network marketing jkma i jego akolitów

Jak znam życie, niejeden z tubylców doświadczył zaproszenia na spotkanie gdzie można pogadać a potem nawet zarobić... Ja załapałem się raz na jedno spotkanie gdyż po prostu jestem dociekliwy z natury. Jeżeli ma coś krytykować to trzeba to poznać od środka, żeby zająć stanowisko...choć ta cała impreza na odległość pachniała mi niezłym kantem...akurat trafiłem na amwaya... poszedłem zjadłem trochę chrupek, posłuchałem i po pokazie ja i jaszczeden koleś wyszliśmy bo ciąg dalszy był tylko stratą czasu. Inni znajomi potem unikali mnie jak ognia...ale do mojej siostry i matki dzwonili...one za moja radą nie marnowały czasu także.
Jkias czas później kiedy pytałem o ich hmmmm...niezależność finansową...odpowiedzi jakie otrzymywałem były różne...ale najczęściej padał zwrot "to nie o to chodzi"
no to qrka o co chodzi, miały być pieniądze i to spore a tu co ? gucio... ale nieodmiennie otrzymywałem odpowiedź... "to nie o to chodzi..."
Ten wstęp dotyczy tekstu jaki spotkałem w organie, prasowym rzecz jasna" jkma. Byłem ciekaw kiedy w/w jkm zacznie tłumaczyć obniżkę podatków na zasazie o której wspomniałem..."to nie o to chodzi..." czas pokazał, ze moja cierpliwość nie była wystawiona na długą próbę.
Poniżej tekst z nczasu który początkuje jak sądzę cała serię tekstów w których uczone ludzie pod komandą jkma będą tłumaczyć dlaczego nie mozna obniżyc podatków jak kiedys mawiano (w tej gazecie zwłaszcza ) ot tak sobie... sam tytuł też jest interesujący...bo może się okazać, że jedyną osobą o czystych intencjach obniżenia podatków  w Polsce to tylko jkm...reszta maja intencje nieczyste jak cholera...chyba, że jkm zatwierdzi czystość intencji, wtedy wszystkie sprawy dotyczące obniżki podatków zakończą się wesołym oberkiem ;-)

http://nczas.com/publicystyka/nieczyste-intencje-chcacych-obnizac-podatki/
  Nieczyste intencje chcących obniżać podatki
JAKUB WOZINSKI

Dążenie do obniżki podatków po to, by zwiększyć wpływy do budżetu państwa, przyrównać można do picia w celu zapomnienia, że jest się pijanym.

Niskie podatki są oczywiście zawsze lepsze niż wysokie podatki, ale politycy, publicyści i filozofowie mają nieodmiennie wielkie kłopoty ze zrozumieniem, kiedy tak naprawdę podatki są niskie. Dla przykładu weźmy chociażby podatki w Polsce i w Niemczech. W Polsce stawki podatku dla firm oraz podatku dochodowego są zdecydowanie niższe niż w Niemczech (np. CIT w Polsce wynosi 19% , podczas gdy w Niemczech ok. 29,8%) . Nad Łabą wyższy niż nad Wisłą jest także udział podatków w PKB całego kraju (odpowiednio 40,6% i 33,8%), a mimo to właśnie Niemcy są wciąż zamożniejsze, pomimo tak sporych różnic w wysokości stawek podatków mających największy wpływ na poziom przychodów (nawet uwzględniając wysokość progów podatkowych).

Taki stan rzeczy na pierwszy rzut oka wydaje się obalać typowe wśród zwolenników wolnego rynku przekonanie, iż dany kraj bogaci się tym bardziej, im niższe nakłada podatki. Złudzenie to pryska dopiero w momencie, gdy uświadomimy sobie, że podatkiem wcale nie jest to, co nazywa się podatkiem w oficjalnej terminologii każdego państwa. W rzeczywistości podatkiem jest każda państwowa własność, której podtrzymywanie w istnieniu każdorazowo odbywa się kosztem sił prywatnych. Tak właśnie podatkami są np. państwowa służba zdrowia czy też Państwowa Straż Pożarna, które nieustannie pobierają od nas podatek przez to, iż z punktu widzenia narzuconego przez państwo prawa nikt nie ma prawa otworzyć prywatnej firmy pożarnej ani też dysponować pobieraną przymusowo przez państwo składką ubezpieczenia zdrowotnego. Tego typu branż istnieją całe setki.

Gdy więc uwzględnimy rzeczywisty zakres państwa i jego własności w obydwu krajach, wówczas zrozumiemy, że w Polsce podatki wcale nie są niższe niż w Niemczech, lecz wyższe. Choć Polska oferuje niektóre stawki na niższym poziomie, w szeregu branż państwo odgrywa zdecydowanie większą rolę, ograniczając tym samym siły prywatne.

