Pani Teresa

Pani Teresa była kiedyś nauczycielką biologii w szkole średniej . Na starość zaczęła zbierać niepotrzebne jej rzeczy. Wśród nich były zabawki i rowerki dziecięce, męskie ubrania, kostiumy kąpielowe, stare bilety do filharmonii i do teatru. Wiem to dobrze, bo wraz z moją koleżanką, a sąsiadką pani Teresy musiałyśmy w ciągu jednego dnia przenieść w okolice specjalnego pojemnika  9/10 stanu jej posiadania. Zaopiekowali się tym wszystkim bardzo mili panowie. Mówili do mnie „szefówko”.

Pani Teresa została – dla jej własnego dobra- decyzją sądu umieszczona w „ umieralni” przy ulicy Solec w sześcioosobowym pokoju, wraz z nieprzytomnymi, leżącymi w pampersach pacjentami .
A przecież pani Teresa świetnie sobie w życiu radziła. Chodziła na wykłady uniwersytetu trzeciego wieku, na koncerty, do teatru. Jedyną jej wadą było tak zwane „zbieractwo”. Rzeczy, które zbierała były  czyste i ładne. Tyle, że zupełnie jej niepotrzebne.

Nie wiem jak do tego doszło i czy zostały zachowane odpowiednie procedury. Pewnego pięknego dnia po panią Teresę przyjechało aż czterech uzbrojonych policjantów. Zawlekli ją w nocnej koszuli do radiowozu, a potem przewieźli do domu opieki. Podstawą interwencji była opinia biegłego sądowego. Otóż pani biegła, psychiatra , nie badając chorej, a nawet nie wchodząc do mieszkania orzekła, że ma ona wszawicę, grzybicę i świerzb. Nie zauważyła, że pani Teresa jest praktycznie niewidoma, ani nie zainteresowała się przebytymi przez nią operacjami onkologicznymi. Prawdopodobnie uznała, że wszawica, grzybica i świerzb- oczywiście nieprawdziwe- będą dla sądu wystarczającymi argumentami.

Nagła troska sądu o losy chorej znalazła proste wyjaśnienie. Syn przewodniczącego wspólnoty mieszkaniowej, niezwykle ustosunkowanego ubeka, ożenił się i w trybie pilnym potrzebował mieszkania. Ponieważ pani Teresa miała  niewielką rentę ,opieka społeczna ( czyli podatnik) miała dopłacać około dwóch tysięcy do jej pobytu w umieralni. Takie umieralnia miała stawki.  Taniej byłoby chyba gdyby opieka społeczna wynajęła mieszkanie synalkowi .

Postanowiłyśmy ratować panią Teresę. Jak wynika ze statystyk pacjent przymusowo umieszczony w domu opieki żyje tylko kilka miesięcy. Syn znajomego, prawnik, napisał nam świetne pismo do sądu. Przede wszystkim zakazał składania skarg na biegłą. Powiedział, że musimy się zdecydować- czy ratujemy panią Teresę czy walczymy z biegłymi, bo to są cele rozłączne. Wybrałyśmy panią Teresę.

Okazało się, że na wokandzie przewidziano na sprawę pani Teresy 5 minut i przyznano jej adwokata z urzędu. Był to elegancki młody człowiek, typowy prawnik korporacyjny. Po kilku minutach rozmowy z nami zdecydował się walczyć. Pogratulował uprzejmie pisma swemu młodszemu koledze.

Powiedział: „ Musicie mówić dokładnie to co chce usłyszeć sąd”.

„ Czy możemy w sądzie bezczelnie kłamać?” - zapytałam naiwnie.

„Musicie kłamać, macie obowiązek kłamać, sąd jest instytucją perfidną, głupią i mściwą, a wy chcecie ratować człowieka”- odparł.

