Antybajka o trzeciej apokalipsie

Od czasu kiedy wielki aktor Ronald wygrał najważniejsze minuty dogrywki, wyrosło całe nowe pokolenie poborowych. Czerwony Kolos załamał się i chyba wszyscy stwierdzili, że to już koniec historii. Chytre skrzaty z kopalni złota zacierały rączki. Od dawna już nie używali kruszców, ale postronnym można zawsze wmówić, że dobrze zadrukowany papier też jest bardzo cenny. Rywalizującym mocarstwom dawali kroplówki, aż w końcu nadszedł czas spłat. Wojna, choćby zimna, to wspaniały interes! Choć nie dla walczących przecież. Bankrutom zaproponowano deal: długi za udziały. Tego typu sprawy, zbyt ciemne dla nieszkolonych laików. I wszystkim się zdawało, że odsetki od kapitałów wzrastać będą wiecznie. Niestety sytość i pycha zaślepiają wzrok...

Nowe pokolenie poborowych powoli zamieniało butelki z kaszą i mleczkiem na szkło innego rodzaju. Równocześnie, a równie powoli zmieniał się świat. Granatowe Imperium stało na podium. Ale po cichutku dościgało je tajemnicze Żółte Państwo. Jego hasło banalne: manufaktury i handel wszędobylski. Zwiadowcy wyruszyli w świat w poszukiwaniu żyznych ziem. Koloniści ponoć dotarli na Czarny Ląd. Stoczniowcy stawiają stępki pod kolejne okręty. Upadły Czerwony Kolos jeszcze, gdy był potęgą, budował siatki swych ukrytych konspiratorów w wielu miejscach. Kiedy upadł, nikomu nie chciało się ich szukać i rozplątywać. Ni w obozie zwycięzców, ni w oderwanych satrapiach. Ani w trzecim świecie. Sekretne wpływy trwały wciąż w Gorących Krajach, gdzie ludzie opaleni, mowa charcząca, a kalendarz księżycowy. Dużo silnie opalonych ludzi od lat migrowało na Kontynent, który niegdyś zdobył świat. Dziś Kontynentu nie ma. Pozostały jedynie błędne teatrzyki. W których nowi, mocno opaleni widzowie, czekają tylko okazji, by zmienić program granych sztuk. W radzie programowej zaś gryzą się najmiej dwa skrajne stronnictwa eunuchów, podsycanych intrygami Czerwonej Stolicy. A większość – większość bawi się, nie wiedząc co myśleć o całej tej grotesce. Do Kontynentu błazenady dołączyły też satrapie wyrwane ze szpon Czerwonego Kolosa. I tam gangrena jest zaawansowana.

Podczas gdy dzieci w każdym wieku spijały obrazki z ekranów, wybuchła niejedna afera. Na Kontynencie, którego nie ma, doszło do fuzji dwóch wiekowych teatrów. Połączone dyrekcje jęły wspominać wspaniałe czasy, gdy ich przodkowie próbowali zawojować świat. Dla sportu zamieszali w pobliskim Kotle. Przypraw dołożyli Czerwoni i Granatowi, i cóż. Kocioł z nagła pękł i war okolicę poparzył. W innych rejonach Granatowe Imperium korzystało z każdej okazji by podpaść widzom. Zwłaszcza opalonym. Raz w górach makiem porosłych, dwa razy w Międzyrzeczu. Szczególnie drugi raz był paskudny. Imperium długo biadoliło, że kraik między rzekami dysponuje i zagraża niegodnymi chemikaliami. Tak długo, że aż producent wywiózł je stamtąd. No i po wojnie o chemię, zrobiła się niezła chryja! No bo, jak to to tak?! Było i nie ma?! Jak w czerwonym cyrku! Właśnie...

W końcu już prawie nikt nie lubił Granatowych. Na imperium wyrosło Żółte Państwo. I takie ma aspiracje. Czerwony Kolos słabowity, ale otrzepał się i trzyma wszystkich za jaja. No, może to niezbyt trafna metafora, gdy Kontynentem, którego nie ma, władają eunuchy... I teraz... zaczęło się! Zaczęło się podpalanie świata. Zapaliły się Gorące Kraje, gdzie Granatowe Imperium ma gorące interesy. I drżący Bezimienny Lotniskowiec. Gorące Kraje stawiające na Czewonego Kolosa, także płoną. Nawet w uspokojonym Międzyrzeczu rozgorzał bunt, strasznie nieprestiżowy dla byłego interwenta. Na Kontynencie, którego nie ma zaś ogień zapruszono między Federacją Teatrów, a Czerwonym Kolosem. Kolos w ofensywie, bowiem eunuchy lubują się wyłącznie w salonowych potyczkach.

Wszyscy spodziewają się, że najważniejsze starcie rozegra się na Oceanie. Więc grają wielką symultanę o pozycje wyjściowe. Podpalanie trwa – z dala od ważnych granic. To odciąganie uwagi i środków. Pozycje wyjściowe mogą się okazać końcowymi, więc każdy gra na tylu fortepianach, na ilu zdoła. A gdy w końcu zetrą się Imperia Żółci i Granatu – któż będzie się rozglądać po pobocznych scenach? I tu zagadki. Co zrobi drżący Błękitny Lotniskowiec? A co się stanie z Kontynentem, którego nie ma? Czerwony Kolos podsyca tam jednako i lewe i prawe balkony teatralne. Cóż się stanie, gdy nakaże opalonej publice gwizdać? Wszyscy go zaproszą, by zaprowadził porządek, jak to już parę razy miało miejsce.

Newralgiczne punkty: przyczółki Oceanu (ciche przed burzą), Gorące Kraje – podbrzusze wszystkich, i odpadłe satrapie na Przesmyku między Kontynentem a Kolosem. To na nich i o nie toczą się najważniejsze akty antybajki. A kiedy będzie grana? Kolos ciągnie ostatkiem sił. Żółte Pańtwo słyszy piasek w trybach. Kontynent zadłużony jak nigdy. A Imperium traci hegemonię pod rządami pomylonego chłopca w krótkich spodniach. Cóż... Kłęby dymów coraz gęstsze. Puenta chyba blisko...