Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Strasburg: głosowania i bułki
Wysłane przez ryszard czarnecki w 23-07-2014 [09:07]
Tym razem tytuł tej rubryki jest nieadekwatny. To, co widziałem ostatnio - widziałem w Strasburg a nie stolicy Belgii. Niestety nie były to rzeczy ani fajne ani miłe ani optymistyczne. Chodzi o Parlament Europejski.
Europarlament, inaczej niż parlamenty narodowe, rządzi się swoimi prawami. Nie m w nim klasycznego podziału na opozycję i koalicje ( rząd). De facto rządzi wielka koalicja, w skład której wchodzą największe grupy polityczne. Jeden ze znanych polskich polityków, dotychczasowy poseł krajowy zdziwił się, że zdecydowana większość głosowań w PE odbywa się przez podniesienie rąk, a nie elektronicznie. Na Wiejskiej przecież wszystko odbywa się za pomocą maszynki do głosowania. Skądinąd Sejm za koalicji PO-PSL stał się właśnie maszynką do głosowania nie w sensie technicznym, ale politycznym. To akurat różni go – na minus- od parlamentu strasbursko-brukselskiego. Skoro zatem większość głosowań odbywa się na podstawie „ umowy społecznej”, a raczej „umowy politycznej” (żeby nie być papugą Jean- Jacques Rousseau) to również stanowiska w PE dzielone są na zasadzie parytetów, według systemu D’Hondta. Oznacza to, że poszczególne frakcje targują się, co do miejsc w prezydiach parlamentu i komisjach w zależności od liczby zdobytych mandatów oraz preferencji odnośnie tychże komisji. Zawarty układ jest święty, bo wynika on z politycznej arytmetyki, ale też dżentelmeńskiej umowy.
A raczej był święty. Właśnie w ostatnich dniach złamano go, bo koalicja chadecko- socjalistyczno- liberalno-zielona doprowadziła do odrzucenia kandydatów do prezydiów komisji zarówno ze strony eurosceptyków ( we wszystkich przypadkach) jak i konserwatystów ( w dwóch przypadkach). Zrobiono te „ustawki” na inauguracyjnych posiedzeniach komisji .O ile bowiem wcześniej ustalono, że wybory tradycyjnie dokonają się przez aklamację o tyle tutaj rozdzielono głosowania nad poszczególnymi szefami i wiceszefami komisji i akceptowano aklamację tylko, gdy dotyczyło to „właściwego” kandydata, który miał poparcie „grubej czwórki” zwanej też, wszak nie słusznie „bandą czworga”.
Aby wybrać kogo trzeba stosuje się aklamację, aby zaś nie wybrać kogo trzeba następuje tajne glosowanie elektroniczne. Słowem: nie ma mowy o głosowaniu blokowym.
Ale z kolei, gdy doszło do wyboru przez Parlament Europejski czterech tymczasowych ( na 4 miesiące) komisarzy to nie można było się doprosić, aby kandydatów z Polski, Finlandii, Włoch i Luksemburga można było poddać pod głosowanie każdego osobno. Musiało to być głosowane „an block” czyli: tam nie można, a tu można. O to euro dialektyka! Oznacza to jedno: podwójne standardy obowiązują jak ta lala. Wyłącznie od interesów politycznych zależy czy głosuje się tak czy siak. Ci sami ( większość), która chce rozdzielnych głosowań w jednych sprawach – w celu pogrążenia jakiś kandydatów –przy innych głosowaniach aby kogoś wybronić chce głosowania blokowego. Polityczna schizofrenia ? Tak , ale na tyle często spotykana w Brukseli i Strasburgu, że nie jest odbierana jako choroba, wynaturzenie, odstępstwo od natury lecz jako coś oczywistego i naturalnego, norma.
Zostawmy głosowania czynione prawem kaduka. Zapewne bardziej zajmująca dla niektórych będzie informacja, że w administracji europarlamentu toczy się postępowanie wyjaśniające wobec włoskiej posłanki, która uprawiała mobbing wobec swoich asystentów. Jak? Miała rzucać w nich bułkami. Historia milczy czy trafiała.
* Felieton ukazał się w "Gazecie Polskiej" 23.07
Komentarze
23-07-2014 [09:12] - NASZ_HENRY | Link: Potwierdza Pan tylko moje
Potwierdza Pan tylko moje domniemania że ten Euro Parlament to jedna wielka lipa ;-)
23-07-2014 [10:11] - smieciu | Link: Parlament EU to taki
Parlament EU to taki urzędniczy moloch ocierający się o absurd i parodię znaną z historii i różnych książek, często sci-fi. Od parlamentu Rosji różni się chyba tylko tym że wszyscy w UE świetnie i z zaangażowaniem wczuwają się w ten teatr, mnożąc udawane targi, udawane głosowania, udawane sprzeciwy, podczas gdy w Rosji obywają się bez tej kosztownej dekoracji i trwonienia pieniędzy.
Bo w końcu skutek jest i tu i tam jest ten sam: czyli taki jaki zażyczyli sobię ci co opłacają te stołki.