Klakierzy

Pomyślałem sobie, że warto przypomnieć Państwu, przez analogię do naszej rzeczywistości ( sic! ), wiersz Hemara dotykający tak zwanej "istoty rzeczy", czyli akceptacji i przefarbowań P.T.Klakierów.
Warto zdać sobie z tego sprawę, że żadne draństwo  nie zadomowiłoby się na świecie, gdyby nie usłużni klakierzy i oportuniści, co to "muszą, bo przecież innego wyjścia nie ma"...
Tak było za Hemara, tak za przekrętu 1989, tak samo jest i dzisiaj...
"I tak toczy się światek"...
Kaleki światek chytrusków...

Marian Hemar
MOJA PRZEKORA

A ja człowiek przekorny.
Nie szanujący powag.
Byle wszystkim na przekór.
Wszyscy tak, to ja owak.

Przekora piórem wodzi,
Przekora lutnię stroi.
Ot, przykład: Kiedy w kraju
Pisarze, koledzy moi,

Przez lata, z nabożeństwem
Ideowo maniackiem
Przed Stalinem leżeli
Migdałowym plackiem,

Kiedy się do Stalina
Kruczkowski migdalił,
Kiedy go Jastrun sławił,
Gdy go Przyboś chwalił,

Kiedy miedzianym czołem
Iwaszkiewicz mu bił,
Kiedy go Mitzner kochał,
Gdy go Brzechwa lubił,

Gdy go Pasternak lizał,
Putrament ubóstwiał,
Gdy mu Kott wonną chwalbą
Z kadzidlanych ust wiał,

Gdy Słonimski ogonkiem
Przed portretami merdał,
Aby za to merdanie
Bierut jemu order - dał,

Kiedy Broniewski pisał
Ze łzami i do rymu
"Jak dobrze, że na Kremlu
Pracuje Stalin!" - gdy mu

Osmańczyki odolskie
I arskie Brandysy
Wypisywały wiersze,
Pieśni, życiorysy.

Eklogi, panegiryki,
Artykuliki, dziełka,
że Stalin geniusz, gwiazdka,
Słoneczko, perełka,

że on dobry dla Polski,
Dla dzieci i dla młodzieży
I że jak i dlaczego
Kochać jego należy,

Że cukier krzepi,
A Stalin jeszcze lepiej,
Że Stalin grzeje, Stalin chłodzi,
Stalin nigdy nie zaszkodzi -

Kiedy te rozbuchane
Najemne melamedy
Tak jazgotały, wyły
I piały - to ja wtedy

Krzyczałem na kraj cały
I na cały globus,
Że to wszystko nieprawda!
Że Stalin krwawy łobuz!

"Przepraszam towarzyszów,
Proszę towarzyszek" -
Tak krzyczałem - "to kłamstwo!
To jest kat i opryszek!

Zarozumiały durak,
Paranoik upiorny!"
Tak krzyczałem. (Mam świadków).
Bo ja człowiek przekorny.

Aż Chruszczow moje słowa
Potwierdził. I każdemu
Kazał tak mówić, jak ja
Mówiłem pięć lat temu.

Zaledwie przyszła z Moskwy
Komenda, żeby w try migi
Likwidować Stalina,
Już hurmą, na wyścigi,

Ruszyli moi koledzy.
Chruszczow kazał. Nu, znaczy,
Bić Stalina, jak w kuper,
Za przeproszeniem, kaczy.

Hej, kto pierwszy ten lepszy!
Do ataku! Do wierszy!
Do satyr! Do dyskusji!
Patrzcie - Słonimski pierwszy.

I Jastrun, Kott, Broniewski,
Przyboś, Mitzner, Osmańczyk -
Patrzcie, który gorliwszy,
Skwapliwszy wańczyk-wstańczyk.

Z bohaterską odwagą,
Z ryzykanckim zuchwalstwem,
Krzyczą: Precz ze Stalinem!
Krzyczą: Precz ze służalstwem!

Krzyczą: Precz z lizusostwem!
Bez żadnych ceregieli
Krzyczą. Bo Chruszczow kazał,
By teraz tak krzyczeli.

A ja człowiek przekorny.
Ja odchodzę na stronę
I myślę: Czas przed nimi
Wziąć Stalina w obronę.

