Polska w pierwszej szóstce krajów UE o najniższym poziomie..

 
Polska w pierwszej szóstce krajów UE o najniższym poziomie bezrobocia

1. Jak podał wczoraj Eurostat stopa bezrobocia w Polsce na koniec sierpnia tego roku według tzw. metody BAEL (opartej na aktywności ekonomicznej ludzi) wyniosła 4,7% i należała do pierwszej szóstki krajów o najniższym poziomie bezrobocia w UE.

Najniższe bezrobocie Eurostat odnotował w Czechach -2,9%, na drugim miejscu Niemcy -3,8 %, później maleńka Malta -4,2%, Węgry i Wielka Brytania po 4,3%, a kolejnych dwóch miejscach Polska i Holandia po 4,7%.

Najwyższy z kolei poziom bezrobocia odnotowano w Grecji, która już 6 rok „wychodzi z kryzysu” w wysokości 21,2% i mającej ciągle poważne problemy gospodarcze i polityczne Hiszpanii -17,1%.

Przeciętna stopa bezrobocia we wszystkich 28 krajach UE wyniosła na koniec sierpnia tego roku 7,6%, natomiast z kolei średnia stopa w 19 krajach strefy euro była wyraźnie wyższa i wyniosła aż 9,1%.

2. Z kolei według GUS, (który podaje wysokość bezrobocia, jako odsetek bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wobec całej ludności cywilnej aktywnej zawodowo), na koniec sierpnia 2017 roku, wskaźnik bezrobocia spadł do 7,0% i był to najniższy poziom tego wskaźnika od roku 1991, czyli na początku przemian w Polsce, które skutkowały wręcz eksplozją liczby osób pozostających bez pracy.

Liczba zarejestrowanych bezrobotnych w połowie tego roku wyniosła 1,15 mln i przy tym tempie spadku bezrobocia, zmniejsza się ono w ostatnich miesiącach średnio o 50 tysięcy miesięcznie.

W związku z problemami pracodawców w znalezieniu pracowników w 2017 roku mieliśmy najwięcej ofert pracy dla cudzoziemców, stąd między innymi sięgająca już ponad 1,2 miliona liczba pracowników pochodzących z Ukrainy, którzy znaleźli mniej lub bardziej trwałe zatrudnienie w naszym kraju.

3. Taka sytuacja bardzo pozytywnie oddziałuje na zachowania pracodawców, którzy coraz częściej proponują nowym pracownikom (także tym już zatrudnionym), zatrudnienie na podstawie umowy o pracę.

Do niedawna jeszcze pracodawcy ze względu na niższe koszty najczęściej proponowali nowym pracownikom, zatrudnienie na podstawie nie umowy zlecenia, czy umowy o dzieło, czy też konieczność tzw. samozatrudnienia (pracodawca wtedy zleca usługę pracownikowi, który założył jednoosobową firmę).

W ten sposób w połowie roku 2017 na rynku pracy blisko 13 mln osób było zatrudnionych na podstawie umowy o pracę i był to najwyższy poziom od 2000 roku, od kiedy są dostępne dane GUS dotyczące form zatrudnienia.

4. Przypomnijmy także, że we wrześniu poprzedniego roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów o podwyżce „etatowej” płacy minimalnej na rok 2017 z 1850 zł do 2000 zł brutto, czyli aż 150 zł i w związku z tym konieczna była waloryzacja płacy godzinowej minimalnej z 12 zł na 13 zł od 1 stycznia tego roku (od stycznia 2018 roku minimalna płaca etatowa będzie wynosiła 2100 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa 13,7 zł, taką decyzję po konsultacji ze strona społeczna podjęła Rada Ministrów).

Z kolei podniesienie stawki godzinowej do 13 zł za godzinę brutto, było konieczne, ponieważ przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości 2184 zł brutto miesięcznie i w związku z tym jest o 184 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na rok 2017 w wysokości 2000 zł brutto).

Natomiast taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami (niższa płaca etatowa, wyższa godzinowa), zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak wyraźnie „tańsze”.

W ten sposób rząd premier Beaty Szydło kończy z dotychczasową ponad 25- letnią praktyką konkurowania przez Polskę tanią siłą roboczą i przy pomocy poziomu płacy minimalnej (etatowej i godzinowej), rozpoczyna proces wymuszania podwyżek płac zarówno w gospodarce jak i w sektorze budżetowym.

5. Na kolejną obligatoryjną podwyżkę płacy minimalnej będą, więc musieli zareagować w zasadzie wszyscy pracodawcy w tym szczególnie ci, którzy do tej pory wypłacali wynagrodzenia niewiele wyższe od wynagrodzenia minimalnego.

Trudno, bowiem sobie wyobrazić, żeby tacy pracownicy byli w stanie zaakceptować dotychczasowe wynagrodzenia w sytuacji, kiedy płaca minimalna w tym roku wzrosła o ponad 11%, a od stycznia 2018 roku wzrośnie o kolejne 5% i co więcej mamy już w Polsce rynek pracownika, a nie jak było przez wiele lat rynek pracodawcy.

Wszystkie te bardzo pozytywne tendencje na rynku pracy, wyróżniające Polskę także w Unii Europejskiej (pierwsza szóstka krajów UE o najniższym poziomie bezrobocia), mają miejsce w ciągu pierwszych blisko już 2 lat rządzenia premier Beaty Szydło i są zapowiedzią kontynuowania tych tendencji także do końca tego roku i w latach następnych.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-10-2017 [08:34] - Marek1taki | Link:

Pan zakłada, że lepszy jest "rynek pracownika" a gorszy "rynek pracodawcy" i chwała rządowi za wymuszanie podwyżek. Skąd rząd może wiedzieć co jest dobre? I dlaczego ma wymuszać to "dobro" na ludziach? Elementem tego dobra, jak sam Pan pisze, jest koniec konkurowania niskimi kosztami pracy. Lepiej jest mieć więcej możliwości konkurowania czy mniej?
Zastanawia, dlaczego rząd ogranicza konkurencyjność pracy Polaków.
Bo tak?
Bo Macron powiedział?
Czy dlatego, że lokalnych zarządców edukuje się w poprawności ekonomicznej?
Zgodnie z tą poprawnością rząd wymusza wyścig w ramach finansowej bańki spekulacyjnej? I dlatego fałszywi reprezentanci pracowników domagają się ograniczenia pracy w niedzielę aby pracodawcy uzyskali oszczędności na kosztach pracy a na rynku pojawiło się trochę zwolnionych pracowników? Bo wymuszona reakcja pracodawców oznacza obcięcie godzin zatrudnienia, albo pogonienie pracowników do większej wydajności, albo spadek konkurencyjności do plajty włącznie.

Obrazek użytkownika mmisiek

03-10-2017 [18:51] - mmisiek | Link:

No to może korzystając z takiej okazji zacząć wreszcie zmniejszać gigantyczne pogłowie urzędników?
Bo do tej pory się mówiło, że nie można ich zwalniać bo zostaną bez pracy. A teraz, skoro praca jest, to do dzieła - mamy tu olbrzymie własne zasoby i wcale nie potrzeba ściągać do roboty tylu Ukraińców.