Wart TW Bolek pałaca

 Chętnie obejrzałbym fabularyzowany dokument o Lechu Wałęsie, fascynującą mieszankę patosu, sensacji, groteski i znaków zapytania, zapewne jeszcze długo bez odpowiedzi skrytych w mroku dziejów. Ani paszkwil, ani tym bardziej hagiografia w stylu filmu Andrzeja Wajdy, mnie nie interesują. Ba, nawet scenarzysta „Wałęsy, człowieka z nadziei”, zmarły niedawno Janusz Głowacki, nie do końca podzielał koncepty reżysera.
Jednym z wątków oczekiwanego przeze mnie dzieła byłaby oczywiście sprawa TW Bolka.
Wódz wspierany przez swych wyznawców brnie w zaparte, choć nawet co bystrzejsi apologeci niuansują swe oceny. Cóż niby znaczą jakieś błahe donosiki młodego robotnika wobec jego późniejszych zasług?! Dla świata jest i pozostanie na wieki symbolem zwycięskiej walki narodu o niepodległość!
Admiratorzy wodza wspierają swe hymny licznymi przykładami. Piłsudski był agentem cesarskich Niemiec. Dmowski sympatyzował z carską Rosją. Traugutt dochrapał się rangi majora w carskiej armii. Król Poniatowski sypiał z carycą Katarzyną. Witos posłował do wiedeńskiego parlamentu. Dziadek Tuska… A jeż stwierdził, że pozory mylą i przestał uwodzić szczotkę ryżową.
Gwoli polemicznej pikanterii w filmie także mogłaby znaleźć się większość tych nazwisk. Do żadnego wszak nie pasowałaby parafraza starego szlagieru: „nie byłby ten, to byłby inny…”. Otóż Piłsudski czy Witos byli mocarzami z ducha, nie do zastąpienia, indywidualnościami samymi w sobie. Nikt, poza logiką dziejów naturalnie, nie wyniósł ich do ról jakie pełnili. A w przypadku wodza podzielam wątpliwości zwolenników spiskowej teorii dziejów, wedle której scenariusz solidarnościowej rewolucji współtworzyli macherzy od manipulacji na globalną skalę. Gdzieś w geszefciarskim kantorku za kulisami politycznego teatrum wymodelowano wymarzony przez zleceniodawców psychofizyczny genotyp lidera. I Więckiewicz, wróć, najpierw Bolek wygrał casting na zbawcę, a potem dopiero Więckiewicz na jego wajdowskie wcielenie.
Ileż interpretacyjnych możliwości zawiera taka hipoteza! Jednak symbolu nic nie zmoże. Bo Lech Wałęsa jest jak pałac kultury. Budzi skrajne emocje, zdaniem wielu szpeci miasto, ale trwa jako zabytek na wieczną pamiątkę, lub jeśli ktoś woli, ku przestrodze.
Cóż jednak znaczą kontrowersje wokół Wałęsy czy pałacu kultury, z reprywatyzacyjnymi włącznie, wobec odwiecznej wojny cywilizacji. Chrześcijaństwa z islamem? Też. Lecz przede wszystkim klasycznego ładu zapoczątkowanego przez Greków, Rzymian i Żydów z lewackim modernizmem istniejącym w rozmaitych wcieleniach od czasów Sodomy. Oceniając układ sił obawiam się, że wyznawcy proroka są w najlepszej sytuacji. Zasiedlając powoli acz systematycznie terytoria niewiernych czekają, aż ci wezmą się za łby, bo gdzie się dwóch bije… A gdybym miał obstawiać u bookmachera kto wygra, długo bym się zastanawiał z trudem odpędzając czarne myśli. Tfu! Tfu! Odpukać…
Ostatnio wizję libertyńskiego modelu społeczeństwa wyskandowała w jakimś generatorze rzeczywistości urojonej pewna dama ze szczękościskiem. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, chyba Manuela Gretkowska albo Kazimiera Szczuka. Klony łatwo pomylić. Takie absolutne przekonanie o słuszności własnych poglądów nosi ponoć nazwę totalitaryzmu intelektualnego. Intelektualnego? W przypadku obu pań można co najwyżej mówić o totalitaryzmie mentalnym, lub po prostu o obsesji.
Teraz pozornie z innej beczki, chociaż też wypełnionej fobią. Przedstawiciel związku gmin żydowskich zaalarmował listownie prezesa Kaczyńskiego, że w Polsce gwałtownie wzrastają nastroje antysemickie. Za egzemplifikację posłużyła mu między innymi wypowiedź Magdy Ogórek o żydowskim pochodzeniu senatora Marka Borowskiego. W skardze, niewątpliwie przez niedopatrzenie, zabrakło przykładów bulwersujących zachowań służb mundurowych. Na szczęście zagrożeni członkowie mniejszości wyznaniowej biorą sprawy, nomen omen, w swoje ręce. I pewien młody obywatel Izraela usiłował w Warszawie wymierzyć sprawiedliwość policjantowi, któremu zapewne z oczu wyzierał antysemityzm.
Jednak nie wszyscy Żydzi postrzegają naszą stolicę jako mroczne miasto tonące w antysemickim mroku rodem z lat trzydziestych w Trzeciej Rzeszy. Chasydzki rabin Shalom Stambler (pejsy, chałat, kapelusz, białe skarpetki), reprezentujący w Polsce ortodoksyjną organizację Chabad-Lubawicz oświadczył publicznie, że spacerując ze swą rodziną (żona i siedmioro dzieci) po Warszawie, nie odczuwa najmniejszego niepokoju. Co nie zmienia faktu, że oberwać można nawet w biały dzień na Marszałkowskiej nosząc dowolny strój, kontusza nie wykluczając.
Tak czy owak czasami czuję się jak saper na polu minowym. Tropiciele mowy nienawiści potrafią bowiem dostrzec aluzje antysemickie, homofobiczne i w ogóle kołtuńskie również w milczeniu. I ustawiają delikwenta w szeregu hańby obok Mickiewicza, Szekspira, Wagnera, świętego Maksymiliana Kolbe, Dmowskiego, Makuszyńskiego, Michalkiewicza i Magdy Ogórek… Wyznawcy poprawności politycznej mogą jedynie śnić o takim towarzystwie.
A jak to jest z innymi nacjami? Aż się boję pomyśleć, że mój świętej pamięci znajomy, Jerzy Korycki znany jako Jerzy Edigey był Tatarem, Włodek Szaranowicz jest Serbem, a Eleni Greczynką, gdyż
 nie chciałbym uchodzić zwłaszcza za antytatarzyna.
 
Sekator
 
PS.

- Co to za jeden, ten Edigey? - pyta mój komputer.
- Autor popularnych niegdyś powieści kryminalnych. Jego pseudonim to marka maszyny do pisania– wyjaśniam.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

27-08-2017 [22:39] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Jerzy Edigey to swietny pisarz. Gratuluje znajomości. Ja znam go glownie z jego powieści historycznych.