Tusk w Teorii Racjonalnego Wyboru czyli konferencja prasowa

Nie wiem, jak Państwo, ale ja osobiście jestem całkowicie usatyfakcjonowany dzisiejszą konferencją pt. herszta Platformy O., Donalda T.
Nie – jego sukcesem, bo niby jakim sukcesem. Łechce mnie mile potwierdzenie moich wczorajszych obserwacji przez jeszcze-dzisiejszego-premiera.

Przefiltrujmy sobie dla jasności wypowiedzi premiera.
Ale zanim przejdziemy do konkretnych fraz, proponuję, by nieznający Teorii Gier zapoznali się najpierw z krótką informacją na temat Teorii Racjonalnego Wyboru, grillowany Donald T. tkwi bowiem do bebechu swego jestestwa w jej aparacie pojęciowym.

  1. Chcę, byśmy wszyscy uznali, że mamy problem, który musimy rozwiązać.

    W mojej ocenie premier zwraca się do mediów, w szczególności chyba do Wprostu, ale najwyraźniej nie tylko, by a) dostrzegły, że istnieje problem; b) uznały, że jest to problem nas wszystkich. Samo konstruowanie nas jest abecadłem technik manipulacji. Dalej, konsekwentnie, wciąganie do wspólnego działania (rozwiązać) i zarysowanie negatywnych skutków braku współpracy:

  2. Jeśli będziemy się nawzajem blokować, będziemy mieli poważniejszy problem.
    Donald T. podkreśla rzecz oczywistą i znaną już pozyskiwanemu (odzyskiwanemu) środowisku: Będą poważne skutki, jeśli „problem” nie zostanie rozwiązany.
    Styl wypowiedzi pytii delfickiej nie jest od rzeczy, zważywszy na fakt, że adresat tego apelu zna zarówno problem, jak i zagrożenie, a inni – nie potrzebują. W każdym razie współpraca obu środowisk nie jest nowym fenomenem; nowy jest właśnie jej brak.

     

  3. Ustalić model współpracy
    Tu już Donald T. (nomen omen) wprost mówi, że chodzi o współpracę mediów z rządem. Dla niepoznaki wymienia też jakieś inne instytucje, ale dla jasności pominiemy rzeczy nieistotne. Może tylko poza spostrzeżeniem, że explicite nie został wymieniony urząd prezydencki. I ponownie grozi, że w razie braku takiego modelu będą wcześniejsze wybory. (Na marginesie można już w tym momencie spostrzec, że kondycja psychiczna mówcy jest raczej zła; ani razu nie odwołuje się do marchewki, za to raz po raz – do kija.)
     

  4. Do końca nie wiemy, jaki jest cel afery z taśmami. Nie chcę, byśmy byli aktorami w czyimś scenariuszu
    Chyba kluczowa deklaracja na dziś.
    Premier nie rozumie, dlaczego mu TO uczyniono (się to czyni).
    Premier rozumie natomiast, że sprawy toczą się według pewnego, zapewne już gotowego scenariusza, na który on się nie godzi (nie chcę). Nie wiemy w oparciu o tę wypowiedź, czy premier nie wie, czyj to scenariusz, czy też wie i wie także, że adresaci tej wypowiedzi wiedzą. Mam pewne podejrzenia, ale o tym za chwilę. Pewną wskazówką jest początek zdania: do końca nie wiemy. Czyli – nie mamy całkowitej pewności. A może – nie możemy uwierzyć?
    Ponownie próba mentalnej polaryzacji świata i modelowania go do ustawienia MY – ONI (byśMY byli aktorami w CZYIMŚ scenariuszu).


     

  5. Czy minister Sienkiewicz będzie zdolny do skutecznego wykorzystywania instrumentów, które są w jego dyspozycji
    Jawna groźba, gdyby to mnie ktoś pytał. Ultimatum dla ministra SW i ostrzeżenie dla pozostałych oraz wyznaczenie terminu na wykonanie zadania (na początku przyszłego tygodnia ocenię). Można więc spodziewać się aktywności ministra Sienkiewicza. Myśl o jego kreatywnej inwencji trochę mnie – przyznaję – mrozi. Tym razem postawiono go naprawdę tyłkiem przy ścianie.