Podstawowy problem w dyskusji o podatkach nieodmiennie polega na tym, iż przyjmujemy perspektywę państwa, które celowo nazywa podatkami wyłącznie pewien określony rodzaj płatności, aby stworzyć mylne wrażenie, że podatki są tak naprawdę niskie (kilkunasto- lub nawet kilkuprocentowe). W rzeczywistości zaś podatki powinno się dzielić na gotówkowe (np. VAT, CIT czy PIT) oraz bezgotówkowe (albo niepieniężne, czyli wynikające z państwowej własności). Polska należy do krajów, w których podatki bezgotówkowe odgrywają zdecydowanie większą rolę niż w krajach Europy Zachodniej.

Każdy podatek jest pobierany ostatecznie właśnie po to, by zwiększyć zakres państwowej własności, dlatego Lewiatanowi wszystko jedno, czy powiększy swoje mienie przy pomocy płatności gotówkowej, czy też na mocy obowiązujących przepisów prawnych i przywilejów. Ponadto fakt, iż obecnie państwo pobiera podatki wyłącznie w formie pieniężnej, nie powinien nam przysłaniać dobrze znanego faktu, iż dawniej spora ich część przybierała postać np. płodów rolnych. Współcześnie nie musimy już dostarczać państwu podatków towarowych, lecz państwo pobiera je automatycznie, kontrolując szereg kluczowych sfer gospodarki.

Istotą podatków bezgotówkowych jest to, iż ich pobieranie polega na korzystaniu z pewnych przywilejów, bez udziału sił prywatnych. Podatki bezgotówkowe przynoszą w ten sposób mniejsze zyski państwu, gdyż system podatków gotówkowych dopuszcza większy udział sektora prywatnego. Sektor prywatny wnosi element konkurencji, a przez to większej efektywności i zyskowności, przez co opodatkowanie go w sposób gotówkowy przynosi w ostatecznym rozrachunku większe zyski.
Prawdy o podatkach nie można poznać, przyglądając się tylko oficjalnym budżetom państw, które stanowią pochodną filozofii księgowania środków finansowych z punktu widzenia Lewiatana. Nigdy nie można zapominać o tym, co na temat państwa i jego działalności powiedział Frédéric Bastiat, który zauważył, iż każdy państwowy most odsyła nas do szeregu mostów, których nie było dane zbudować sektorowi prywatnemu. Z tego właśnie względu żaden budżet państwa nie uwzględni nigdy całego szeregu dóbr i usług, które mógłby wytworzyć sektor prywatny, gdyby mu na to pozwolono. Im większy zakres państwowej własności, tym większa liczba podatków bezgotówkowych, które są właśnie bastiatowskimi „mostami” zbudowanymi kosztem mostów prywatnych.

Podatki bezgotówkowe odpowiadają mieniu rzeczowemu osób prywatnych, lecz zasadnicza różnica między nimi polega na tym, iż osoby prywatne nabywają mienie rzeczowe przy pomocy pieniędzy, zaś podatki bezgotówkowe przynależą państwu na zasadzie bezprawnego przywileju. Państwo nie nabywa swojego mienia, lecz przywłaszcza je sobie na mocy obowiązującego społecznie mitycznego przekonania o konieczności jego zwierzchności nad całym krajem.

Niefortunny konstrukt

Przedstawiona tu charakterystyka podatków okazuje się nie do pogodzenia z bardzo popularnym wciąż konstruktem teoretycznym, znanym powszechnie jako „krzywa Laffera”. Konstrukt ten jest niefortunny z dwóch bardzo istotnych powodów. Po pierwsze – bierze pod uwagę wyłącznie podatki gotówkowe i całkowicie pomija całą potężną sferę państwowej własności. Po drugie – podstawową przesłanką leżącą u podstaw „krzywej Laffera” wydaje się przekonanie o istnieniu optymalnej i względnie niskiej stawki podatków, która zapewnia właściwe funkcjonowanie państwu – jest to bardzo szkodliwy mit.

Optymalna stawka opodatkowania nie istnieje, tak jak nie istnieje optymalny zakres kradzieży. Zwolennicy „krzywej Laffera”, całkowicie ignorując prawdziwy zakres opodatkowania bezgotówkowego, tak naprawdę popadają w pewną sprzeczność, gdyż z jednej strony walczą o jak największy zakres sfery prywatnej i przekonują do zalet wolnego rynku, a z drugiej przekonują zawzięcie, że tenże wolny rynek nie może zastąpić całkowicie państwa oraz że trzeba go nieustannie ograniczać.
Myśląc o podatkach, powinniśmy posługiwać się raczej wykresem przedstawiającym prostą skierowaną pod kątem 45 stopni ku górze, odniesionej do dwóch osi – wskazujących wysokość podatków oraz zyski z nich uzyskiwane. „Krzywa Laffera” nie jest w stanie wskazać nam prawdziwej wysokości podatków, gdyż bierze pod uwagę wyłącznie podatki pieniężne (gotówkowe). Ich obliczenie jest nieporównywalnie łatwiejsze niż ukazanie prawdziwej skali opodatkowania i być może właśnie dlatego „krzywa Laffera” cieszy się tak sporą popularnością. Podobnie rzecz ma się w przypadku zysków z podatków, które przecież nie ograniczają się wyłącznie do płatności pobieranych od obywateli na rzecz skarbu państwa.