Powiedziałyśmy zatem wysokiemu sądowi, że gwarantujemy pełną opiekę nad panią Teresą. Kłamstwem z mojej strony było tylko to, że gotowa jestem wozić jej obiady ze Śródmieścia na Bielany. Załatwiłyśmy to inaczej, wykupiłyśmy obiady w sąsiednim barze z dostawą do domu. Sąd przełknął bez mrugnięcia okiem te wszystkie bzdury i wydał decyzję o wypuszczeniu pani Teresy z  jej więzienia. Odbierała ją z umieralni  moja córka . Powiedziała, że chora pomykała do samochodu jak zając. Dodajmy, że w domu opieki była- oczywiście dla jej własnego dobra- przywiązywana pasami do łóżka. Została również siłą zacewnikowana, bo salowe chciały mieć mniej roboty. Po tym zabiegu, nie wiadomo przez kogo i jak przeprowadzonym, pozostały jej do końca życia kłopoty ze zwieraczami.

W ten sposób z funkcjonującej samodzielnie starszej osoby robi się obłożnie chorą inwalidkę.

Kłamstwo okazało się ostatecznie niewielkie - koleżanka chcąc nie chcąc przez kilka lat sprawowała nad panią Teresą pełną, bezinteresowną opiekę . Została nawet kuratorem chorej.

Pani Teresa przeżyła w doskonałej kondycji cztery lata. Potem, gdy się na dobre położyła, sama poprosiła znajomą o umieszczenie jej u sióstr zakonnych w Olszynce Grochowskiej. Choć do tego domu opieki bardzo trudno się dostać, siostry przyjęły samotną, obłożnie chorą kobietę bez kolejki i serdecznie się nią zajęły.

Sprawa miała jeszcze kilka innych zabawnych epizodów. Pewnego dnia, gdy wynosiłyśmy śmiecie z mieszkania pani Teresy przewodniczący wspólnoty wezwał  straż miejską. Postanowiłam perfidnie go sprowokować. Powiedziałam: „ pan zamiast wzywać straż powinien kupić chorej pomarańcze albo kwiatki” . Wiedziałam, że tego nie zdzierży. Nawymyślał mi przy strażnikach od starych profesjonalistek ( nie wiem jak to inaczej ująć). Strażnicy odstąpili od kontroli mieszkania chorej i zajęli się krewkim ubekiem. Odtąd kłaniał się nam w pas.

Wyrzucając pewnego dnia przejrzane już przez znajomą papiery  zainteresowałam się nie wiem dlaczego pewną zniszczoną kopertą. Były w niej książeczki PKO na sumę około 120 000 złotych. Pani Teresa o nich zapomniała. Mało brakowało a trafiłyby do śmietnika. Zgodziła się jednak zapisać oszczędności na żoliborskie hospicjum. Kwota ta została uszczuplona o 30 000. Okazało się, że sąsiad pani Teresy korzystając z nieważnego pełnomocnictwa pobrał po jej śmierci tę sumę. Po interwencji prokuratora bank PKO oddał hospicjum skradzioną z winy banku kwotę. Bank był bowiem powiadomiony o śmierci pani Teresy i o testamencie na rzecz hospicjum.

Ciekawie rozwinęła się  znajomość z korporacyjnym prawnikiem. Przyznał się, że bierze kilka takich spraw rodzinnych dziennie i nawet nie czyta akt.
„Za każdą sprawę dostaję 70 złotych. Zarobek niewielki ale praca też znikoma- 5 minut rozprawy. I tak nie mogę nikomu pomóc, przecież nie wezmę ich wszystkich do domu”- powiedział.
W ratowaniu pani Teresy zobaczył zapewne jakiś sens, gdyż sam się zgłosił do wożenia dla niej swoim pięknym samochodem obskurnych  szafek z mojej piwnicy.
Nie chciał zwrotu pieniędzy za benzynę i nie pozwolił nawet postawić sobie kawy. Wręcz przeciwnie - wykorzystując moją nieuwagę, zapłacił podstępnie za moją kawę.  I za ciastko.

Do dziś mam wyrzuty sumienia.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Basia

01-08-2014 [10:57] - Basia | Link:

ha ha ha ha ....you made my day....

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-08-2014 [11:09] - jazgdyni | Link:

Witaj Izo!