     

  6. Chodzi tutaj o współpracę (na poziomie technicznym)
    I znowu to samo: obniżyć poziom konfliktu, zwiększyć poziom współpracy (tu wzmianka o braku konieczności ujawnienia źródeł – zaiste przedziwna), a emocji i strat czasu byłoby mniej. (Czyżby to już cała marchewka?)  I znowu natrętnie: Minimum dobrej woli jest potrzebne z obu stron jest absolutnie niezbędne. Zaraz, zaraz... jak to „z obu”? Rząd i Wprost? Rząd i media? Chyba tak, bo pod koniec DT kwaśno przyznaje, że zauważył, że całe środowisko dziennikarskie jest przeciw niemu (Monika O.). Tak więc optyka jest następująca: KTOŚ (wiemy, kto?), Donald T. ze swoją bandą i namawiani do współpracy dziennikarze.
    Dziwne, a nawet bardzo dziwne. Donald T. musi sobie zdawać sprawę, że ci ostatni nie są bytem podmiotowym (jak i on sam), lecz pracują według instrukcji swych właścicieli, a tak się przypadkiem składa, że są to również właściciele Donalda T. i mogłoby się wydawać – scenarzyści...
    Premier oferuje natomiast ochronę Wprost: redakcja i właściciel „Wprost” wykorzystają(?) i jeśli będą potrzebowali wsparcia, dostaną je. Próba odwrócenia agenta?

     

  7. Jesteśmy tutaj wszyscy ofiarami konfliktu różnych interesów. Musimy znaleźć sposób, by bez tego typu zdarzeń jak wczorajsze pogodzić nasze interesy
    Znowu przeciąganie ludzi mediów na swoją stronę, przeciw Scenarzyście. Bądź Scenarzystom. Słysząc wypowiedź na tak wyśrubowanym poziomie naiwności muszę w końcu dopuścić myśl, że Donald T. bierze jednak czarne chmury nad swą głową za przypadek i ślepe zrządzenie aury, do którego to nieszczęścia niepotrzebnie (i nieumyślnie) dokładają cegiełkę nieroztropni dziennikarze. Koncepcja godzenia naszych interesów musi opierać się albo na wierze w możliwość, by dziennikarze – i właściciel Wprost – działali wbrew interesom Scenarzysty, albo na jakiejś ostatniej nadziei, że sprzeczności interesów nie ma, i wszystko tylko tak wyszło. Sam nie wiem, w którą wersję interpretacyjną Donalda T. trudniej mi uwierzyć. Moim zdaniem nie może on pokładać nadziei w żadnej z nich, a jednak mówi to, co mówi...

     

  8. Jeśli [...] ktoś jest w dyspozycji materiałów, które mogą kompromitować ważnych urzędników, a one nie są ujawniane, [...] zagrożenia spadają na państwo polskie
    Nie do wiary!
    Przy egzystencji Zbioru Zastrzeżonego IPN, przy świadomości faktu, że gienierał Buła przeforwardował na Kreml całość(!) PRLowskich teczek przed ich niszczeniem oraz PO celowym oddaniu śledztwa w sprawie śmierci Prezydenta Polski Rosji - zdanie to nie ma sensu. Chyba że nie chodzi o państwo polskie w ogóle, tylko to państwo, ten etap III RP, w którym udziały posiadają zarówno on, jak i adresaci apelu, czyli funkcjonariusze medialni III RP. Trochę to pachnie groźbą pod ich adresem, ale chyba bardziej rysuje zagrożenie upadkiem świata, w którym nam tak dobrze się żyło. Zwłaszcza że dalej mówi:

     

  9. Wczorajsze wydarzenia to chyba nie jest finał
    Pewnie, że nie jest. Słusznie się panu premierowi zdaje. Czekamy na następny ruch zapisany przez Scenarzystę.
    Donald T. jednak nie chce na niego czekać:

     

  10. Nie będę realizował tego scenariusza [...] Nie podam się do dymisji.
    A więc Donald T. wie(!), jaki jest cel tych działań. Nie chce jednak wciąż przyznać, że wie też, czyich.
     

