Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
12 czerwca 1989 roku – zapomniana rocznica wdepnięcia w…
Wysłane przez Marcin Gugulski w 12-06-2014 [10:33]
Kronika 7 dni
„Wiadomości” nr 334, 18 czerwca 1989
O rocznicy 4 czerwca 1989 roku bywa głośno, o rocznicach 12 i 18 czerwca 1989 roku – wręcz przeciwnie. Szkoda. 22 lata temu na łamach wychodzących z podziemia „Wiadomości” [1] o tym co się zdarzyło pisał m.in. nieodżałowany ś. p. Podziomek. Zanim przypomnę tu obszerne fragmenty jego felietonu – kilka zdań wprowadzenia.
4 czerwca w wyborach kontraktowych do Sejmu PRL (niesłusznie zwanych dziś przez niektórych „wolnymi wyborami”) wybrano jedynie 427 spośród 460 posłów.
Dlaczego? Tak zwana lista krajowa liczyła 35 nazwisk kandydatów (formalnie rzecz biorą zgłoszonych przez „porozumienie władz naczelnych” PZPR, ZSL, SD, „PAX”, UChS, PZKS i PRON), z których posłami mieli zostać ci, których 4 czerwca nie skreśli ponad połowa głosujących. Ale 4 czerwca ponad połowa głosujących skreśliła wszystkich (poza dwoma: Mikołajem Kozakiewiczem i Adamem Zielińskim) kandydatów z listy krajowej (w tym m.in. gen. Czesława Kiszczaka, Mieczysława F. Rakowskiego, gen. Floriana Siwickiego, Władysława Bakę, Kazimierza Barcikowskiego, Stanisława Cioska, Józefa Czyrka, Stanisława Kanię, Jerzego Kawalerowicza i Alfreda Miodowicza), więc 33 mandaty poselskie pozostały nieobsadzone:
Ordynacja wyborcza z 7 kwietnia nie przewidywała takiej sytuacji.
12 czerwca władze PRL – uzyskawszy zapewnienie przedstawiciela Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, że nie będzie on przeciw temu protestował – dekretem Rady Państwa zmieniły w trakcie wyborów ordynację, usuwając z niej wymóg 50-procentowego poparcia dla kandydatów z listy krajowej i zezwalając na wystawienie innej niż 4 czerwca listy kandydatów.
18 czerwca uzupełniono skład Sejmu PRL o brakujących do kompletu 33 posłów.
Kronika 7 dni
„Wiadomości” nr 334, 18 czerwca 1989
Profesorowie Janusz R. i Bronisław G. [2] ucierali się długo niczym kogel-mogel z dwóch żółtek. Ucierali się tak przy okrągłym stole w celu wytworzenia pulchnej i słodkiej masy łatwej do przełknięcia dla wszystkich. Chociaż profesorom przeszkadzały w porozumieniu odwrotne pozycje polityczne, pomagało im niewątpliwie przeświadczenie, że uczony z uczonym w toku rzetelnej dyskusji muszą dojść do wspólnych wniosków. Ponadto obaj adwersarze wiedzieli, co przystoi ludziom szacownym, mądrym i wytwornym. Bywało, że profesorowie przedłużali swoje, często publiczne, dysputy, by już w cztery oczy smakować wzajemnie co wykwintniejsze przemyślenia i sformułowania. Nic zatem dziwnego, że profesorów można było spotkać na perypatetycznych biesiadach intelektualnych gdzieś w Saskim Ogrodzie albo Łazienkach.
Któregoś popołudnia ramię w ramię kroczyli zatem profesorowie R. i G. parkową alejką. Właśnie profesor R., który był psychologiem, snuł był subtelny wywód na temat wycięcia niemal do nogi listy krajowej i czynił to w interesujących terminach teorii frustracji, gdy nagle wdepnął . Nie da się ukryć, że na brzegu ścieżki jakiś lekkomyślny pies zostawił no, ten,… ekskrement. Więc profesor Janusz R., mówiąc: „Kumulacja odłożonej agresji jako reakcja na tłumioną frustrację dała komponent behawioralny w formie repulsji…”, wlazł był lewym trzewikiem w ów ekskrement.
Rozumiecie drodzy czytelnicy, że drastycznie naruszyło to równość pozycji obu dyskutantów. Zmieszany profesor R. zgubił myśl przewodnią i nerwowo się jąkając, zaczął gimnastykować stopę, potrząsając nią i pokręcając. Niestety, nie dało to rezultatu. W dodatku profesor czuł wyraźnie, że nastąpiło skażenie miłej do tej pory atmosfery. To znaczy śmierdziało. W tych warunkach profesor G., który mógł sytuację wykorzystać do odniesienia łatwego zwycięstwa, winien szykować się do zadania ostatecznego polemicznego ciosu. Jednakże profesor Bronisław G. czuł , że wykorzystanie sytuacji byłoby niezgodne z regułami savoir vivre`u i że profesor Janusz R. uznałby to za nieprzestrzeganie zasad fair play. (Jeden z profesorów myślał najczęściej po francusku, drugi zaś po angielsku).
Cóż zatem czyni profesor G., drodzy Czytelnicy. Powiecie – dyskretnie odwraca wzrok i daje adwersarzowi czas na oczyszczenie buta patykiem i trawą.
A nie! Nie macie racji. Człowiek czyszczący obuwie z psiego gówienka jest niestety zawsze żałosny i śmieszny. Profesor Bronisław G. czuł na sobie historyczne zadanie nierozdrażniania profesora Janusza R., który był jednym z elementów ciągłości władzy, a profesorowie G. i R. dawno się zgodzili, że ową ciągłość trzeba chronić jak niemowlę. Profesor Bronisław G. podjął decyzję błyskawicznie i galopem podbiegł do niefortunnie pozostawionego psiego ekskrementu i z wyrazem troski na obliczu oraz łacińską maksymą na ustach wraził obcas w gówno.
