Czarny orzeł nad Kosowem

Flagi, wszędzie flagi. W szkołach, na kwiaciarni, na domach. Flagi państwowe, ale ‒ choć wieszają je Kosowianie ‒ nie są to żółto-niebieskie flagi Kosowa. To flagi … Albanii: czerwone tło, czarny orzeł z dwiema głowami. Podobne do niemieckiego i tego starego, rosyjskiego – carskiego. Przyjechałem tu drugi raz w życiu, aby obserwować wybory, które i tak niewiele zmienią – bo partie koalicyjne tylko zamienią się miejscami i pozycją w rządzie. Bylem tu niemal przed dekadą i widać zmiany. Dalej podobno szaleje korupcja, ale zamożność Kosowian jest wyraźnie większa niż była w okresie, gdy to małe państewko wybijało się na niepodległość. Samo się zresztą nie wybiło: Prisztina ‒ tak nazywa się stolica tego niespełna 1,5 milionowego kraju ‒ położona na ziemiach, które były kolebką państwowości i narodowości serbskiej dostała własną suwerenność w darze od Amerykanów. Stad zresztą Kosowo uważane jest za .... najbardziej proamerykańskie państwo na Starym Kontynencie. Ścigać się z nim może tylko chyba … Albania. Amerykę tu się kocha. A Unia? Ta jest od dawania pieniędzy. I nie powinna zadawać zbędnych pytań. Tyle, że trudno ich nie zadawać, skoro szwagier prezydenta kraju uważany jest za szefa miejscowej mafii, mającej zresztą międzynarodowe układy i sporo „żołnierzy” w więzieniach całej Europy Zachodniej i Południowej.
Elita polityczna Kosowa włada językami obcymi, często studiowała poza ojczyzną, większość ważnych polityków walczyło w antyserbskiej partyzantce. Tak, to nie są aniołowie, bo wojna na Bałkanach w latach 1990 była najbardziej krwawym okresem w dziejach Europy od końca Drugiej Wojny Światowej. Skądinąd toczyła przy całkowitym milczeniu Unii Europejskiej. Ludzie ginęli ‒ Bruksela pozorowała tylko działania.

W Kosowie bohaterem narodowym i patronem międzynarodowego lotniska w stolicy kraju jest człowiek, który podjeżdżał na skuterze, strzelał w tył głowy serbskim policjantom i uciekał.

Serbska mniejszość ma zagwarantowane 8,5% miejsc w miejscowym parlamencie, ale ani miłości, ani szacunku między „Kosowarami” a ich słowiańskimi, chrześcijańskimi sąsiadami nie było i nie będzie. Dziewięciu na dziesięciu mieszkańców Kosowa to muzułmanie. Coraz więcej jest tu radykałów islamskich. Procentowo Kosowo jest w ścisłej europejskiej czołówce, gdy chodzi o dostarczania „żołnierzy" Państwo Islamskiemu. Arabia Saudyjska nie żałuje na fundowanie tu meczetów, podobnie jak w sąsiedniej Bośni i Hercegowinie. Turcja z kolei poprzez specjalną rządową fundację dba o zabytki architektoniczne, także „obiekty sakralne” (czyli znów meczety) przypominające panowanie na tych ziemiach Imperium Ottomańskiego. Jest tu zresztą mała mniejszość turecka: oficjalnie co setny obywatel Kosowa to Turek, ale w rzeczywistości ponoć parę razy więcej. Tutejsi Turcy, wspierani przez potężną Ankarę, są na tyle skuteczni, że wywalczyli, iż na części terytorium państwa napisy w lokalach wyborczych są także po turecku.

W mieście Prizren, w szkole, której patronem jest Abdyl Frashëri (albański naukowiec, dyplomata i polityk w Imperium Osmańskim) widzę dwie flagi: Albanii i jedną Kosowa. To charakterystyczne proporcje. Na wyjeździe z miasta na każdej latarni po jednej stronie jest żółto-niebieska flaga kosowska, a po drugiej czerwono-czarna albańska. Ale dostrzegam też... turecką. Ale już w szkole w Janjevë (serbskie Janjevo) wisi tylko jedna flaga: albański czarny orzeł nie ma tu konkurencji. W Shtime, w kolejnej szkole jest co prawda flaga Kosowa, ale godło już Albanii, a na prowadzącej do niej drodze dostrzegam pomnik bohatera narodowego Albanii (!) i flagę tejże...

Bylem tu cztery dni, dużo jeździłem, ale wśród tysięcy aut tylko raz dostrzegłem samochód z „L”-ką z instruktorem prawa jazdy. Bo w Kosowie albo się prawa jazdy nie używa i jeździ bez niego, albo je kupuje.

Unijni dyplomaci stanowczo zaprzeczają, iż z czasem Kosowo stanie się częścią Albanii. Ale gdyby spytać o to mieszkańców i Prisztiny i Tirany, odpowiedź mogłaby być zupełnie odwrotna. Trawestując Karola Marksa: widmo „wielkiej Albanii” krąży po tych ziemiach.

*tekst ukazał się w tygodniku „Wprost” (26.06)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mmisiek

11-08-2017 [17:07] - mmisiek | Link:

"Tutejsi Turcy, wspierani przez potężną Ankarę, są na tyle skuteczni, że wywalczyli, iż na części terytorium państwa napisy w lokalach wyborczych są także po turecku."
- - -
A to ciekawe, i Turcja nie trzęsie się ze strachu, że może "drażnić Kosowian"?
No to teraz proszę to sobie porównać z sytuacją mniejszości polskiej na Litwie albo Ukrainie.