  11. By o trwaniu polskiego rządu decydowali zakładający nielegalne podsłuchy, to ja się na to nie godzę

    Premier czuje się też upokorzony: ważne jest poszanowanie reguł przez poszanowanie wszystkich uczestników życia publicznego. Hmm... To znaczy, że dzieje się coś, co on odbiera jako brak szacunku: dla niego samego i dla zasad postępowania. Tak, jakby zwykle takie rzeczy załatwiało się inaczej. Czy to oznacza, że zarzucono dotychczasowy sposób? Jeśli tak, to dlaczego? Czyżby w którymś momencie zawiódł? Radio się zepsuło?
    Czy też może zmieniła się konstelacja graczy i ich sojuszy?

    Podsumowania też dostarcza sam nadal-premier:

  12. Jest mi przykro, że doszło do takiego przykrego spektaklu. Ale chcę powiedzieć, że zadaniem nas wszystkich jest ułatwiać sobie pracę, a nie utrudniać. Czy na pewno wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania wczoraj wieczorem?
    Krótko mówiąc, Donald T. uparcie pomija prawa Scenarzysty w tej rozgrywce, prawa trzeciego i dosyć istotnego podmiotu w swoim osobistym monologu, do którego to podmiotu jednak parokrotnie pośrednio się odnosi (i jego scenariusza); ogólnie rzecz biorąc – negatywnie.
    Jakoś nie jest mi przykro, że jest mu tak przykro z powodu tej przykrości. Nieczuły chyba jestem. Nieskłonny do ułatwiania mu pracy może.


     

Tak... mnie się również wydaje, że kluczowe znaczenie ma stanięcie na wysokości zadania, ale jeszcze większe – przyjęcie zadania. Bo potem... PO podpisaniu cyrografu zakres możliwych decyzji dramatycznie się zawęża, a role są ściśle przypisane.



 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika arieltiamson

19-06-2014 [12:28] - arieltiamson | Link:

Zwykle osoby, ktore maja przesrane nie maja juz nic do stracenia jak np. taki minister Nowak.
Prokurator na karku, koledzy sie odwrocili i co dalej?
Dalej najlepiej opublikowac jakies tasmy i walnac wlasna osobe na pierwszy ogien.

Moze wartoby sie bylo przyjrzec powiazaniom Nowaka z bylym menagerem m.in. klubu Sowa?

Plan prawie sie udal, biedaczysko zapomnial o mnie, ze ja go podejrzewal bede...

Obrazek użytkownika Sir Winston

19-06-2014 [15:17] - Sir Winston | Link:

Akurat tego bym o nic nie podejrzewał.

Obrazek użytkownika angela

19-06-2014 [16:53] - angela | Link:

Co będzie jak Tusk nagle zrezygnuje, poda sie do dymisji,jaki scenariusz i co dalej?

Obrazek użytkownika Sir Winston

19-06-2014 [17:40] - Sir Winston | Link:

Ktokolwiek przyjdzie po nim, nie będzie miał wyjścia i będzie musiał uruchomić procedury, które poprowadzą na ławę oskarżonych nie tylko jego, ale też szereg jego wspólników. Dlatego NIE poda się do dymisji.

Myślę, że ten, kto uruchomił taśmy, nie przejmuje się specjalnie przyszłością Donalda T.
Donald T. zdaje sobie z tego sprawę i oświadcza, że żadnej dymisji nie będzie.
Co nie znaczy, że nie będzie próby podmianki na kogoś milszego sercu Bredzisława I. Wielkiego. (I kontom przyjaciół SOWY.)
Moim skromnym zdaniem na razie wszystko wskazuje albo na indywidualną inicjatywę środowiska wyżej wymienionego, albo w porozumieniu z ludźmi od jałtańskiego przewodniczącego Żydowskiej Światowej Rady Pokoju (mam nadzieję, że nie pokręciłem za bardzo ich obłudnej nazwy).