Przypadkowi świadkowie wydarzenia uznali, że lojalizm profesora G. przekroczył granice dobrego smaku i zapachu. Tym niemniej chwiejna równowaga między profesorami została przywrócona.
Tyle opowiastka o profesorach. W mijającym, tygodniu polski elektorat został zbity z tropu. Wydawało się biednemu elektoratowi, że głosował w pierwszej turze wyborów na Stocznię. Błąd. Elektorat powinien zrozumieć, że ma głosować na Magdalenkę. Nie o to bowiem szło w kontrakcie okrągłego stołu, żeby rządziła Stocznia, a o to, żeby rządziła Magdalenka.
W celu wzmocnienia Magdalenki osłabionej pożałowania godnym, nieprzemyślanym przebiegiem wyborów dokonano zmiany ordynacji wyborczej. Ot tak, między pierwszą a drugą turą trwających wyborów.
Pan [Jerzy] Ciemniewski, zasiadający z ramienia „Solidarności” w Państwowej Komisji Wyborczej, złożył rezygnację spowodowaną „brakiem sprzeciwu kierownictwa politycznego `Solidarności` wobec zmiany ordynacji w toku postępowania wyborczego". Dlaczego pan Ciemniewski łamie szeregi? Dlaczego on nie chce uznać, że solidarne wdeptywanie w przypadkowe g… jest aktem heroizmu i politycznej dalekowzroczności?
Być może nie słuchał i nie oglądał Jacka Kuronia w Otwartym Studio – programie, w którym poseł żoliborski tłumaczył ten elementarz dokładnie i dosadnie. (…)
[1] „Wiadomości”: kontynuacja „Wiadomości Dnia”; podtytuł: „Biuletyn [lub: Tygodnik] NSZZ «Solidarność» Region Mazowsze”, wydawany 15 XII 1981 – 1 IV 1990 w Warszawie. Ukazały się 363 numery o obj. 2-8 stron w formacie A4 lub A5, drukowane techniką sitodruku i na offsecie. Nr 1 z 15 XII 1981 przygotowany przez P. Piętaka i P. Strzałkowskiego wydano pt. „Wiadomości Dnia” w formie maszynopisu. W składzie redakcji: Hanna Rozwadowska (od połowy 1982), M. Gugulski (od V 1982), L. Dorn (od jesieni 1982), A. Macierewicz (od 1983) i Piotr [„Podziomek”] Zakrzewski (od 1983); drukiem zajmowały się m.in. zespoły Macieja Badowskiego, Mirosława Duszaka i Marcina Kaipera.
„Wiadomości Dnia”: Pismo wydawane I-XII 1981 w Warszawie przez Ośrodek Badań Społecznych i Biuro Informacyjne NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. Ukazały się 253 numery o objętości 2-6 stron formatu A4. Założyciele pisma: Ludwik Dorn, Urszula Doroszewska, Antoni Macierewicz i Piotr Naimski; w składzie redakcji: U. Doroszewska, Jerzy Prus, Jerzy Modlinger (do IV 1981), Piotr Piętak (od V 1981 jako redaktor prowadzący), Paweł Niezgodzki, Marek Car, Marcin Gugulski, Henryka Drogowska (od jesieni 1981), Piotr Strzałkowski, Tomasz Borkowski, Robert Luśnia, Łukasz Małachowski i Brunon Nowicki (opracowanie graficzne).
[2] Z żywotów równoległych:
Janusz Reykowski (ur. 1929), psycholog, profesor, 1949-1990 członek PZPR, 1988-1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, 1989 współprzewodniczący zespołu ds. reform politycznych „okrągłego stołu”, po 1989 m.in. członek Konwentu Programowego SLD.
Bronisław Geremek (1932-2008), historyk, profesor, 1950-1968 członek PZPR, II sekretarz POP PZPR na Uniwersytecie Warszawski, 1989 współprzewodniczący zespołu ds. reform politycznych „okrągłego stołu”, po 1989 m.in. poseł, minister i niedoszły premier OKP, ROAD, UD i UW.
Komentarze
12-06-2014 [10:42] - izabela | Link: Dziękuję. Realizuje Pan moje
Dziękuję. Realizuje Pan moje marzenie o spisywaniu przez jej świadków historii najnowszej, która dla młodych ludzi staje się bardziej zagadkowa niż czasy sumeryjskie.
12-06-2014 [10:57] - Marcin Gugulski | Link: Ku chwale Ojczyzny, pani
Ku chwale Ojczyzny, pani Izabelo!
Na razie wciąż nie ma(m) możliwości wydania zbioru felietonów ś.p. Podziomka (a należy mu się to od nas jak psu kość), więc przynajmniej w tej ulotnej formie dbam o to, by nie zaginęła pamięć o nim i jego twórczości.
12-06-2014 [18:28] - JacBiel | Link: Również serdeczne dzięki! A
Również serdeczne dzięki!
A wydać trzeba koniecznie.
12-06-2014 [18:55] - Marcin Gugulski | Link: Decyzja w rękach rodziny...
Decyzja w rękach rodziny...
12-06-2014 [18:59] - JacBiel | Link: Tak się domyślałem, że chodzi
Tak się domyślałem, że chodzi o prawa autorskie...
12-06-2014 [19:06] - Marcin Gugulski | Link: Jestem pewien, że wszystko
Jestem pewien, że wszystko się pomyślnie ułoży.
12-06-2014 [19:45] - JacBiel | Link: Trzymamy kciuki - powodzenia
Trzymamy kciuki - powodzenia :-)