Mam pewien niepokój moralny i potrzebuję Twojego błogosławieństwa.
Pod Twoim przepięknym tekstem jest fejsbukowe okienko <Udostępnij>. Więc ja klikam na nie i udostępniam tekst na stronie, którą prowadzę:   https://www.facebook.com/niepo...
Ludzie bardzo proszą o Twoje teksty. Więc przyznam się dalej - to już nie pierwszy raz, jak to zrobiłem.
Wiem, ze jakbyś chciała pisać na niepoprawnych to byś pisała. Mnie jednak żal, że może nie widzą twoich felietonów.
Szef portalu niepoprawni też może czuć się urażony, bo nie pytam go o pozwolenie.

Więc powiedz tylko, ze nie mam tego robić, to natychmiast przestanę... albo daj mi zgodę.

Serdeczności

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [11:57] - izabela | Link:

Nie ograniczam nikomu prawa do dysponowania moimi tekstami. Nie walczę o prawa autorskie. Dam przykład -pismo związane z radiem Wnet przedrukowało słowo w słowo mój tekst o wyścigach nie powołując się na autora. Zmienili tylko tytuł. Dali " Bomba w dół" - o wiele lepszy. Byłam bardzo zadowolona, że ktoś propaguje zawarte w nim treści. Córka zadała mi podchwytliwe pytanie : " a kto wziął pieniądze za wierszówkę?". Nie złapała mnie na niekonsekwencji.  Nic mnie to nie obchodzi. Zawsze mogę zarobić tłumaczeniami, a potrzeby mam znikome. Nic nie kupuję.  Nie inwestuję już w siebie.  Do wszystkiego trzeba podchodzić ekonomicznie. Nie znam portalu niepoprawni. Tak więc rób co Ci serce dyktuje. Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-08-2014 [13:35] - jazgdyni | Link:

Fajnie!

Żeby nie było wątpliwości - ja to też robię wszystko społecznie, za darmo, a czasem to nawet dopłacam.
Staram się tylko zbierać najlepsze kęsy. A Ty jesteś jak miseczka poziomek ze śmietanką i cukrem.

Uściski i dziękuję

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [13:42] - izabela | Link:

Nie mam żadnych wątpliwości i nigdy nie miałam. Wiem, że dopłacałeś i wiem komu. Niech to zostanie naszą tajemnicą. Przed chwilą pewien czytelnik napisał mi na PW że jestem zwykłą mitomanką. Też nie ujawnię oczywiście kto. Lojalność i tajemnica korespondencji jest dla mnie nawykowa. Zagroziłam, że przestanę go lubić. To mam prawo ujawnić, bo to mój list. Nie wiem jednak czy podziała.

Obrazek użytkownika Marek1taki

01-08-2014 [11:13] - Marek1taki | Link:

Pani Izo!
Jestem pod wrażeniem opisu działań prawnika. „Musicie kłamać, macie obowiązek kłamać, sąd jest instytucją perfidną, głupią i mściwą, a wy chcecie ratować człowieka” - bezcenne.
"Szefówka" po prostu świetna.

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [12:08] - izabela | Link:

Moja koleżanka jest osobą bardzo dobrą. Poza tym jest ortodoksyjnie religijna.  Daje się wkręcić w każdą akcję charytatywną. Ja przyznam się szczerze do podłych motywów mego działania.  Moją wypłatą była zwykła schadenfreude. Zadnia radość z przegranej systemu w potyczce z dwiema starymi babami. Z całą satysfakcją kolaborowałam natomiast  z uroczymi, trochę zmęczonymi życiem panami, którzy przyznali mi status szefówki. Byli świetnie zorganizowani i życzliwi. A prawnik też opowiedział się po dobrej stronie mocy. Szkoda, że na ogół działa w systemie. Ale nie można oczekiwać za dużo od przypadkiem poznanych ludzi.

