Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wirtualna Polska i zapiski prostytutek
Wysłane przez elig w 16-12-2017 [21:22]
Portal Wirtualna Polska [Wp.pl] nie należy do najbardziej wiarygodnych źródeł informacji. Czasem można tam jednak przeczytać zdumiewające historie, które mogą być prawdziwe. Oto przedwczoraj [14.12.2017] ukazał się w Wp.pl artykuł
Tomasza Molgi "Kupiła okazyjnie mieszkanie po agencji towarzyskiej. W piekarniku odkryła notatniki prostytutek" {TUTAJ}. Wczoraj wieczorem pojawił się tekst Niny Harbuz "Ujawniamy zapiski z notatników warszawskich prostytutek: setki adresów i telefonów" {TUTAJ}. Czytamy w nim:
"W redakcji WP mamy aż trzy notesy adresowe w solidnych okładkach. Znajdujące się na marginesach zakładki z literami alfabetu w większości już wytarły się lub odpadły od częstego kartkowania. W środku odręczne, skrupulatne zapiski prostytutek. Na oko pięć charakterów pisma. Setki adresów klientów: prywatne mieszkania, hotele, ale też firmy i instytucje. Przy każdym telefon, a przy wielu ostrzegawcze komentarze (...) W jaki sposób te szokujące zapiski trafiły w nasze ręce? Przekazała nam je pani Agnieszka, która okazyjnie kupiła mieszkanie, w którym kiedyś znajdowała się słynna mokotowska "agentura" [agencja towarzyska, czyli burdel]. Wtedy też zaczęła się jej gehenna: nachodzący jej mieszkanie o każdej porze dnia i nocy głodni seksualnych przygód mężczyźni. W międzyczasie pani Agnieszka, remontując kuchnię, znalazła w szufladzie pod piekarnikiem tajemnicze zapiski. Nie wiedząc, co z nimi zrobić, podzieliła się ich treścią z nami.".
Historię pani Agnieszki opisał dokładnie Tomasz Molga we wcześniejszej publikacji. Red. Nina Harbuz skupiła się na opisie różnych przygód pań z agencji. Zakończyła zaś stwierdzeniem; "Nie było miejsca na warszawskiej i mazowieckiej mapie, do którego nie dotarłaby płatna miłość autorek trzech odnalezionych zeszytów.".
Zastanawiam się, co redakcja Wp.pl ma zamiar dalej począć z tym znaleziskiem. Stanowi ono doskonały materiał do szantaży. Nie sądzę jednak, by Wirtualna Polska chciała się tym zajmować. Pierwszy komentarz na temat tekstu Molgi brzmi:
"obojętna
14-12-2017
Droga Redakcjo,a po co? Nie wasze życie,nie wasze zapiski,odłóżcie je do szafy,może się któraś zgłosi po odbiór, prostytuowanie się w naszym kraju chyba nie jest karalne, i nie bądźcie pruderyjni."
Nie można odmówić Obojętnej racji. Wydaje się, iż te zapiski są nadal własnością ich autorek i redakcja powinna je im zwrócić, jeśli tego zażądają.
Komentarze
17-12-2017 [07:25] - Mikołaj Kwibuzda | Link: W sumie banalne zdarzenie.
W sumie banalne zdarzenie. Jak wiadomo, domy publiczne to biznes jak każdy inny i z przestępczością zorganizowaną, szantażami i narkotykami nie mają nic wspólnego. A przecie zeszyty z kontaktami właścicieli warsztatów samochodowych albo kartoteki czytelników bibliotek walają się wprost po ulicach - a gdyby tak zaglądać ludziom pod piekarniki, to ho, ho! - co by tam było po poprzednich lokatorach! Więc lupanar się wyprowadził, a zostawił z bałaganiarstwa (w końcu bajzel to bajzel, proszę mi wybaczyć słownictwo) tak zupełnie niedrażliwą, nikomu niepotrzebną rzecz, jak aktualny zbiór adresów klienteli wraz z pikantnymi szczegółami. I biedna, nękana pani Agnieszka w poczuciu bezradności wobec zdumiewającego kontaktu z UFO podzieliła się swoją troską z portalem wp.pl. A ten, choć "nie należy do najbardziej wiarygodnych źródeł informacji", przecież tylko o prawdę walczy i żadne intencje w rodzaju "no kto nam da więcej, robaczki?" nawet nie zaświtały tam nikomu.
Nie można odmówić pani "obojętnej" racji, na pewno panienki wydelegują bajzelmamę po swoją własność. W końcu ustawa o ochronie danych osobowych obowiązuje wszystkich, choć, oczywiście, wypadałoby redaktorom dać znaleźne, żeby przekazali pani Agnieszce.