Samiec alfa i jego zielone ludziki

Gdy zobaczyłam w pewnej reklamie światowy zasięg  jednego z  operatorów telefonii komórkowej: gęsto rozsiane po wszystkich kontynentach małe, żółte kropeczki, pomyślałam sobie, że to chyba niefortunny przypadek i zbieg okoliczności albo nomen omen.  Bo właśnie w mediach pojawiło się określenie „zielone ludziki Putina” i choć kolor nie bardzo się zgadza, bo „ludziki”  Putina w czasie pokoju bywają czerwone, a w czasie wojny zielone, jestem pewna, że zasięg może być podobny.  Mamy przecież na to dowody na każdym kontynencie, w każdym niemal kraju, jego rządach i jego służbach, w światowych organizacjach, finansach czy szeroko pojętej gospodarce. Nie inaczej jest w Polsce, gdzie „ludziki” Putina istnieją bardziej lub mniej oficjalnie, jako polscy generałowie,  prezydenci i „ludzie honoru”, biznesmani, politycy czy niektórzy dziennikarze – robiący za cerberów smoleńskiego kłamstwa. Peany Eryka Mistewicza, speca od wizerunku, na temat politycznej klasy prezydenta Putina czy wystąpienie Janusza Korwin Mikkego w Parlamencie Europejskim, by nie drażnić „jego ekscelencji Władimira” żadnymi rezolucjami, to tylko kropla w morzu jego wyznawców, sympatyków i fanów, więc na brak popularności moskiewski satrapa nie może narzekać, co potwierdza też amerykański  "Time", który w opublikowanej po raz kolejny  liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie, na drugim miejscu umieszcza Putina.
 
Zielone ludziki Putina to nie śmieszne ufoludki, za które przebierają się dzieci, bo wzbudzają sympatię, a za sprawą francuskiego reżysera Jeana Giraulta, uwielbiają kapuśniak. Nie są wytworem fascynacji UFO - Unidentified Flying Object; coraz łatwiej ich rozpoznać i są obiektami śmiertelnie niebezpiecznymi, które  flying zastąpiły wyrazami shooting i killing. Ale mają cechę wspólną, są obiektami innej cywilizacji, nieznanej, niewyobrażalnej, niezrozumiałej dla cywilizowanego świata. To cywilizacja sowiecka, zdegenerowanych kagiebistów i strażników mentalnego Gułagu, cywilizacja zwycięstwa zła nad dobrem, o której w artykule w Rzeczpospolitej celnie pisze  Irena Lasota:  „Duża część byłego Związku Sowieckiego i różne terytoria przezeń zarażone nie należą ani do cywilizacji zachodniej, ani do prawosławnej czy muzułmańskiej – ale właśnie do pominiętej przez Huntingtona cywilizacji pogańskiej czy po prostu sowieckiej. Cywilizacji bez wartości, bez prawdziwej (w sensie niezakłamanej) historii, bez tego, co szeroko rozumiemy jako kultura. Putinowi (cywilizacja rzekomo prawosławna) bliżej jest do Kim Dzong Una (rzekomo cywilizacja wschodu), Fidela Castro (rzekomo cywilizacja łacińsko-amerykańska), Wojciecha Jaruzelskiego (rzekomo cywilizacja zachodnia) czy Isłama Karimowa (rzekomo cywilizacja muzułmańska) niż do ojca Gleba Jakunina czy Anny Politkowskiej.” 
 
Gdybyśmy napisali, że „zielone ludziki” poprzebierane w mundury armii rosyjskiej, ale bez żadnych dystynkcji i uzbrojone w artylerię i systemy rakietowe pojawiły się w lutym, gdy Rosja rozpoczęła z ich pomocą okupację należącego do Ukrainy Krymu,  byłaby to tylko mała część prawdy.  Lista „turystów Putina” jest długa. To nie tylko wyszkoleni w Rosji żołnierze – najemnicy, zwani eufemicznie separatystami, zajmujący zbrojnie kolejne ukraińskie miasta i obiekty publiczne, ale i ich zaplecze koordynatorów i logistyków ich utrzymujących i zaopatrujących w broń i sprzęt. Do tego cała rzesza prowokatorów, uczniów, studentów, często aktorów profesjonalnych, którzy grają role podjudzających do konfliktów mieszkańców Ukrainy, dyskryminowanych przez “banderowców”, utajnieni, profesjonalni szpiedzy oraz cała machina propagandowo-medialna.
 
Gdy w marcu 2000 roku telewizja NTW wyemitowała film – raport, który obnażył kłamstwa przedstawicieli władz i służb specjalnych, rozwścieczony Putin  wydał  wyrok na niepokorną stację, która ośmieliła się mieć inne zdanie niż FSB. Już rok później NTW został spacyfikowany przez Kreml. Niezależną telewizję przejął kontrolowany przez państwo koncern Gazprom, zaś właściciel stacji Władimir Gusiński, ścigany listami gończymi, musiał uciekać za granicę. Zanim Gazprom przejął NTW, udało się całą dokumentację zdjęciową sprawy zamachu w Riazaniu wywieźć za granicę. Dzięki temu w Londynie powstał film pt. "Zamach na Rosję". W USA ukazała się też książka na ten temat pt. "FSB wysadza Rosję". Jej autorami są: znany emigracyjny historyk rosyjski Jurij Felsztyński oraz były oficer FSB, podpułkownik Aleksander Litwinienko. Jego zdaniem operacją wysadzania bloków mieszkalnych kierował osobiście ówczesny zastępca szefa FSB kontradmirał German Ugriumow, który zmarł w maju 2001 roku w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. Tragiczny los spotkał też Litwinienkę. Został otruty radioaktywnym polonem przez ludzi FSB. Śledztwo ws. śmierci Litwinienki prowadzone w Londynie, "utknęło w miejscu",  a występujący jako koroner brytyjski sędzia Robert Owen poinformował, że rząd Wielkiej Brytanii odrzucił jego wniosek o przeprowadzenie publicznego dochodzenia w sprawie zabójstwa w 2006 roku byłego rosyjskiego szpiega. 
Dzisiaj, gdy „zielone ludziki” bez najmniejszych wątpliwości na rozkaz Putina trafiają rakietą w samolot z kilkuset europejczykami na pokładzie, Europa jest wstrząśnięta. Ta sama Europa, która wyznaje zasadę,  że z terrorystami się nie negocjuje, po pierwszych, symbolicznych sankcjach dla Putina, apeluje o zgodę i zawieszenie broni.

Przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji dzwonią do samca alfa z żądaniem, by separatystów, a więc zwykłych najemników FSB i zbrodniarzy, namówić do współpracy w wyjaśnianie katastrofy malezyjskiego samolotu, bo ich cierpliwość jest już „na wyczerpaniu”. Zapowiedzieli też dalsze, dotkliwe sankcje. Władimir Putin zadeklarował "pełną współpracę" i pomoc Rosji w przekazaniu ciał ofiar katastrofy i czarnych skrzynek samolotu śmiejąc się im do słuchawek,  bo przecież wie, że biznes is biznes. Interesy gospodarcze zwyciężą, szczególnie Niemiec, największego inwestora w Rosji, i Francji, która musi gdzieś sprzedać swoje okręty wojskowe – Mistrale. A i brytyjskiej giełdzie będzie trudno bez pieniędzy rosyjskich oligarchów. Ostatnie oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski w sprawie katastrofy samolotu MH17, to rozmycie winy na dwie strony konfliktu i propozycja szczerego dialogu. Z kim? Ze specnazem  i rosyjskimi zielonymi ludzikami, czyli z zarazą  terrorystów, barbarzyńców i zbrodniarzy,  którzy od lat dokonują napadów, wojen i agresji na ościenne kraje i od lat bezwzględnie mordują, gazują ludzi w teatrze, zacierają ślady, profanują zwłoki i okradają swoje ofiary? Akty terroru na terenie Rosji są niemożliwe do wykrycia, a zbrodniarze nigdy nie zostaną osądzeni.

Myli się więc Wiktor Suworow, rosyjski pisarz i były oficer GRU, który w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówi, że  nie ma złudzeń: "Świat nie wybaczy Moskwie śmierci 298 niewinnych ludzi".
Wybaczy. Nie takie rzeczy wybaczał.

Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

26-07-2014 [07:39] - Marek1taki | Link:

@autor
Szpiedzy i agenci wpływu istnieli zawsze. Sieć rosyjska nie jest jedyną. Taką sama rozpostartą mają wszystkie liczące się w polityce kraje: USA, Niemcy, Chiny, Izrael. Istnieją też organizacje o zasięgu ponadnarodowym przejawiające działania świadczące o niezależności jak Unia Europejska i instytucje finansowe.
Dla Polski problemem jest dominacja agentury wpływu nad działaniami ludzi nieprowadzących działalność agenturalną. Ta sieć przetrwała po okupacji sowieckiej i częściowo została przewerbowana a częściowo rozbudowana. Rozpięta jest od centralnych szczebli władzy po struktury terenowe. Nie ma podstaw by uznać, że sieć dawnej nomenklatury partyjnej, SB i służb wojskowych nie działa współcześnie i nie obsadza stanowisk, nie udziela koncesji, pozwoleń oraz kontraktów publicznych. Nie ma też podstaw by przypuszczać, że te działania są realizowana w ramach sieci o nazwie Polska.
Czy widzimy działania, które miałyby przerwać sieci podległe wrogim strukturom? Czy chociażby zapowiedzi tych działań? Nie. Mamy ich umacnianie poprzez przyjmowanie wrogich - obcych ideologii niezgodnych z cywilizacją, która dała nam siłę. Tą cywilizacją była cywilizacja łacińska. Upadliśmy pod naporem cywilizacji turańskiej i bizantyjskiej i żydowskiej. Ich napór trwa z wykorzystaniem socjalizmu jako narzędzia sprawowania władzy.
O ile w czasie II wojny światowej błędem była strategia jednego wroga - Niemców, która ignorowała zagrożenie przez Rosję, tak teraz w propagandzie dominuje koncepcja jednego wroga - Rosji i pomijania zagrożenia niemiecko-unijnego i żydowsko-amerykańskiego.

Obrazek użytkownika Basia

26-07-2014 [08:45] - Basia | Link:

Wygląda na to, że kto miał pecha i go, dla przykładu, zestrzelili miał po prostu pecha i krzyż mu na drogę. Reszta się cieszy, że ma ciepłą wodę w kranie i nie mieszka w Rosji. Bo tam to bród, smród, nędza i ubóstwo. I niewolnicza praca.Ale Rosjanie dalej składają kwiaty pod pomnikiem Błochina w Moskwie i lubią Putina.. I kto by to zrozumiał?

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

26-07-2014 [10:16] - NASZ_HENRY | Link:

Trzeba pisać otwarcie, tak aby w Holandii i w Malezji zrozumieli, na Ukrainie trwa niewypowiedziana wojna! Agresji dokonuje piąta kolumna Rosyjskiej Federacji ;-)