą migrantów z terenów Afryki Północnej, a także pogorszenie stanu bezpieczeństwa wokół Unii Europejskiej.

3. Komisarz Oettinger po posiedzeniu KE poinformował, że jest ciągle rozważane uzależnienie wypłacania środków z budżetu UE od przestrzegania praworządności w poszczególnych krajach członkowskich, ale w związku z tym, że przyjęcie wieloletnich ram finansowych odbywa się jednomyślnie, to trudno sobie wyobrazić, żeby tego rodzaju zapisy razem z budżetem mogły zostać przegłosowane.

Przy tej okazji pojawiły się także rozważania dotyczące płatników netto i beneficjentów netto unijnego budżetu i po raz kolejny politycy niemieccy (zarówno Oettinger jak i obecny szef MSZ Niemiec Sigmar Gabriel), przypomnieli, „że unijna polityka spójności służy wszystkim krajom UE, nie tylko tym, które są wykazywane rachunkowo, jako najwięksi beneficjenci”.

Wicekanclerz Gabriel podał nawet obrazowy przykład dotyczący niemieckiego eksportu, stwierdzając, „że 60% niemieckiego eksportu trafia na wewnętrzny unijny rynek, a to byłoby niemożliwe, gdyby nie stabilność i dobrobyt budowany w tych krajach, za pomocą unijnych pieniędzy”.

4. Jeszcze wcześniej wspomniany komisarz Oettinger, stwierdził, wprost, że duża część niemieckich środków wpłacanych do budżetu UE przez ten kraj (Niemcy są największym płatnikiem netto) i wypłacanych później Polsce w ramach polityki spójności wraca do niemieckiej gospodarki.

Mówi on, „że jeżeli będziemy ograniczali środki z budżetu UE dla nowych krajów członkowskich, to negatywne tego skutki poniesie głównie gospodarka niemiecka, która dostarcza często technologii, maszyn i urządzeń i świadczy usługi w projektach realizowanych w tych krajach ze środków unijnych”.

Twardymi danymi w tej sprawie dysponuje także polskie ministerstwo rozwoju, które wielokrotnie już informowało, że w przypadku Niemiec z każdego euro wpłacanego przez ten kraj do budżetu UE, a później trafiającego do Polski, aż 80 eurocentów trafia z powrotem do gospodarki niemieckiej.

Skoro, więc niemiecki komisarz ds. unijnego budżetu przyznaje, że ewentualne obcięcie środków dla Polski, odbyłoby się kosztem niemieckiej gospodarki, to być może większych cięć w unijnej polityce spójności jednak nie będzie.