Rekordowo niskie bezrobocie w Polsce

1. Połowa roku 2017 zakończyła się kolejnym spadkiem wskaźnika bezrobocia do 7,1% i był to najniższy poziom tego wskaźnika od roku 1991, czyli początku przemian w Polsce, które skutkowały wręcz eksplozją liczby osób pozostających bez pracy.

Liczba zarejestrowanych bezrobotnych w połowie tego roku wyniosła 1,15 mln i przy tym tempie spadku bezrobocia, zmniejsza się ono w ostatnich miesiącach w średnio o 50 tysięcy miesięcznie.

Z kolei według metody BAEL (badanie aktywności ekonomicznej ludzi) promowanej przez Światową Organizację Pracy, ale także stosowanej przez Eurostat, bezrobocie w Polsce na koniec czerwca 2017 roku wyniosło zaledwie 4,8% co oznacza, że tak naprawdę bez zajęcia (nawet tego krótkookresowego), było już wyraźnie poniżej miliona Polaków.

Dla porównania według Eurostatu bezrobocie w całej Unii Europejskiej było wyraźnie wyższe i w połowie tego roku wyniosło 7,7%, a w strefie euro jeszcze wyższe i wyniosło 9.1%.

W związku z problemami pracodawców w znalezieniu pracowników w 2017 roku mieliśmy najwięcej ofert pracy dla cudzoziemców, stąd między innymi sięgająca już ponad 1,2 miliona liczba pracowników pochodzących z Ukrainy, którzy znaleźli mniej lub bardziej trwałe zatrudnienie w naszym kraju.

2. Taka sytuacja bardzo pozytywnie oddziałuje na zachowania pracodawców, którzy coraz częściej proponują nowym pracownikom (także tym już zatrudnionym) zatrudnienie na podstawie umowy o pracę.

Do niedawna jeszcze pracodawcy ze względu na niższe koszty najczęściej proponowali nowym pracownikom, zatrudnienie na podstawie nie umowy zlecenia, czy umowy o dzieło, czy też konieczność tzw. samozatrudnienia (pracodawca wtedy zleca usługę pracownikowi, który założył jednoosobową firmę).

W ten sposób w połowie roku 2017 na rynku pracy blisko 13 mln osób było zatrudnionych na podstawie umowy o pracę i był to najwyższy poziom od 2000 roku, od kiedy są dostępne dane GUS dotyczące form zatrudnienia.

3. Przypomnijmy także, że we wrześniu poprzedniego roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów o podwyżce „etatowej” płacy minimalnej na rok 2017 z 1850 zł do 2000 zł brutto, czyli aż 150 zł i w związku z tym konieczna była waloryzacja płacy godzinowej minimalnej z 12 zł na 13 zł od 1 stycznia tego roku (od stycznia 2018 roku minimalna płaca etatowa będzie wynosiła 2100 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa 13,7 zł).

Z kolei podniesienie stawki godzinowej do 13 zł za godzinę brutto, było konieczne, ponieważ przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości 2184 zł brutto miesięcznie i w związku z tym jest o 184 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na rok 2017 w wysokości 2000 zł brutto).

Natomiast taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami (niższa płaca etatowa, wyższa godzinowa), zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak wyraźnie „tańsze”.

W ten sposób rząd premier Beaty Szydło kończy z dotychczasową ponad 25- letnią praktyką konkurowania przez Polskę tanią siłą roboczą i przy pomocy poziomu płacy minimalnej (etatowej i godzinowej), rozpoczyna proces wymuszania podwyżek płac zarówno w gospodarce jak i w sektorze budżetowym.

4. Na kolejną obligatoryjną podwyżkę płacy minimalnej będą, więc musieli zareagować w zasadzie wszyscy pracodawcy w tym szczególnie ci, którzy do tej pory wypłacali wynagrodzenia niewiele wyższe od wynagrodzenia minimalnego.

Trudno, bowiem sobie wyobrazić, żeby tacy pracownicy byli zaakceptować dotychczasowe wynagrodzenia w sytuacji, kiedy płaca minimalna w tym roku wzrosła o ponad 11%, a od stycznia 2018 roku wzrośnie o kolejne 5%.

Wszystkie te bardzo pozytywne tendencje na rynku pracy, wyróżniające Polskę już w Unii Europejskiej, mają miejsce w ciągu pierwszego 1,5 roku rządzenia premier Beaty Szydło i są zapowiedzią kontynuowania tych tendencji także w drugiej połowie tego roku i w latach następnych.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Barszcz

01-08-2017 [15:36] - Barszcz | Link:

Witam Pana. Wszystko, co Pan tu podaje bardzo ładnie wygląda na "papierze". Czy zdaje Pan sobie sprawę ile ludzi w wieku produkcyjnym, ojców i matek rodzin, z kredytami na głowie, a nie studentów, podjęło w Polsce pracę na tzw. unijnym stażu? Tuszę, że wie Pan, o czym piszę. Nie wiem, jak w innych miastach to wygląda, mogę pisać tylko o Gdańsku. Wzrastajaca liczba moich znajomych podejmuje taką pracę, bo mają poważny problem z zatrudnieniem, z różnych powodów, tu nieistotnych. Wszystko ładnie pięknie, ale wynagrodzenie brutto za miesiąc ciężkiej pracy, w pełnym wymiarze godzin, pod płaszczykiem słowa-wytrychu "stażysta", wynosi 900 zł. Nie, oczy Pana mie mylą, 900zł brutto za miesiąc pracy na etat. Czy to można tak zostawić? Pół roku, po tym czasie pracodawca może podpisać umowę, ale po co? Skoro za chwilę może miec kolejnego stażystę, do którego pensji dokłada się 1/3 kwoty. Czyli ma niewolnika za darmo. W sumie nawet mniej, niż niewolnika - o tych właściciel był obowiązany zadbać, by mieli co jeść, ubrać się i mieszkać... Proszę, jeśli będzie miał Pan możliwość, by się przyjrzeć tej sprawie. Uważam, ze jest to poważny problem społeczny.
Z poważaniem,
Barbara