KOR: nieważne, jak było, ale do jakiej należy się partii?

Justyna Błażejowska,
historyk
 

KOR – jaki był...

 
Od szeregu lat środowisko dawnych „komandosów” tworzy na łamach „Gazety Wyborczej” własną wersję dziejów Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”. Daleką od prawdy...
 
Stworzyć Instytucję-Komitet
 
Inicjatorem akcji pomocy dla represjonowanych uczestników strajków i wystąpień ulicznych, do jakich doszło w czerwcu 1976 r., był Antoni Macierewicz. Mógł liczyć na przyjaciół i znajomych, głównie Piotra Naimskiego, Wojciecha Fałkowskiego i Wojciecha Onyszkiewicza, którzy – tak jak on – należeli do niepodległościowego harcerstwa – 1. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Romualda Traugutta i kręgu starszoharcerskiego Gromada „Włóczęgów”. Z czasem zgłaszało się do nich coraz więcej chętnych do działania, dzięki czemu docierano do kolejnych ofiar, miast i zakładów pracy, a wsparcie przybierało rozmaite formy – takie jak np. obecność obserwatorów na procesach w sądach radomskich. Jednocześnie członkowie grupy znaleźli się w obrębie zainteresowania Służby Bezpieczeństwa. Wszystko to spowodowało, że pod koniec sierpnia 1976 r. Macierewicz rozpoczął intensywne zabiegi wokół powołania Komitetu Obrony Robotników. Opracowana przez niego koncepcja przewidywała rozpostarcie nad biorącą udział w akcji młodzieżą narażoną na represje parasola ochronnego w postaci jawnej reprezentacji osób o znanych nazwiskach i społecznym uznaniu, wobec których władza wolałaby nie stosować ostrych środków nacisku. Wymyślił nazwę Komitetu i przygotował ogłaszający jego powołanie „Apel do społeczeństwa i władz PRL” (w końcowej redakcji dokumentu brali udział Piotr Naimski, Wojciech Onyszkiewicz, Jan Józef Lipski i Jan Olszewski). W tym czasie ludzie tzw. lewicy laickiej – Jacek Kuroń, Adam Michnik i Karol Modzelewski, myśleli raczej o uzyskaniu interwencji zachodnich partii komunistycznych.
Osobistości ze świata nauki i kultury także odniosły się do pomysłu sceptycznie. „Uważaliśmy, że trzeba to przełamać, przełamać tę niemożność, stworzyć Instytucję-Komitet, a jeżeli  potem  nas zamkną, to zapewne zmobilizuje to następnych” – wspominał Naimski. Widząc determinację harcerzy Jan Józef Lipski zdecydował się na udzielenie im poparcia. Akces zgłosił w końcu Jacek Kuroń. Od połowy lipca przebywał co prawda w Białymstoku na przymusowych ćwiczeniach wojskowych, ale dzięki przepustce przyjechał na kilka dni do Warszawy.
 
„Założyciele” KOR-u...
 
Ostatecznie wśród sygnatariuszy „Apelu do społeczeństwa...” – wysłanego 23 września 1976 r. do marszałka sejmu Stanisława Gucwy – znalazło się czternastu przedstawicieli różnych pokoleń, zawodów i nurtów ideowo-politycznych: Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja i Wojciech Ziembiński. Jedynie Kuroń wywodził się ze środowiska rewizjonistycznego i związany był z grupą dawnych „komandosów”.
Z akcją na rzecz prześladowanych i tworzeniem Komitetu nic wspólnego nie miał Adam Michnik. W sierpniu – po bezczynnym oczekiwaniu na paszport – na zaproszenie Jean-Paula Sartre'a udał się na Zachód. Mimo to dziennikarz „Gazety Wyborczej” Roman Daszczyński dowodził, że to Michnik „w 1976 roku z przyjaciółmi założył Komitet Obrony Robotników i zaangażował się w pomoc represjonowanym uczestnikom protestów w Ursusie i Radomiu” (Narodziny Solidarności. Kroniki sierpniowe, pod red. M. Drzewickiego i M. Ręczmina, [Gdańsk 2010], s. 244). W relacji z uroczystości wręczenia mu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego orderu Orła Białego Paweł Wroński napisał, że odznaczony był „współtwórcą KOR” („GW”, 12.11.2010).
Edward Krzemień chciał, aby identyczny status przysługiwał Janowi Lityńskiemu („GW”, 23.09.1996).
Anna Bikont i Joanna Szczęsna widziały w gronie założycielskim Bogdana Borusewicza („GW”, 16.06.2007).
Według redakcji dziennika Lityński i Henryk Wujec „zakładali KOR” („GW”, 1.07.2011).
 
…i jego „członkowie”...
 
W ciągu dwunastu miesięcy działalności lista korowców poszerzyła się o nazwiska (w nawiasie data podania informacji do wiadomości publicznej) Haliny Mikołajskiej (29.09.1976), Mirosława Chojeckiego, Emila Morgiewicza i Wacława Zawadzkiego (30.10.1976), Bogdana Borusewicza i Józefa Śreniowskiego (22.11.1976), Stefana Kaczorowskiego, Anki Kowalskiej i Wojciecha Onyszkiewicza (15.01.1977), Adama Michnika (29.04.1977), ks. Zbigniewa Kamińskiego i prof. Jana Kielanowskiego (23.07.1977). A jednak żoną „członka KOR” okazuje się po latach Elżbieta Ficowska („GW”, 23-24.09.2006).  „O drukarniach, powielaczach, offsetach i oleju słonecznikowym” opowiadał „członek KOR-u” Konrad Bieliński („3. KOR”, dodatek do „GW”, 23-24.09.2006). Taki tytuł otrzymała Ewa Milewicz od Joanny Szczęsnej („Wysokie Obcasy”, dodatek do „GW”, 29.12.2006) i Krzysztofa Katki (idem, Solidarne Pomorze [w:] Narodziny Solidarności..., s. 135). Posługiwała się nim także sama („GW”, 7.06.2011). Zdaniem Bikont i Szczęsnej była w Komitecie za czasów tzw. Salonu Walendowskich („GW”, 25-26.06.2005), który – przypomnijmy – powstał w 1976 r., a przestał istnieć w 1979 r. Jako „członek” KOR-u występował – w artykule autorstwa cytowanego już dziennikarskiego duetu – Lityński („GW”, 16.06.2007). Dołączył jakoby w październiku 1976 r. („GW”, 26.06.1993). Redaktorzy „Gazety Wyborczej” nie raz nadawali to miano – w notkach biograficznych autorów publikujących na łamach pisma – i jemu („GW”, 22.05.2009; 9-10.06.2012), i Wujcowi („GW”, 26-27.08.1995; 30.07.2010; 1.07.2011).
W rzeczywistości wyżej wymienieni należeli nie do KOR-u – pierwszej organizacji korowskiej, a do powołanego rok później – 29 września 1977 r. – Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”. Konrad Bieliński, Seweryn Blumsztajn, Andrzej Celiński, Leszek Kołakowski, Jan Lityński, Zbigniew Romaszewski, Maria Wosiek i Henryk Wujec przystąpili w październiku 1977 r. W późniejszym czasie zostali jeszcze przyjęci Jerzy Ficowski – 30 maja 1978 r., Wiesław Kęcik i Jerzy Nowacki – 16 października 1978 r., a na samym końcu – Ewa Milewicz – 30 kwietnia 1980 r.
Autorzy rubryki zatytułowanej „Członkowie KOR-u” („Duży Format”, dodatek do „GW”, 18.09.2006) zaprezentowali sylwetki zarówno członków KOR-u, jak i działaczy, którzy weszli do już zreorganizowanego KSS „KOR”. Wydawałoby się drobne rozróżnienie ma istotne znaczenie dla historiografii. W liczącym ostatecznie dwadzieścia sześć osób Komitecie Obrony Robotników było zaledwie dwóch dawnych „komandosów”. Uświadomiwszy to sobie nie uznamy go za organizację przynależną dzisiejszemu środowisku „Gazety Wyborczej”.
 
»„Biuletyn Informacyjny” KOR«
 
Oficjalnym organem KOR-u i KSS „KOR” stał się – powołany z inicjatywy Antoniego Macierewicza – „Komunikat”. Początkowo zawierał przede wszystkim dane o prześladowaniach stosowanych zarówno wobec uczestników Czerwca'76, jak i osób biorących udział w akcji pomocy. Z utworzeniem Komitetu zbiegło się założenie przez środowisko dawnych „komandosów” własnego „Biuletynu Informacyjnego”. Seweryn Blumsztajn opowiadał: „Bardzo długo była to jednak nasza prywatna zabawa, przede wszystkim Joasi [Szczęsnej, J.B.] i moja”. Pismo wyrażało – podobnie jak wydawany przez grupę Macierewicza i Naimskiego miesięcznik „Głos” – poglądy redakcji, a nie ogółu korowców. Tym niemniej, jest przedstawiane jako inicjatywa KOR-u i KSS „KOR” i nazywane »„Biuletynem Informacyjnym« KOR” („Duży Format”, dodatek do GW”, 7.02.2005). Na przykład, na pogrzeb Jana Walca przyszli – jak pisał Jan Cywiński – koledzy z „»Biuletynu Informacyjnego« KOR-u” („GW”, 16.02.1993). W 2006 r. „Gazeta Wyborcza” informowała piórem Pawła Wrońskiego, że „prezydent odznaczy Janusza Przewłockiego i Elżbietę Regulską-Chlebowską »z KOR-owskiego Biuletynu Informacyjnego«” („GW”, 23-24.09.2006). Takim określeniem posługiwał się także Wujec („GW”, 19.09.2007). Być może to tylko słowne niedopatrzenia, a w przypadku dziennikarzy – niewiedza lub przejaw beztroskiego stosunku do faktów. Tym niemniej, pismo o jednoznacznym kierunku politycznym przynależne określonemu środowisku staje się po latach wyrazicielem stanowiska całego Komitetu.
Nie negując zaangażowania w działalność publiczną wszystkich członków Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, redaktorów „Głosu”, „Biuletynu Informacyjnego”, „Robotnika” i „Placówki”, współpracowników KOR-u i KSS „KOR”, warto pamiętać o tych pierwszych, którzy pojechali do Ursusa i Radomia, wymyślili Komitet i doprowadzili do jego powstania.
 