*
Nie było w dziejach świata
Takiego, jak on, kata
I nie było gorszego
Despoty i wariata,

Niż to diabła nasienie,
Ta sowiecka gadzina -
Stalin. Ale to jednak
Nie była jego wina.

On był winą ustroju,
Co w sobie logicznie mieści
Możliwość takiej zbrodni,
Bezkarnej przez lat trzydzieści.

Ta potworna purchawka
Mogła róść tylko na gnoju
Komunistycznej Rosji
Jej ludzi i jej ustroju.

Trzeba tę mierzwę rozrzucić,
Wtedy purchawka zniknie.
Krzyczcie: Precz z tym ustrojem!
Znam was. Nikt tak nie krzyknie.

Wy bojary nikczemne!
Wam Iwan w nos urągał,
I po pyskach was walił
I za brody was ciągał,

Żywym ogniem przypiekał
I żywcem pasy z was darł,
A wy jemu: Słoneczko!
Wiwat! Niech żyje! Na zdar!

A wy mu czołem bili,
A wy plackiem i prochem
Rozmodleni leżeli
Przed kochanym molochem.

Toż nie wińcie Iwana!
Toż nie wińcie molocha!
Moloch nie winien. Winien
Ten, kto molocha kocha.

Zamiast od razu, w pierwszym
Dniu, takiego Iwaszkę
Buch w zęby! Co pod ręką,
Tym łupnąć! I rozbić czaszkę.

Ty, jeden z drugim, coś przed nim
Drżał i truchlał, jak woźny -
Ty teraz na niego z pyskiem?
Że car Iwan był Groźny?

Teraz "precz!" krzyczysz? Teraz
Za późno! Teraz nie sztuka!
Wam od Stalina wara.
To jest moja   c   h   a   z   u   k   a.

On był dla was, jak ulał.
W sam raz. Dobry. Wyborny.
Ja jego dzisiaj bronię!
(Bo ja człowiek przekorny...)

1956r.

* Wytłuszczenie moje -R.Sz.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika bolesław

22-07-2014 [10:34] - bolesław | Link:

Panie Ryszardzie!
Wielkie dzięki za przypomnienie Hemara.
A słowa :"Warto zdać sobie z tego sprawę, że żadne draństwo nie zadomowiłoby się na świecie, gdyby nie usłużni klakierzy i oportuniści, co to "muszą, bo przecież innego wyjścia nie ma"..." wszystko wyjaśniają.
Poadrawiam,
bolesław

Obrazek użytkownika ŻydWiecznyTułacz-Reaktywacja

25-07-2014 [22:21] - ŻydWiecznyTułac... | Link:

Źle, źle zawsze i wszędzie

Ta nić czarna się przędzie:

Ona za mną, przede mną i przy mnie,

Ona w każdym oddechu,

Ona w każdym uśmiechu,

Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie...

*

Nie rozerwę, bo silna,

Może święta, choć mylna,

Może nie chcę rozerwać tej wstążki;

Ale wszędzie - o! wszędzie,

Gdzie ja będę, ta będzie:

Tu w otwarte zakłada się książki,

Tam u kwiatów zawiązką,

Owdzie stoczy się wąsko

By jesienne na łąkach przędziwo:

I rozmdleje stopniowo,

By ujednić na nowo,

I na nowo się zrośnie w ogniwo.

*

Lecz, nie kwiląc jak dziecię,

Raz wywalczę się przecie.

Niech mi puchar podadzą i wieniec!...

I włożyłem na czoło,

I wypiłem, a wkoło

Jeden mówi drugiemu: "Szaleniec!!"

*

Więc do serca, o radę,

Dłoń poniosłem i kładę,

Alić nagle zastygnie prawica:

Głośno śmieli się oni,

Jam pozostał bez dłoni,

Dłoń mi czarna obwiła pętlica.

*

Źle, źle zawsze i wszędzie

Ta nić czarna się przędzie:

Ona za mną, przede mną i przy mnie,

Ona w każdym oddechu,

Ona w każdym uśmiechu,

Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie.

*

Lecz, nie kwiląc jak dziecię,

Raz wywalczę się przecie;

Złotostruna nie opuść mię lutni!

Czarnoleskiej ja rzeczy

Chcę - ta serce uleczy!

I zagrałem...

...i jeszcze mi smutniéj.