Dzieci i Żaby

Zapoczątkowanie procesów ewolucyjno - sanacyjnych sądownictwa stało się areną do eksplozji sztuczek z zakresu inżynierii społecznej, na przykład finezyjny wywiad Lecha Wałęsy dla TVN. A naród wyrusza na wakacje.

Początek wakacji przynosi nam reformę sądownictwa. Jest to reforma łagodna i częściowa. Właściwie tylko szansa na reformę. Cóż bowiem zmieniają uchwalone właśnie ustawy, a co pozostaje bez zmian?
Bez zmian:
- sędziowie dotychczas orzekający nadal orzekają, w tych samych sądach,na tych samych zasadach
- sposób orzekania nie ulega zmianie
- przywileje sędziowskie nie ulegają zmianie

Co się zmienia?
- lekkie przewietrzenie korpusu sędziów - w stan spoczynku odejdą sędziowie o najdłuższym stażu w PRL (zwykłe zasady emerytalne M-65, K-60)
- czynnik decydujący o awansie sędziego. Dotychczas o awansie decydowała czołówka zaufanych sędziów PRL i dobrani przez nich następcy. Teraz grupa ta będzie musiała się podzielić tą władzą ze zwycięską partią polityczną i wybranymi przez nią sędziami (z dotychczasowego korpusu)
- dopuszczenie do zawodu sędziego (wg wyż. opisanego sposobu)
- łatwiej będzie postawić sędziego przed sądem dyscyplinarnym, ale nadal będzie to trudne
- pojawia się możliwość - podkreślam możliwość - że sądy dyscyplinarne kolegów nad kolegami nie będą, jak dotychczas, fikcją, ponieważ osądzać będą, ale tylko na najwyższym szczeblu, ludzie, którzy jeszcze nie są kolegami.
- część sędziów Sądu Najwyższego nie będzie orzekała (minister wybierze którzy). Nowy SN wybierze nowy KRS

Czy to jest jakaś rewolucja? Wstrząs? Gwałtowna zmiana? Niczego takiego nie dostrzegam. Widzę tu tylko obliczoną na lata próbę dokonania ewolucyjnych zmian w istniejącym korpusie sędziów. Tym bardziej, jeśli porówna się to z genezą reformy, czyli wydawaniem przez sądy skandalicznie niesprawiedliwych wyroków. I to na dużą skalę. Tak dużą, że odwróciło się od nich społeczeństwo. W tej podstawowej sprawie PiS na razie grozi sędziom palcem. Czy to wystarczy?

Reforma zaś w ogóle nie dotyka drugiej podstawowej bolączki sądownictwa - kosztów. Bardzo jasno wyłożył to jeden z gości programu ekonomicznego w Tok.fm (EKG), doktor jednej z uczelni ekonomicznych. Otóż stwierdził on, że w starciu sądowym z korporacją mała/średnia firma nie ma szans wygrania ze względu na koszty postępowania i na fakt, że sąd nie jest zobowiązany do szukania prawdy, lecz do oceny dostarczonych mu dowodów. Jeśli szans takich nie ma firma to cóż mówić o zwykłym obywatelu?

Znacznie ciekawsze jest to co dzieje się wokół reformy sądownictwa. Pierwsza rzecz wychodzi bubel prawny jakim jest dzisiejsza konstytucja:
- zwykła większość parlamentarna + prezydent + TK mają prawo zmienić cały skład Sądu Najwyższego - takie rzeczy to tylko w bananowej republice - podziękujmy za to ojcom konstytucji z SLD, UW i PSL

Po drugie możemy obserwować fenomen inżynierii społecznej rodem z bolszewizmu: jak mała grupa interesów może podporządkować swoim interesom społeczeństwo.
Mam za małą wiedzę, by dostrzec wszystkie elementy i figury tego fascynującego procesu społecznego, część jednak widać i okiem laika:
- robienie z igieł wideł - czyli przedstawianie taki sobie wydarzeń jako niebotycznych katastrof - z całym niezbędnym anturażem: wykrzywionymi twarzami, emocjonalnymi wypowiedziami, drgającymi głosami
- wypowiedzi zaniepokojonych sztabów autorytetów - sportowców, artystów, ludzi z tytułami, ludzi zwykłych - wszyscy mówią to samo 
- próby zastraszania dziennikarzy i polityków

Zabawne jest to ale i pouczające. Najciekawsze: obserwowanie zachowań ludzi, którzy na takie techniki dają się nabrać i traktują je poważnie.
Poniżej próba techniki, która, ostatnio, rozśmieszyła mnie najbardziej.

Dodajmy, pisze to jeden z najbardziej inteligentnych ludzi Salonu, człowiek który ponoć wymyślił WOŚP. 
Ciekawe, co myśli on o odbiorcach tego swojego tekstu. Tzn. tych którzy potraktują go na poważnie. Myślę, że głęboko nimi gardzi.

Najciekawszą jednak ostatnio techniką zastraszania był ostatni wywiad z Lechem Wałęsą w TVN. Wywiad puszczony z taśmy, domyślam się więc, że wcześniej starannie obrobiony. Jaki był cel tego wywiadu: nadzieja. Wałęsa mówi wprost nie przegrywamy (mimo oczywistych klęsk) jest droga, jest ścieżka obok drogi wiodąca do zwycięstwa, trwajcie w gotowości, trwajcie w pobudzeniu. Jaka będzie ta metoda? To Wałęsa też powiedział ale w takiej formie, by wyglądało to na przypadek, rzecz która się wymknęła mało rozgarniętemu bolkowi mimo prób ukrycia: gdy przyjdzie czas w 24h ich załatwimy. Czyli co? Czyli będzie kolejny pucz. Tym razem prawdziwy. I w ten piękny sposób zastrasza się posłów i działaczy PiS. Najpierw znanemu z kontaktów ze służbami specjalnymi Bolkowi "wymyka się": będzie pucz. A potem poseł Neumann już otwarcie mówi: będziemy was wsadzać do więzienia i niszczyć jeśli tylko nie zrobicie tego co chcemy. I jeszcze, aby zadbać o reklamę, reżyserzy rozmowy z TVN puszczają fragment, w którym Wałęsa przeklina. Ba chodziły teksty, że Olejnik pokłóciła się z Wałęsą. Mamy więc przykład pięknie rozegranej manipulacji (inaczej oszustwa). Tylko po co? Czemu ktoś zadawał sobie tyle trudu? Lemmingom wysłano sygnał o nadziei. Pisowców próbowano przestraszyć. Po co to drugie? Czyżby coś ważnego obecnie się działo? Może o policjantów chodziło by nie przeszkadzali w teatrzyku jaki dziś i jutro rozegra się przy Wiejskiej i na Placu Krasińskich (apropo p. Diduszko w formie?)?

Jedyne co tutaj nie jest śmieszne to my Naród Polski. Naród którego ducha, jak mówił ostatnio Donald Trump, złamać się nie da. Ale, który łatwo, niestety, daje się oszukiwać. Jakie my mamy narzędzia by nie dawać sobie grać na nosie pajacom rodzaju Waltera Chełstowskiego. Czy też by takie pajace czuły do nas respekt, a nie traktowały nas jak bydło w pocie czoła orające by oni mogli budować sobie 4-ty basen i lizać buty tym, którzy z naszej pracy budują sobie basen 8-y gdzieś na Karaibach.
Niestety jakoś nasze społeczeństwo obywatelskie ma problem z wypracowaniem sobie metod walki z oszustami i przeniewiercami, z odnalezieniem swojej własnej tożsamości.

 

YouTube: