Godzina „W” w Manchester!

Godzina „W” w Manchester!

 

„1 sierpnia dzień krwawy, powstał naród Warszawy, by stolicę uwolnić od zła”.

W piątek 1 VIII 2014 r. w czas wspomnienia godziny „W”, my patrioci z Patriae Fidelis Oddział Manchester, spotkaliśmy się na Cmentarzu Południowym w Manchester w Anglii, aby o godz. 5pm upamiętnić tamten Sierpień sprzed 70-ciu lat.  
Godzina „W” oznacza „Wybuch” lub „Wystąpienie”- kryptonim rozpoczęcia Powstania Warszawskiego o godz. 17:00, we wtorek 1 sierpnia 1944 roku.

Pod Pomnikiem Katyńskim, tam naokoło polskich grobów, szczególnie tych żołnierskich, często zapomnianych – złożyliśmy hołd, a na mogiłach biało-czerwone goździki z małymi polskimi wstążkami. Miały być róże, ale były pachnące słodkie goździki, przypominające barwy narodowe. („Biało-krwawy, Krwawo-biały, lniany opatrunku, który zwiesz się: sztandar, Coś się z wielkim krwotokiem uporał! Wiatr rozwija ten dokument rany, Wznosi w górę bohaterski bandaż, Tę pamiątkę, Ten dług i ten morał”. Barwy narodowe, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska).

Ucieszyliśmy się, że mogliśmy się tam spotkać. Nie było nas wielu, ale zjednoczyła nas zacna idea – „Gdziekolwiek będziesz- zatrzymaj się i oddaj cześć Powstańcom, którzy walczyli o naszą wolność i Ojczyznę”. Ponieważ powstanie było jednym z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii Polski, w godzinę „W” w całej Polsce zawyły syreny.

Pośród deszczu i ogromnych kałuż, jechałam szybko po śliskiej jezdni na rowerze, oblewana zimną wodą mijających  mnie samochodów. To nic - myślałam wtedy, wszak Powstańcy tracili życie w walce za Warszawę i za Ojczyznę, to ja mogę utracić kawałek mego komfortu, nie uskarżając się na nic. Myślałam także i o tym, czy umiałabym oddać swoje życie za Polskę...w walce o niepodległość, tak jak poświęcili i rzucili na stos swój życia los, moi drodzy rodacy pokolenia Kolumbów.
Ochlapana wodą wiozłam w koszyku rowerowym pokaźną wiązankę biało - czerwonych kwiatów, które ledwo mieszcząc się zwisały z koszyka. Choć to zabrzmi dwuznacznie: „spieszyłam się na cmentarz”, by zdążyć na spotkanie z kolegami z Patriae Fidelis, którzy czekali na mnie. Kolega Komar z naszego grona nie dotarł do nas pomimo wielkich chęci i pragnienia bycia z nami, gdyż utkwił w „korku” jak na barykadzie, zablokowany przeszkodami na swej drodze. Musiał zrobić odwrót – i pokonany zawrócił.

Tam na cmentarzu, zebraliśmy się przy Pomniku Katyńskim i tak zjednoczeni staliśmy z naręczami kwiatów pośród żołnierskich grobów tułaczy wojennych. Złożyliśmy na płycie pomnika wiązankę w narodowych barwach z logiem naszego Stowarzyszenia PF Manchester.       
 
W naszych włosach nie było „pyłu bitewnego gniewnych lat” ale za to były spływające krople angielskiego deszczu i ulewa z ciężkich lejących się chmur, która nie była w stanie nas zniechęcić. Jak iskry rozeszliśmy się po cmentarzu i na mogiłach zostawialiśmy biało-czerwony duet kwiatów - znak naszej pamięci powojennego pokolenia. Tego pokolenia, które nie ma „w oczach bolesnego szkła i obrazu dni, które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi...” (Wiersze wojenne, K.K. Baczyński).
 
Byłam dumna, tak jak i moi koledzy, że jestem z takiego Narodu, który nie może być zwyciężony. „Gdyby Spartanie odżyli i zobaczyli heroizm i bohaterstwo naszego Narodu, tamtego wojennego pokolenia. Jako waleczni i dzielni Spartanie, schyliliby swego czoła przed naszym narodem polskim”. Narodem, który stanął twarzą w twarz z okrucieństwem współczesnej wojny. Niech Bóg ma litość nad duszami naszych poległych - prawdziwych bohaterów i nad nieszczęśliwymi niewinnymi ofiarami wojennego oblężenia.
 
Powstanie Warszawskie pochłonęło 200 tys. ofiar a 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Niemcy uczynili z Warszawy drugą Kartaginę, zrównując ją z ziemią. Stolica leżała w gruzach.

