Tusk kontra Rompuy

To sceny, które rozrywają mi serce, co tam serce, rozrywają mi twarz. Wieczorową porą w centrum Brukseli krążą ulicami Tusk i Rompuj. Kiedy w tłum widzi Rompuj, ludzie chowają twarze w płaszczach a nawet w podeszwach, instynktownie klękają na bruku, zwijają się w spazmach, drżą jak spłoszone sarny i uciekają do bram domów. Nic dziwnego, już samo nazwisko „Rompuy” budzi strach. Tak mógłby się tylko nazywać w Polsce Siekacz, Brzytwa, Sławek Krwawa Głowa, albo po prostu Leszek Nóż w Ciele. Budzi strach ten Rompuj, ale to nie dziwi, bo dziwny płaszcz, twarz sadysty, oczy przebiegłe i nieruchome, w których widać kule.
 
Tymczasem Donald Tusk jest rozluźniony jak nigdy, miga oczami około 3370 razy na minutę. Chcecie wszystkiego ? - woła.
 -Taaaak ! – odpowiada tłum
-By żyło się lepiej w Europie ! – dodaje nasz premier.
-Wszystkim ? – szaleją młodebelgijki
-Nie !!! – mówi wzburzony Tusk
-Dlaczego?
-Bo to będzie Platforma Unii Europejskiej.
 
Jakaś kobieta podchodzi do mnie i mówi, jaki on silny i dzielny, da, ale nie  wszystkim, tylko nam – dodaje po cichu i dusi mnie złotą liną
 
A Rompuj idzie jak ten bohater z kryminałów Kłodzińskiej – przygnębiony, skryty, jakiś taki w ogóle groźny, zuchwały jak imperialny szpieg. Coś tam mówi, że Unia, że ją zna, ale tłum jest bezwzględny, już się nie boi. Chwytają jego kapelusz, popychają, aż wkracza policja.
 
A Tusk radosny jak nigdy mówi:
 
-Chcecie, żeby było dobrze?
 
-Tak!!!! – odpowiada tłum.
 
-To mocno wierzcie w to, to Wam wyjdzie – raduje się premier
 
-Donald Unia, Donald Unia!, - krzyczą radośnie zgromadzeni na brukselskiej placówce.
 
Rampuj próbuje się jeszcze bronić, ale jest za późno, twarz mu zwisa jak kiełbasa po odpuście. Politycznie już ginie. A Tusk wchodzi do wsi i się dziwi, że to wieś. A może coś jeszcze gorszego? Kroczy za nim oszalały tłum z Julią Piterą z dorszem, a Sławko Nowako del Monako wchodzi z zegarkami Porto Szalako. Nikt nie wita, nie ma fanfar, nie ma ludzi, nie nawet szczurów, nie ma Justyny Pochanke! Żal, płacz i śmierć. Ktoś nas oszukał – mówi Tusk i sam dodaje od razu, że to Niemcy. A Niemcy zasiedli w starej grocie i debatowali, że my barbarzyńcy obalimy Imperium Tuska z Boisku. Tusk był za miękki wobec Moskwy – dramatyzowali. A Donald wyszedł radośnie z groty i aż krzyknął , że tu nie budynków, jest znowu super fajnie Idzie więc mongolską pustynią i nic nie ma . Wzniósł się górę i poleciał do Niemiec. A tam na granicy szlaban i słowo HALT. Lecę? - zapytał niemieckich celników.
 A oni jak to Niemcy mówią mu:
 - A kiedy Ty leciałeś?