O czym mówi - i o czym milczy - Strasburg

W czasie debaty na temat Polski w europarlamencie na sali było mniej więcej 65-ciu posłów, a więc liczba niemal identyczna, jak podczas poprzedniej debaty (wtedy 64). Biorąc rzecz statystycznie, obecny był co 12-ty MEP czyli poseł do Parlamentu Europejskiego. Cóż, temat łamania praworządności w Polsce to surrealizm – zatem frekwencja adekwatna.

Sama debata była nudna, bo ileż można mówić o łamaniu (kołem oczywiście) demokracji nad Wisłą, Wartą, Odrą i Bugiem oraz dyktatorze Jarosławie? Ósma debata w ciągu kilkunastu miesięcy, w tym piąta na sali plenarnej. Szału nie ma – raczej ,aaa, nuda. Ale jednak człowiek mógł się czegoś dowiedzieć o własnej ojczyźnie. Na przykład, że ‒ jak powiedziała pewna komunistyczna eurodeputowana ‒ „w Polsce rządzi rząd prawie faszystowski”. Jako historyk wiem – z tradycji rodzinnej zresztą też – że komuniści określali faszystami żołnierzy Armii Krajowej i władze Polskiego Państwa Podziemnego. Wybrzmiało to zatem szczególnie.

Dowiedziałem się również, że w Polsce łamane są prawa homoseksualistów i innych mniejszości seksualnych. Kolejny surrealizm. Przestrzegam jednak tych, którzy rzucają takie oskarżenia, że ich poprzednicy kiepsko kończą. Pamiętam bowiem konferencje prasową, także w gmachu PE w Strasburgu, o tym, jak to (pierwszy) rząd PiS dyskryminuje LGBT. Na konferencji owej wystąpili Józef Pinior i obywatel Królestwa Hiszpanii. O poważnych kłopotach Piniora wszyscy słyszeli, a ów hiszpański europoseł to … siedzący właśnie w więzieniu minister spraw zagranicznych Katalonii Raul Romeva i Rueda. Poseł z Polski należał do frakcji socjalistycznej, Katalończyk do zielonych, ale połączyła ich narracja o prześladowanych homoseksualistów w naszej ojczyźnie, a następnie więzienna prycza. Ci, którzy będą w przyszłości chcieli oskarżać Polskę „w tym temacie”, powinni pamiętać o losach pana P. i pana R.

Piszę te słowa w Strasburgu, w jednej z trzech siedzib Parlamentu Europejskiego. Wszyscy wiedzą o dwóch: o tej francuskiej i o tej w Brukseli. Mało kto wie, że jest jeszcze oficjalna siedziba w Luksemburgu, gdzie znajdują się służby finansowe i część administracji. Luksemburg skądinąd obfituje w inne unijne instytucje, bo jest tam również ECA czyli Europejski Trybunał Obrachunkowy oraz Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Strasburg kwitnie dzięki z jednej strony europarlamentowi, który debatuje tu raz w miesiącu (poza październikiem – kiedy są dwie debaty) oraz ,z drugiej,Radzie Europy, która skupia 47 krajów, zatem tyleż ambasadorów wraz z personelem ma tu swoje siedziby. Dodajmy do tego jeszcze cykliczne posiedzenia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i jego komisji. Tak,Francuzi umieją dbać o swoje: stolica Alzacji żyje z polityki międzynarodowej. Gdy NATO świętowało swoje urodziny, to też w Strasburgu i oddalonym od niego parę kilometrów niemieckim Kehl. Europejski podatnik wydaje dziesiątki milionów euro rocznie, aby wypełnić treść Traktatu Europejskiego, który wymienia Strasburg jako siedzibę PE . Znacznie taniej byłoby skoncentrować europarlamentarne życie wyłącznie na Brukseli, ale unijne traktaty można zmienić tylko jednogłośnie, a w sprawie Strasburga Francja stanie okoniem, bo przecież wie, ile by na tym straciła. Prestiżowo, politycznie i gospodarczo.

Strasburg jest częścią Alzacji i w tym regionie, podobnie jak w sąsiedniej Lotaryngii, w której po abdykacji zmarł (urodzony we Lwowie) polski król Stanisław Leszczyński, obowiązuje... konkordat z Watykanem. Inaczej niż w kompletnie laickiej Francji! Skądinąd jest to formalnoprawna pozostałość po konkordacie... Niemiec, których częścią były Alzacja
i Lotaryngia. O tym też mało kto wie, a wiedzieć warto, bo tutejszemu społeczeństwu naprawdę bliżej jest pod względem obyczajowości i obecności religii w sferze publicznej do Polski niż do Paryża.

Tego Paryża, którego centrum zostało w poprzedni weekend zdemolowane przez grupy Marokańczyków, podobnie jak centrum Brukseli. O tym w europarlamencie cicho-sza...

*tekst ukazał się w tygodniku „Wprost” (20.11.2017)