Obrazek użytkownika Rapax

01-08-2014 [11:37] - Rapax | Link:

Wielkie szczęście, że historia Pani Teresy miała tak pozytywny finał. Zaskakujące było dla mnie również, że trafiliście na tak przychylnego młodego prawnika. Jakoś od kilku lat tak wypadło trafiam zawsze w sąsiedztwo przemiłych starszych Pań. Wiele z nich to niesamowite osobowości pełne fascynujących historii i anegdot. Z mężem mamy taką przyszywaną ciocię, była ona za czasów młodości przyjaciółką jego babci, ze mną nie łączy ją nic. Od pierwszej wizyty szczerze się polubiłyśmy. Jej życie, a zwłaszcza losy podczas Powstania Warszawskiego to materiał na książkę. Jednak ostatnie lata dla tej wyjątkowo sprawnej, wesołej, inteligentnej kobiety to ciągła walka o leczenie. Poprzez zaniedbania lekarzy, ciągłe odsyłanie ją na koniec kolejki do zabiegów z trudem może się poruszać i żyje z potwornym bólem prawej nogi. Właśnie odmówili jej kolejnej operacji - nie wprost, zaczęli wysyłać na niekończące się konsultacje, aż w końcu, ktoś nieoficjalnie powiedział, że jest za stara, aby podjąć się podania niezbędnego znieczulenia. Jedyny żyjący syn mieszka na drugim końcu świata, a my nie jesteśmy w stanie zapewnić jej całodobowej opieki. Liczymy na to, że jednak damy jakoś radę pomagając z zakupami, transportem i wszystkim co będzie trzeba. Nigdy nie pozwoliła bym, aby ktoś umieścił Ciocię w takiej umieralni i jeśli tak trzeba z postępować z sądami to kłamała bym jak z nut. Popularne powiedzenie mówi, że do sądu idzie się po wyrok, a nie po sprawiedliwość.

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [12:14] - izabela | Link:

Tak trzymać.To bardzo ważne co Państwo  robicie. " kto ratuje jedno życie .i tak dalej" Przepraszam za patos.  Niestety wiele osób obłudnie zwraca się właśnie do sądu, żeby " dla własnego dobra" kłopotliwej osoby umieścił ją przymusowo w takiej umieralni. Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Magdalena

01-08-2014 [15:39] - Magdalena | Link:

Dziękuję. Tego mi było dziś potrzeba.
Pozdrawiam serdecznie.
M.

Obrazek użytkownika KOCHAM POLSKE

01-08-2014 [16:03] - KOCHAM POLSKE | Link:

Patrioci, róbmy coś, to hańba, upokarzanie i próba zastraszania nas Polaków !!!
Nie można tego tak zostawić-dzisiaj G. Braun -jutro my. Przeczytajcie co robią w areszcie z Panem Grzegorzem.!!!!!!!!!!!!
Aparatczycy w sądach robią co chcą, doświadczyła tego moja rodzina-(wypadek samochodowy).
Piszmy listy, protestujmy-wskazówki tutaj:
http://grzegorzbraun.pl/

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [17:12] - izabela | Link:

Czy nie miał racji adwokat korporacyjny mówiąc, że "sąd jest instytucją perfidną, głupią i mściwą"?.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

01-08-2014 [20:59] - Teresa Bochwic | Link:

A kto zajmie się "umieralnią", w której salowe przywiązują pasami do łóżek i zakladają siłą cewniki?
Czy nie ma na to sądu-bata-policji-nie wiem już kogo?

Obrazek użytkownika izabela

01-08-2014 [21:22] - izabela | Link:

To jest standardowe postępowanie we wszystkich zakładach opieki. Podobnie jest niestety w szpitalach. Sąsiad, którym się opiekowałam, po powrocie ze szpitala przy Banacha wskoczył w pampersy choć przedtem nie było tego problemu.  W szpitalu został natychmiast zacewnikowany i przywiązany do łózka żeby nie uciekł. Faktycznie był trochę pomieszany, ale do czasu pobytu w  szpitalu się kontrolował. Personel medyczny doskonale zna te problemy, ale woli strajkować w sprawie swoich  poborów.

Obrazek użytkownika izabela

02-08-2014 [08:09] - izabela | Link:

W odpowiedzi na pytanie o źródło opinii na temat czasu życia pacjentów w domu opieki: https://systemeureka.com/docum...