Rzepa,GW,Wprost. I Niezależna też! Ludzie, czyście o...eli?

   Odpalam dziś kompa, otwieram Niezależną i w dziale WYDARZENIA DNIA widzę tytuł: Czterolatek mieszkał w szałasie z liści. Gdyby był to jedynie kolejny z zapychaczy, którymi GW czy inne Tefaueny przykrywają ostatnie wydarzenia, w ogóle bym pewnie uwagi nie zwracał. No ale skoro to jedno z "wydarzeń dnia" na Niezależnej, to na pewno nie żaden zapychacz, ale ważny news, no to chcę się doinformować, co to za akcja z tym czterolatkiem.
   Pierwsze skojarzenie to oczywiście wspomnienia najszczęśliwszych chwil dzieciństwa. No bo, ręka w górę, palec pod budkę, kto takich szałasów nie budował albo budować nie chciał, a jak taki szałas zbudował, nie nudził rodziców, aby pozwolili mu w takim szałasie spędzić noc (no dobra, jak się miało te cztery i pół roku - tyle, ile okazuje się mieć bohater owego "wydarzenia dnia" - to oczywiście takie atrakcje można było zaliczać, pod opieką, na przykład starszego rodzeństwa).
   No, ale skoro tytuł Czterolatek mieszkał w szałasie z liści to "wydarzenie dnia", no to pewnie nie chodzi o atrakcje wakacyjne, ale faktycznie o jakąś sytuację nadzwyczajną i poważną. Może to dziecko jest bezdomne, może rodzinę eksmitowali na bruk, może malec uciekł z domu, gdzie chleją na umór, biją i gdzie nie ma co jeść. Jakaś patologia totalna.
   Po kliknięciu zaczynam więc wczytywać się w owego sensacyjnego newsa, jak to Niecodziennego odkrycia dokonali policjanci... No to, skoro policja i odkrycie niecodzienne, to pewnie, wydarzenie z kategorii kronika kryminalna i przemoc w rodzinie...
   No ale czytam, czytam i zamiast kryminału wychodzi na to, że jednak pierwsze skojarzenie było trafne. Dowiaduję się, że po prostu ojciec zorganizował kilkuletniemu synowi męską przygodę, zbudowali szałas i spędzili w nim dwie noce (właśnie teraz, ciepłym latem i to nawet nie gdzieś w głuszy, ale prawie w mieście, tak że w razie czego szybko i bezpiecznie można wrócić do domu). No i ten fakt nie wiadomo dlaczego wywoływać ma potworną zgrozę i oburzenie. Po wklepaniu w gugle okazuje się, taż sama potworna zgroza i oburzenie udzielają się dosłownie wszystkim mediom, które, niezależnie od opcji, od prawa do lewa, prześcigają się w kreowaniu sensacyjnego kryminalnego newsa.
Ojciec z zarzutami - wybija w tytule kryminalnego newsa Wprost.
'Pomysłowy' ojciec - czytamy z kolei w, za przeproszeniem, GW, no bo ten ojciec 'pomysłowy' to taka, wicie, yntelygentna ironia ma być, bo GW to niby gazeta dla ludzi mających się za yntelygentów.
Zrobił dziecku obóz - takie zbitki słowne skleja kolejnych kilka popularnych portali.
I jeszcze: Funkcjonariusze pomogli dziecku bezpiecznie dotrzeć do radiowozu.
Niewykluczone, że mężczyzna odpowie za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo zdrowia. I tak dalej.
Wystarczy tego wzbudzania grozy i oburzenia?
I wszystko powtarzane bezmyślnie, bezkrytycznie, bez żadnego komentarza, bez odrobiny chęci dociekliwości, bez podjęcia próby skontaktowania się z rodziną, wszystko zrzynane jeden od drugiego. Nie wiem już nawet, czy GW zrzyna z Rzepy, Rzepa z Wprosta, czy z GW-na, i skąd na pomysł podania tej sensacji wpadła Niezależna.
Ludzie, czy wyście normalnie ocipieli?

No to teraz proszę o KONKRETY!!!
Jaką konkretnie krzywdę ojciec zrobił dziecku?
Nie znalazłem, choć dociekliwie szukałem. A podobno sprawa jest poważna, skoro może on odpowiadać za narażenienie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia.
Czytam bowiem:
Podczas interwencji dziecko było przestraszone i posiadało na ciele liczne ślady, prawdopodobnie po ukąszeniach owadów.
Choć nasuwają się pytania (1.) czy dziecko nie może przestraszyć się nagłej wizyty policjantów? i (2.) które dziecko nie posiada latem śladów po ukąszeniach owadów?, to jednak uczciwie i dociekliwie, można się zastanawiać:
Może, skoro te ślady to ślady "prawdopodobnie po ukąszeniach owadów", to może jednak nie od owadów, ale od czegoś innego? Może lekarze powinni dziecko zbadać? Może hospitalizacja była dziecku potrzebna?
Chyba nic z tych rzeczy, skoro czytam owego niby-to-kryminalnego, przeklejanego z portalu na portal newsa dalej:
Policjanci wezwali karetkę. Chłopczyk nie wymagał opieki lekarskiej.
Hmmm... No to sam nie wiem. Ojciec nie pobił, nie spowodował obrażeń (bo przecie lekarz, który dziecko zbadał, stwierdziłby to)... No to może ojciec głodził to biedne dziecko?
Te podejrzenia również zostają rozwiane: Ojciec dziecka poinformował policjantów, że robią zakupy w pobliskim sklepie i żywią się własnoręcznie złowionymi rybami.
Przepraszam, ale również w robieniu zakupów w pobliskim sklepie i łowieniu ryb nie widzę niczego nadzwyczajnego.

Podsumujmy: Latem, i to podczas najcieplejszych nocy, dziecko pod opieką ojca śpi w zbudowanym wraz z nim szałasie (zamiast dajmy na to ślęczeć przed monitorem). Razem z ojcem łowią ryby, niedaleko mają do sklepu. Jak męska przygoda, to męska - trzeba być dzielnym, bo przecież latem, jak to latem i nad wodą, jak to nad wodą, może nas ugryźć komar. Wszystko to ma to wzbudzać grozę, oburzenie i może stać się przyczyną oskarżenia o narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia.
O co tutaj chodzi?