Gospodarka wciąż: cała naprzód!

Ostatnie dni przyniosły kolejne dane dające powody do zadowolenia. Racjonalna polityka władz sprzężona z koniunkturą gospodarczą sprawia, że już niemal nikogo nie dziwią zarówno 2,7 mld-zł nadwyżka w wykonaniu tegorocznego budżetu na koniec października (podobnie, jak na koniec poprzednich miesięcy), 5-proc. wzrost PKB w III kwartale w stosunku do II kw. ub.r., jak i zaledwie 4,6-proc. stopa bezrobocia (wg metodologii liczenia Eurostatu).
Co więcej, wynagrodzenia w Polsce rosną w tempie znacznie szybszym niż przeciętnie w krajach unijnych: w latach 2005-2015 wzrosły w naszym kraju o ok. 80 proc., podczas gdy dla całej UE wzrost wyniósł 30 proc. To rzecz jasna dobra tendencja - jednak z zastrzeżeniem, że w tym czasie średnie zarobki roczne netto w UE zwiększyły się z 18,6 do 24,2 tys. euro, zaś u nas: z poziomu ok. 5 do 9 tys. euro. Wciąż zatem są niecałe trzy razy niższe.
Tak czy inaczej wszystkie te wyniki świadczą o tym, że nasza gospodarka jest wciąż rozpędzona, a co najważniejsze nic nie wskazuje na to, że najbliższe miesiące miałyby odwrócić tę tendencję.
Według ministerstwa finansów, które nadwyżkę w różnicy dochodów nad wydatkami budżetowymi wyszacowało na koniec października na 2,7 mld zł, deficyt całego sektora finansów publicznych (łącznie z finansami samorządów) szacowany był jednak w tym samym czasie na poziomie 7 mld zł. Oznaczało to jego przyrost w stosunku do poprzednich miesięcy. Z tym, że resort uważa, iż stało się tak „zgodnie z oczekiwaniami oraz tendencjami z lat poprzednich”.
W odniesieniu do zestawienia wydatków i dochodów państwa (budżetu) od stycznia do października br. najważniejszy okazał się niemalejący w porównaniu do poprzednich miesięcy (i lat) wzrost dochodów we wszystkich głównych podatkach w stosunku do takiego samego okresu w ub.r. Z VAT - o 21,7 proc. (tj. o ok. 23,9 mld zł), a z pozostałych podatków łącznie (PIT, CIT, akcyzy i od gier) - o 8 mld zł.
Do sporego wzrostu PKB w ostatnich kwartałach zdążyliśmy się niejako przyzwyczaić (w III kw. br. w porównaniu z III kw. ub.r. - 5,2 proc. - z tzw. wyrównaniem sezonowym - 4,9 proc.). Podobnie, jak do (wciąż) malejącej od miesięcy stopy bezrobocia. W tym ostatnim przypadku warto zestawić poziom 4,6 proc. na koniec października (wg Eurostatu) z analogicznymi danymi z innych krajów Unii Europejskiej. Bowiem wynik u nas oznacza, że Polska znalazła się w europejskiej czołówce krajów unijnych z najniższym bezrobociem. Tym bardziej, że w całej UE wskaźnik ten wyniósł (na koniec października) 7,4 proc. (przy czym w eurostrefie - 8,8 proc.)
Otóż, wg danych Eurostatu najniższe bezrobocie spośród wszystkich krajów unijnych odnotowano w Czechach (2,7 proc.), Malcie (3,5 proc.) i w Niemczech (3,6 proc.). Z kolei najwyższe - w Grecji (20,6 proc. - w sierpniu br.) oraz w Hiszpanii (16,7 proc.).
Warto dalej obserwować naszą sytuację gospodarczą, zwłaszcza na tle innych krajów unijnych. Taki punkt odniesienia nadaje takim obserwacjom odpowiednią dozę obiektywizmu.