Nie idź na Monciak, bo cię rozjadą!

Pojechał na północ, rozwalając wszystko, co mu się przed maskę nawinęło, a jak się nie nawinęło, to polował swoją czerwoną hondą, jak na safari albo na wyścigu byków w Pampelunie.

A że upolował mniej, niż chciał, to zawrócił i znów to samo, tyle, że z większą prędkością, bo to zwiększało szanse polującego.

Cóż za doznania… !

Jedno mnie tylko w powodzi oburzenia tyleż słusznego, co sprawiającego wrażenie dętego (bo nie wierzę, żeby dziennikarze, którzy na co dzień nie takie grandy w d… mają, akurat tym wydarzeniem się przejęli) zastanowiło:

jakoś tak nikt nie zwrócił uwagi na pewną oczywistość;

naćpać się każdy w Polsce może , a jak ma fartu odrobinę – to bezkarnie.

Po naćpaniu każdy też w Polsce może sobie siąść za kółko, ze skutkiem (czyli skutku brakiem) jak wyżej.

No, jak ktoś ma niefart, to się naćpa, pojedzie, ludzi pozabija (jak ta pańcia, co na amfie dwóch chłopców rozjechała i nawet nie zauważyła, że to nie były żaby) i go kiedyś złapią.

Ten z Monciaka też miał niefart, bo go zatrzymali, ale zdesperowani ludzie, rzucając w samochód krzesełkami, butelkami i czym tam mieli, a milicja (nie poprawiać – policja, to była przed wojną) zjawiła się dopiero wtedy, gdy tłum wymierzał bandycie sprawiedliwość, nie wiedzieć czemu nazywaną samosądem.

Ta sama milicja, która kilka dni temu sama sobie urządziła coś w rodzaju polowania, zakończonego makabrą, jaką było zastrzelenie w szpitalu człowieka wybudzonego z narkozy po operacji.*

I teraz proponuję opuścić III RP i udać się na chwilę do kraju normalnego, co dla wielu może być, uprzedzam – szokiem.

Bo w normalnym kraju, taki bandyta może nie po kilkuset metrach, ale po kilku minutach najdalej dostałby kulkę albo od policjanta, albo…. od zagrożonego rozjechaniem przechodnia czy kierowcy innego samochodu.

OK, może tę kulkę dostałby w opony, może w silnik, a może i w czoło – tego nie wiem, ale z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością dostałby.

Bo w normalnym kraju Obywatel ma prawo bronić siebie i swoich bliskich, a nawet – innych, porządnych Obywateli. I policji to nie przeszkadza.

W III RP różni cwaniacy wmawiają od 25 lat plebsowi, że dostęp do broni to barbarzyństwo, a sprawę bezpieczeństwa załatwi za plebs (bo Obywatele są tylko w państwach normalnych – w tych istniejących „tylko teoretycznie” jest plebs) i dla plebsu omni(im)potentne Państwo.

Ze skutkiem, jak na Monciaku.

Owszem, w mediach żale milicji (nie poprawiać – milicji), że niedoinwestowana, niedopłacona itd. itp. czyli – że plebs jak zapłaci więcej, to będzie chroniony lepiej.

ROTFL.

Puenta: prawo do posiadania broni palnej jest prawem każdego, normalnego Obywatela. Ale do tego trzeba mieszkać w państwie normalnym, a nie takim, które wg swojego ministra od milicji i bezpieki, „praktycznie nie istnieje”.
—————-
* http://blog.wirtualnemedia.pl/...

PS. A Kurskiemu  co po raz kolejny eurobeemwicą 150 km/h jechał, to wzorem Korwina – po pysku naprać, bo kogoś w końcu zabije.