Spektakle nienawiści
 
Kreowanie historii wymaga umniejszania roli faktycznych bohaterów. Mikołaj Lizut sprowadzał zasługi Antoniego Macierewicza do tego, że „pierwszy zaczął mówić o potrzebie powołania komitetu [...]. Podobno nawet sam wymyślił nazwę”. Autorstwo formuły działania próbuje się przypisać Kuroniowi: „W 1976 r., po zajściach w Radomiu i w Ursusie, w myśl swojego słynnego pomysłu, by nie palić komitetów (partyjnych), lecz zakładać własne, współtworzy Komitet Obrony Robotników” („GW”, 3.03.1999). Równocześnie odbywa się podwójna gra ideowa. KOR ma być dorobkiem tzw. lewicy laickiej, a zarazem – symbolizować „nowoczesny patriotyzm” i „nowoczesną myśl niepodległościową”. A przecież został założony jako organizacja patriotyczna i niepodległościowa przez harcerzy, którzy uchronili swoje drużyny przed niszczycielskim wpływem „czerwonego harcerstwa” reprezentowanego przez Jacka Kuronia.
Przejmowaniu korowskiego i – szerzej – opozycyjnego dziedzictwa towarzyszą deklaracje szacunku dla prawdy i życzenia obiektywizmu w przedstawianiu przeszłości. „Brzydzi mnie pisanie na nowo historii takiej, jaką by się chciało, żeby była. Jej ideologizacja w myśl zasady Lenina – jeśli fakty są przeciwko nam, tym gorzej dla faktów. Myślę jednak, że na dłuższą metę historii nie da się zakłamać. Jak to mówią dzieci – oliwa, choć nie żywa, ale zawsze sprawiedliwa i na wierzch wypływa” – przekonywała Ludwika Wujec. „Konferencja bez Wałęsy, Borusewicza, bez ludzi »Robotnika« budzi po prostu smutek. Nie wiem, o co chodzi jej organizatorom. Przecież historii i tak nie zmienią” – stwierdzał Lityński.
Korzystający z obowiązującego przekazu woleliby nie dopuścić do reinterpretacji wydarzeń. Spotkanie z okazji trzydziestej rocznicy Wolnych Związków Zawodowych zorganizowane w sejmie przez Annę Walentynowicz zostało nazwane przez Seweryna Blumsztajna „spektaklem nienawiści”. „»Spisane będą czyny« – wierzę, że historycy, może już nie z IPN, policzą kiedyś zasługi. Oddadzą wszystkim sprawiedliwość. I nie ci, którzy krzyczą ja, ja, ja, będą pierwszymi” – dodawał.
 
Genezę, okoliczności powstania i sposób funkcjonowania KOR-u i KSS „KOR” warto przypomnieć zwłaszcza w przeddzień uroczystości uhonorowania go nagrodą im. Jana Karskiego, przyznawaną przez ambasadora Stanów Zjednoczonych. Nie zostanie ona bowiem przekazana na ręce założycieli Komitetu, a Bogdana Borusewicza – dzięki członkostwu w Platformie Obywatelskiej Marszałka Senatu Rzeczypospolitej. Raz jeszcze ma się okazać, że nieważne, jak było, ale do jakiej należy się partii...
 
(Artykuł pani Justyny Błażejowskiej „KOR – jaki był…” ukazał się we wczorajszej „Gazecie Polskiej Codziennie”. W publikowanej tu wersji Autorka poprawiła nieliczne usterki , które wkradły się tekstu. Przypis, tytuł i wyróżnienia w tekście moje – M. G.)