Powstanie dla tysięcy uczestników, którzy walczyli z bronią w ręku przez 63 dni, było wielkim doświadczeniem wolnej Polski. To doświadczenie zapadło w pamięć nas Polaków, jako wzór postawy heroicznej i silnego ducha mieszkańców miasta. Któż przyszedł z pomocą temu jakże dzielnemu narodowi polskiemu. Któż pomógł Polsce? To Polska była pierwszym krajem, który przeciwstawił się faszystowskiej żądzy panowania nad światem. To tutaj w Polsce rozpoczął się tragiczny konflikt – II wojna światowa. Alianci zachodni opuścili walczącą Warszawę, opuścili Polskę. Jakże żałosnym jest fakt dzisiaj, że w Muzeum Wojny (Imperial War Museums North) w
Manchester w bardzo powściągliwy i nader lakoniczny sposób podano zwiedzającym wiadomość o napaści i okupacji faszystowskich Niemiec w Polsce. Dosłownie są trzy zdjęcia, a pod każdym z nich - jednym zdaniem poinformowano o agresji i wojnie w Polsce. Byłam tym faktem tak zbulwersowana, że myśl, która pierwszy raz uderzyła mi do głowy czas temu, wciąż tkwi i pulsuje do dzisiaj.

Wraz z kolegami z PF postanowiliśmy przygotować się na spotkanie i rozmowę z władzami muzeum, aby oznajmić im jak to nowoczesne muzeum wojny jest bardzo zubożone a pobłażliwość i ignorancja wobec faktów historycznych naszego najbardziej udręczonego działaniami wojennymi Narodu i państwa, jest aktem dyskryminacji ze strony muzeum wojny. Chcemy dyrekcję poinformować, że jesteśmy oburzeni i niezadowoleni z powodu okrajania faktów historycznych dot. agresji ze strony Niemców, sowietów i Ukraińców na polskiej ludności cywilnej oraz jak heroiczna i osamotniona była walka Polaków bez pomocy z zewnątrz. Muzeum nie ukazuje, że bezbronni cywile z Polski byli pierwszymi prawdziwymi ofiarami i prawdziwymi bohaterami podczas okupacji niemieckiej i agresji sowieckiej, kiedy terroryzowano miliony Polaków. Muzeum Wojny w Manchester ukrywa fakt holokaustu na Polakach, wywózki na Sybir i do Auschwitz (od 1939 roku po dok 1941 w większości to Polacy byli wywożeni do KL Auschwitz), oraz muzeum pomija Rzeź Wołyńską, ludobójstwo na ludności polskiej z Kresów Wschodnich ze strony ukraińskich band UPA. Jest to zapomniany i ukrywany holokaust jako część przemyślanego planu. Muzeum natomiast eksponuje holokaust żydowski.
 
Wiemy, że sprzedano nas w Powstaniu Warszawskim, że oddano nas za darmo w Jałcie. Jest to hańba, o której pamiętamy. Dlatego teraz chcemy uregulować sprawę z muzeum, zrobić tam wystawę i uzupełnić zbiory. Z muzeum wrócimy „ z tarczą lub na tarczy”... Takie myśli kołatały mi się w głowie, gdy chodziłam między mogiłami. My współcześni jesteśmy winni pokoleniu wojennemu to, aby się o Nich upomnieć oraz przemówić w Ich imieniu do sumień narodów - ukazując niewygodną prawdę.
 
Deszcz coraz bardziej się nasilał. Chlupało nam w butach, a nasze ubrania można było wykręcać. Nawiedziliśmy wiele grobów żołnierzy Wojska Polskiego , walczących na frontach II Wojny Światowej, którzy z różnych przyczyn musieli opuścić swoją ukochaną Ojczyznę - Polskę. Jednym z takich grobów była mogiła poetki Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, zmarłej w 1945 roku i jej męża kapitana pilota Stefana Jerzego Jasnorzewskiego, zmarłego w 197o roku. Ostatnim miejscem złożenia kwiatów, był pomnik, gdzie spoczywa pięciu polskich lotników. Wśród nich - trzech należało do jednostek współpracy z artylerią przeciwlotniczą stacjonujących na lotnisku Ringway koło Manchesteru, a dwóch kolejnych - do 305 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Wielkopolskiej". Nazwiska ich zostały wyryte na wspólnej płycie pamiątkowej wraz z nazwiskami dwunastu spoczywających tam żołnierzy armii Polskich Sił Zbrojnych.
 
Na cmentarzu byliśmy około 2 godzin. Nawiedzenie grobów oraz złożenie hołdu i kwiatów były dla nas rzeczą świętą. Solidaryzując się z innymi patriotami w Polsce i na świecie, uczciliśmy w sposób podniosły 70. Rocznicę Powstania Warszawskiego.
 
W domu zapaliłam świeczki i słuchając "Wierszy wojennych" K.K. Baczyńskiego w wykonaniu Ewy Demarczyk, patrzyłam na wojenne pożółkłe fotografie. Zdawało mi się, że z tych fotografii powracali do nas do życia tamci młodzi i uśmiechnięci Powstańcy.       
 
Tekst i zdjęcia Xenia Jacoby, Patriae Fidelis