A skoro tak, to cała inicjatywa będzie szerokim łukiem omijać temat Smoleńska, bo tu centralną postacią jest właśnie Bredzisław.
On też jest pod największą presją, która w normalnym układzie rosłaby stale aż do kolejnych wyborów prezydenckich.

Czekamy na rozwój wypadków ;-)
W żadnym razie nie wolno im pozwolić na przegrupowanie w kontrolowany sposób i na ich warunkach. Domyślam się, że starzy towarzysze preferowaliby właśnie taki wariant, realizowany regularnie za pierwszego PRLu, ale JA bym nie wolał. Musi być zarząd ad interim, przygotowanie wyborów i porządek w KBW (organ wykonawczy PKW, obsadzony ludźmi do 100-procentowej wymiany). W tym czasie powinny też być wstrzymane dotacje rządowe dla posłusznych / współpracujących mediów.

Obrazek użytkownika angela

19-06-2014 [21:29] - angela | Link:

Jaka widzisz role spoleczenstwa w rozwoju wypadkow,co powinien robic PiS,czekac az sie buldogi wykrwawia?czy organizowac wielkie manifestacje? czy cos jeszcze?

Obrazek użytkownika Sir Winston

19-06-2014 [23:38] - Sir Winston | Link:

To nie takie proste, zorganizować wielką manifestację w długi weekend ;-)
Nim on minie, sporo się jeszcze może wydarzyć.

Nie wolno dopuścić do uporządkowanej zmiany figuranta wraz z ekipą. Jedyna legalna zmiana władzy to zmiana poprzez wybory. Oczywiście, że zdarzają się nadzwyczajne sytuacje, ale i na nie istnieją nadzwyczajne środki: w tym przypadku - bezwzględnie najpierw tymczasowy zarząd, a nie żadna kontynuacja. Nie wolo dopuścić, by upadła władza przystąpiła do wyborów z pozycji władzy. Partia taka jak Prawo i Sprawiedliwość dysponuje jednak możliwościami, by nie dopuścić do prostej roszady i pozostawienia wszystkiego po staremu.
Jeśli ta zgraja ma teraz odejść, to nie wolno dopuścić do jakiejś ograniczonej i zredukowanej zmiany. Motto jest krótkie: Teraz albo nigdy.

Miejmy nadzieję, że będzie możliwe rozwiązanie bez uciekania się do siły ulicy. Jeśli zaś naród ma bezpośrednio wypowiedzieć swe zdanie, to oby skończyło się na manifestacjach. Ale pamiętajmy, że stosunkowo szybko w rozwoju sytuacji może się okazać, że ta banda oprychów nie ma nic do stracenia i wszystko do zyskania. Być może wszyscy więc pospacerujemy sobie latem więcej niż się spodziewaliśmy. Przynajmniej psychicznie warto się do takiej konieczności przygotować.

Nie słuchałem jeszcze pełnych dwóch godzin występu Belka et Sienkiewicz. Ponoć całość to 900 godzin! Przekonamy się, co jest w tym kawałku.

Nie widzę na razie ekipy, która by stała gotowa w blokach, żeby zastąpić partyjnego kolegę w al. Ujazdowskich.
Nie za bardzo też widzę możliwość pozostania starej ekipy na stołkach, bo coś mi się widzi, że jej degrengolada za bardzo już postąpiła.
Jeśli to miał być pałacowy przewrót, to ktoś strzelił bronka. Jeśli zamiar jest bardziej dalekoskężny, to najlepsze dopiero przed nami.

Jeśli to ma być coś więcej: rzeczywista zmiana, to do niej potrzebna jest jeszcze odrobina... ujawnień. Miałbym parę preferowanych tematów.
Myślę, że wkrótce się przekonamy, czy Władca Taśm ma strategiczny plan.

Obrazek użytkownika angela

20-06-2014 [00:43] - angela | Link:

Dziękuję