Desant marines, ostatnia nadzieja elyt

Jak zwykle pod koniec roku zaroiło się w salonach elyt od wszelakich Nostradamusów, Pytii, wieszczów, proroków, futurologów przewidujących przyszłość. Na drzwiach tabliczka: “Jasnowidz”. Pukam. I słyszę pytanie: “kto tam?”. Do luftu z takim przenikliwym. Facet nie miał nawet wizjera.
Niestety, nie każdego iluminata można zweryfikować z marszu. Stąd tabuny tak zwanych ekspertów i autorytetów licząc na krótką pamięć prostaczków trują bez odpowiedzialności za słowo co im ślina(jad?) na język przyniesie. I zamiast pichcić jako tako obiektywne analizy, zioną coraz wścieklejszą frustracją, jak gdyby czując(czemu jak gdyby?), że prędzej zdołają otworzyć parasol w jelicie grubym, niż ziszczą się ich sny o potędze. Owe fantasmagoryczne koncepcje, zwłaszcza dotyczące najbliższej przyszłości politycznej polski i Europy, a na deser nieuchronnego impeachmentu prezydenta Trumpa, zniechęciły nawet małego Kazia do wypicia dużego piwa, bo i tak nie przebiłby swym bełkocikiem inwencji wszystkowiedzących.
Nie wykluczam oczywiście, że jeden czy drugi mądrala, tudzież jakaś mądralina, trafią z cząstkową prognozą. Jeśli bowiem obstawią zwycięstwo, remis, lub porażkę, to quartum non datur. A odwołanie meczu? Ta sportowa analogia nie do końca jest trafna. Otóż polityki, a niekiedy także polityków, nijak nie można odwołać. Czasem szkoda.
Tak czy owak każdemu wolno publicznie bezkarnie pleść androny, gdyż tych bredni nikt nigdy nie weryfikuje. Nieco przesadzam. Co bardziej zaparci przypominają od czasu do czasu pikantne idiotyzmy. Moim ulubionym jest ten o Bronisławie Komorowskim, który żeby przegrać wybory z Andrzejem Dudą musiałby po pijanemu przejechać na pasach zakonnicę w ciąży.
Wprawdzie nie należę do szczególnie pamiętliwych, skleroza czyni swoje, lecz tym razem postanowiłem zebrać polityczne wieszczby na rok 2018. I już zacieram ręce z uciechy, gdyż zważywszy, że generatory rzeczywistości urojonej a vista, lub jak kto woli, na cito, potrafią tworzyć groteskowe alternatywne byty, to co dopiero wymodzą puszczając wodze imaginacyjnemu chciejstwu. Drobiazgową analizą zajmę się za 12 miesięcy. Teraz jedynie proponuję miks co bardziej odlotowych prognoz. A tak na marginesie, jakaż magia tkwi w kosmicznym rytmie?! Ziemia wirująca wokół swej osi, obiegająca Słońce wciąż skłania nas do oczekiwań nowego otwarcia w każdej dziedzinie. Irracjonalnie zakładamy, że nowy dzień, nowy rok, nowe stulecie, itd. przyniesie jakieś znaczące zmiany. A moim zdaniem skrzecząca pospolitość w najmniejszym stopniu nie jest kompatybilna z ruchem planet. Ale ad rem.
W ciągu trzech najbliższych kwartałów diametralnej zmianie ulegnie układ sił politycznych w Polsce. Na czoło sondaży wysforuje się Nowoczesna pod światłym przewodnictwem pani Katarzyny Lubnauer albo którejś z jej nadpobudliwych demostenesek. Po piętach będzie im deptać cały peleton zbawców III RP: PO, Razem, SLD, PSL, Zieloni, Tęczowi, pstrokaci, bezbarwni… W sumie najmarniej 150 punktów procentowych poparcia. Potem długo, długo nic i w ogonie PiS z garstką wyznawców.
Gdy ludzie przestaną już ukrywać ze strachu przed policją polityczną swe prawdziwe poglądy, obiektywne badania opinii publicznej zostaną potwierdzone w wyborach samorządowych, które jak zwykle wygra PSL, partia o 120-letniej tradycji, z drobną przerwą na peerelowskie, ale równie zacne, ZSL.
Do tak totalnego przewartościowania preferencji populacji doprowadzą wielomilionowe protest społeczeństwa pod buńczukami KOD-u, Akcji Demokracja, Obywateli RP, ZBOWID-u, Antify, Fundacji Batorego, towarzyszy broni z WSI i jeszcze kilku czambulików, które dopiero się lęgną. Do ostatecznej rozprawy z nacjonalistami i faszystami dojdzie 11 listopada, gdy miliony obywatelek, obywateli i obywatelciątek rozpędzą na cztery wiatry tak zwany marsz niepodległości.
Kosmopolitów, sorry, prawdziwych Europejczyków wesprze oczywiście artykułem 7 unijna biurokracja, wróć, crem de la crem Wspólnoty. A jeśli ona nie okiełzna szalejącego kaczyzmu, będzie można represje wzmocnić znanym z literatury paragrafem 22. Gdyby, mimo wszystko, krnąbrna garstka patriotów nadal usiłowała fikać demolując zasady konstytucyjnego państwa prawa, zbrojna interwencja amerykańskich sił szybkiego reagowania definitywnie przywróci demokratyczny ład nad Wisłą. Funkcjonariusz propagandy medialnej oddelegowany do Waszyngtonu jako korespondent GRU TVN 24 pichci już zapewne inspirujące pytanie w tej sprawie na konferencję prasową w Departamencie Stanu.
Reasumując. W stulecie odzyskania niepodległości Polska po krótkim zaczadzeniu kołtuństwem powróci na łono “nowego wspaniałego świata”. Cudzysłów nie oznacza bynajmniej mego dystansu do modernistycznych ideałów, które wkrótce oczarują Lachów i Laszki. Pragnę jedynie, żeby aluzja do powieści Huxley, a pod tym właśnie tytułem, wybrzmiała w pełnej krasie. Tym samym składam hołd przenikliwości wielkiego wizjonera, pisarza i filozofa.
 
Sekator
 
PS.
 
- Nowy, wspaniały świat - wzdycha mój komputer. - A u nas, jak donoszą frontowi reporterzy GRU, pacjenci pozbawieni opieki lekarskiej wkrótce zaczną konać pod drzwiami szpitali. Uciekajmy do tej Arkadii!
- Najpierw przeczytaj tę książkę, wówczas podyskutujemy - wzdycham ponuro.