Natomiast bardziej niż powoływanie się na „krzywą Laffera” dziwi posługiwanie się przez wiele osób zawiłą argumentacją głoszącą, iż powinno się obniżyć podatki właśnie po to, aby zwiększyć wpływy do budżetu państwa (!). Nie można być jednocześnie zwolennikiem wolnego rynku oraz zwolennikiem silnego państwa, gdyż są to dwa rozłączne zbiory ludzkich interakcji: pierwsze z nich polegają na dobrowolnej współpracy, drugie na stosowaniu przymusu. Po cóż więc powierzać państwu jeszcze większą władzę, skoro dziś przyczynia się do tak wielu nadużyć?

„Krzywa Laffera” stanowi odbicie nieustannych prób znalezienia mitycznej koncepcji państwa minimum, które pobiera tyle podatków, ile trzeba, i nie robi nic ponadto. Wszelkie dążenia do obniżki podatków powinny być popierane, lecz jeśli zwolennicy obniżki podatków czynią to, motywując się chęcią zwiększenia wpływów do budżetu, można mieć poważne wątpliwości co do ich prawdziwych intencji. Ostatecznie bowiem podatki nie powinny zostać zmniejszone, lecz zniesione. Tego celu nie można nigdy stracić z pola widzenia. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Captain Nemo

02-07-2014 [11:05] - Captain Nemo | Link:

Co sądzisz o takim podejściu do podatków Gorylusie?
http://www.fronda.pl/a/co-mowi...
Chciałem wkleić tekst, ale okazał się za długi, więc wklejam link. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika cassiodorus

02-07-2014 [21:07] - cassiodorus | Link:

Odpowiem w swoim imieniu, że takie podejście to fikcja.Podatki zgodnie z wykładnią katolicką powinny być sPrawiediwie rozłożone, tak jak mniej więcej robiono to w średniowieczu.A czy niskie czy wysokie to sprawa do uzgodnienia, dla kogo niskie, dla kogo wysokie, dla kogo ulgi, dla kogo całkowite zwolnienia.Musi działać rozum, od tego jest.Szanowny Gorylu, podatek od dochodu jest sprawiedliwy, Koneczny za takim podatkiem optował.
Woziński jak się wypowiada na tematy gospodarczo-ekonomiczne to jeszcze jako tako można powstrzymać się od śmiechu, ale jak już zaczyna po libertariańsku objasniać nauczanie Jezusa, scholastyków i historię świata to juz nie jest to takie proste.Ale i tak w tym temacie nie przebije zwolennika poligamii, jednoczesnie obwołujacego się prorokiem ''prawicy'', JKM.
Tu Jezus o podatkach -
''Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sPrawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. 24 Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!''
Tu też
„Miejsce Mojżesza w nauczaniu zajęli nauczyciele Pisma i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, czego Was uczą. Nie naśladujcie jednak ich czynów. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Przygotowują wielkie ciężary, których nie można unieść, i nakładają je ludziom na ramiona, a sami nie chcą ruszyć ich nawet palcem. ''
Tu o dzikim kapitalizmie
'' Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. 20 Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. 21 Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje''
''1 Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? 32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. 34 Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.''

Obrazek użytkownika Marek1taki

02-07-2014 [18:46] - Marek1taki | Link:

@autor
Jeśli ma Pan poglądy na ten temat to albo uznaje, że krzywa Laffera ma sens albo nie. Problem jest gdy ktoś uważa, że prawda zależy od głoszącego prawdę.
Woziński z prawdziwych przesłanek wyciąga fałszywe wnioski dotyczące krzywej Laffera. Gorylisko jak zwykle nie jest w stanie odnieść się do treści w oparciu o argumenty tylko daje upust emocjom.
P.S.
Daj se Pan bana.

Obrazek użytkownika Marek1taki

02-07-2014 [21:54] - Marek1taki | Link:

:-) Wziął na klatę.

Obrazek użytkownika gorylisko

02-07-2014 [22:00] - gorylisko | Link:

proszę uważnie przeczytać, mój komentarz, do tego proszę włączyć myślenie... to pomoże...
 

Obrazek użytkownika Patrykp

02-07-2014 [21:05] - Patrykp | Link:

Sednem sprawy jest to czy rzeczywiście nawołujący do zastosowania krzywej Laffera mają takie intencje, jakie przypisuje im autor artykułu. Pan Woziński wyciąga, prawdziwy zresztą, wniosek, że zmniejszenie podatków doprowadzi do zwiększenia wpływów do budżetu ale zakłada, że zwiększenie wpływów jest intencją zastosowania krzywej Laffera (a nie obniżenie kosztów a zwiększenie wpływów byłoby efektem niezamierzonym)