Po expose...

Premier ucieka w przyszłość, mówi co chciałby zrobić, opowiada o planach... Po siedmiu latach podatnicy woleliby usłyszeć, co zrobił. Rządzenie w wykonaniu Donalda Tuska nieco przypomina czasy komunizmu.
Portal Fronda.pl: Premier Donald Tusk przedstawił w Sejmie plany swojego gabinetu na najbliższe miesiące. Mówił o sprawach priorytetowych, wiele było obietnic. Jak Pan ocenia to tzw. małe exposé szefa rządu?
Ryszard Czarnecki: Donald Tusk swoim wystąpieniem potwierdził, że popularne od jakiegoś czasu rozszyfrowanie nazwy jego partii PO = puste obietnice, pasuje jak ulał. Premier cały czas ucieka w przyszłość, mówi co zrobi i co chciałby zrobić, opowiada o planach... Po siedmiu latach podatnicy woleliby usłyszeć, co zrobił. Rządzenie w wykonaniu Donalda Tuska nieco przypomina czasy komunizmu, kiedy liderzy partii komunistycznych w poszczególnych krajach obozu socjalistycznego cały czas mówili o świetlanej przyszłości, ale jakoś nie bardzo chcieli mówić o tym, co obiecano, ale nie zrobiono.
Wśród tych rozlicznych obietnic premier stwierdził też, że rząd będzie robił „to, co do tej pory”. Czyli co?
Aż strach się bać. Ten rząd jest kojarzony z aferami i zamiataniem ich pod dywan, personalnymi rotacjami, dymisjami ministrów, którzy mieli być fachowcami, a okazali się ludźmi o dwóch lewych rękach do pracy. Rząd premiera Tuska de facto w ogóle nie prowadził polityki zagranicznej, a jeśli chodzi o politykę gospodarczą, to wzorem byłego partyjnego kolegi Donalda Tuska, ministra Tadeusza Syryjczyka uznał, że najlepszą polityką gospodarczą jest brak polityki gospodarczej. Jeżeli premier zapowiada kontynuację, to muszę powiedzieć, że szkoda Polski...
Premier Tusk puścił także oko w kierunku rodzin. „Chcemy, by polska rodzina miała większe możliwości finansowe. Już od tego roku podatkowego chcemy umożliwić pełne wykorzystanie ulg na dzieci. (…) Od wielu lat są to ulgi odpisywane od podatku - niestety bardzo duo polskich rodzin nie jest w stanie ze względu na niskie zarobki i niski PIT wykorzystać całej ulgi” - mówił. Jego zdaniem, na uldze ma skorzystać aż „52 procent podatników z trójką dzieci”. Premier nagle stał się prorodzinny?
Premier staje się prorodzinny dwa i pół miesiąca przed wyborami samorządowymi i rok przed wyborami parlamentarnymi. Miał siedem lat na to, by nie mówić o polityce prorodzinnej, ale ją robić. Jeśli chodzi o politykę prorodzinną, to ostatnie siedem lat było latami chudymi. Nie bardzo wierzę, aby z tych deklaracji miało coś wyniknąć. Po względem polityki prorodzinnej to było siedem straconych lat. Uważam, że jedną z przyczyn tak dużej emigracji z Polski, i to jest być może największe oskarżenie wobec premiera Tuska, było poczucie braku stabilności młodych polskich rodzin, które masowo wyjeżdżały.
Donald Tusk na koniec odniósł się także do kwestii afer taśmowej. Wprawdzie, jednym zdaniem, ale zawsze... Powiedział, że we wrześniu szef MSW przedstawi szczegółową informację na temat podsłuchów i wtedy zostaną podjęte decyzje. Poprosił Polaków o „jeszcze trochę cierpliwości”. Rząd gra na zwłokę w sprawie afery taśmowej?
Przypomnę, że premier obiecywał, że zda sprawę z afery taśmowej do końca sierpnia, czyli do końca wakacji. Wydawało się wtedy, że to bardzo długi czasu, ale nawet te dwa miesiące nie wystarczyły rządowi, aby spróbować zamknąć sprawę. Rząd gra na czas. Kiedy słyszę o wyjaśnieniu tej afery, to po aferze hazardowej, po aferze z katarskim inwestorem, aferze informatycznej i jeszcze kilku innych, aż ciśnie się na usta komentarz „baju, baju, będziesz w raju”. Jeśli chodzi o wyjaśnianie afer, premier Tusk jest osobą, delikatnie mówiąc, mało wiarygodną. Owszem, premier potrafił wykorzystać aferę hazardową do wycięcia opozycji we własnej partii. Ale tak naprawdę, te wszystkie afery były zamiatane pod rządowy dywan. Już teraz widać wyraźnie, że nikt nie chce zrobić Bartłomiejowi Sienkiewiczowi krzywdy.
*Rozmowa z portalem Fronda.pl (27.08.2014)