Trump w Ww-ie: Obrona wartości Zachodu, NATO dwóch prędkości

Nie wiem jak inni, ja właśnie w taki odczytuję sens warszawskiego przemówienia Donalda Trumpa.

Obrona wartości Zachodu

Wg Trumpa Zachód, konkretniej cywilizacja Zachodu stoi dziś przed wielkimi niebezpieczeństwami. Te niebezpieczeństwa to m.in.
- światowy terroryzm,
- biurokracja
- ale też uwiąd wartości.

Środki jakimi Zachód jest zwalczany to cyberwojna, przestępstwa finansowe i propaganda. Najgroźniejszy jest uwiąd wartości, uwiąd ducha. Stąd wybór Polski jako miejsca gdzie ogłoszona zostaje krucjata w obronie zachodnich wartości i zachodniej cywilizacji. Ponieważ Polska to naród niezwykły, naród który siłą ducha i siłą swoją kultury obronił swoją tożsamość przez ponad 100 lat niewoli, zwycięsko przeciwstawił się dwóm totalitaryzmom, siłą wspólnoty obywateli potrafił pokonać wszechwładną komunistyczną policję polityczną. Polacy to naród niezwykły, naród w którym duch triumfuje nad materią, mając do wyboru mamonę Polacy zakrzyknęli: my chcemy Boga, my chcemy wartości. Naród zdolny do niewiarygodnych poświęceń, obywatele broniący miasta stracili 150 tys. poległych ale nie dali się złamać. Bo nikt nigdy nie potrafił złamać Polaków tak jak nikt nie potrafił złamać Hioba (Hiob ode mnie) i nikt nigdy nie złamie cywilizacji Zachodu, jeżeli tylko Zachód uwierzy w siebie i pozostanie wierny swoim wartościom i jeżeli w te wartości uwierzy.

"Chcemy powiedzieć światu, że tak jak nie udało się złamać Polski tak nigdy nie uda się złamać Zachodu. Nasze narody będą rozkwitały, a nasza cywilizacja zatriumfuje"

Jakie są te wartości?

- piszemy symfonie
- realizujemy wynalazki
- czcimy naszych bohaterów i nasze tradycje i obyczaje
- badami i odkrywamy nowe granice
- wynagradzamy doskonałość
- cieszymy się dziełami sztuki
- cenimy rządy prawa
- chronimy swobodę wypowiedzi
- upodmiotowiamy kobiety jako filar naszych społeczności
- wierzymy w rodzinę nie w biurokrację
- o wszystkim rozmawiamy
- chcemy wszystko wiedzieć, chcemy lepiej znać samych siebie
- ponad wszystko cenimy godność ludzkiego życia
- chronimy każdego
- łączy nas wiara, że wszyscy chcemy żyć w wolności
- to ludzie a nie możni stanowią fundament wolności i fundament obrony
- tak długo jak będziemy pamiętać o naszej historii tak długo będziemy potrafili budować przyszłość

Takie wg Donalda Trumpa jest credo cywilizacji Zachodu

NATO dwóch prędkości

Po rzuceniu rękawicy wrogom cywilizacji Zachodu, i określeniu czym ten Zachód jest Trump wezwał sojuszników do koalicji. Potwierdził gotowość USA do honorowania art. 5 NATO ale postawił krajom Europy warunki:
- pełne respektowanie składek do budżetu NATO
- wspieranie USA poprzez zakup amerykańskich technologii wojskowych
- zaangażowanie się w obronę zachodniej cywilizacji poprzez
a. ochronę wartości Zachodu
b. ochronę granic
c. ochronę rodzin
Jako wzór wskazał Polskę.
Jeśli to przemówienie Trumpa potraktować jako poważne, a nie taktyczne widać tutaj rysujący się kryzys jedności NATO. No bo co z tymi, którzy tych warunków nie spełnią? Nie będą oni podlegać ochronie z tytułu art. 5 NATO? A może rysuje się nam perspektywa jakiegoś nowego sojuszu militarno-politycznego razem Rosją? Bo Rosji również postawiono warunki brzegowe: zaprzestanie destabilizacji Ukrainy, zaprzestanie popierania reżimów bliskowschodnich. Wtedy będzie mogła przystąpić do sojuszu.

"Zachód przetrwał dzięki krwi patriotów, każde pokolenie musi odegrać swoją rolę w obronie tych wartości."

"Wspólnie musimy bić się, tak jak Polacy, za Rodzinę, Wolność, Kraj i Boga."

Zakończył Donald Trump.

Jak rozumieć przemówienie Trumpa?

To zależeć będzie od tego czego jeszcze nie wiemy, czyli od przyszłości. Może to być przemówienie o znaczeniu historycznym, nawet ważniejszym niż przemówienie Kenedy'ego w Berlinie ("Ich bin Berliner"), pod warunkiem jednak, że pójdą za tym czyny, że jest to rzeczywiste, programowe przemówienie prezydenta USA definiujące na dekadę, jeśli nie dekady politykę największego światowego mocarstwa, a nie jedynie element handlowo-taktycznego przetargu, którego finał będzie miał miejsce w Hamburgu.

Wydaje się, że za prezydentury Obamy miała miejsce próba przedefiniowania międzynarodowej roli USA, podobnej do wizji Cesarstwa Niemieckiego Ottona III: w zarządzaniu światem USA miałyby pomagać lokalne, kontynentalne cesarstwa. W Europie miałaby to być zintegrowana UE pod przywództwem Niemiec, w sojuszu z Rosją (innymi słowy Merkel byłaby odpowiednikiem Bolesława Chrobrego). Niemcy okazały się jednak zbyt skuteczne, a tworzona przez nie struktura zbyt silna. Stąd obserwowana już za schyłkowych rządów Obamy ostra reakcja amerykańska i powrót to bardziej bezpośredniego zarządzania Europą przez USA, objęcie władzy przez republikanów jeszcze ten proces pogłębia (możemy to porównać z objęciem tronu przez Henryka II po Ottonie III), postępuje proces wycofywania się USA z przyznawanych wcześniej przywilejów. W tak rozumianej strukturze kraje Europy Wschodniej byłyby krajami o szczególnej roli, im bowiem w projektowanym Cesarstwie Europejskim przypadałaby rola prowincji - rezerwuaru taniej siły roboczej, tanich podzespołów, dostarczyciela zdrowej żywności, rynku zbytu dla towarów wysokoprzetworzonych (innymi słowy Mitteleuropy), stąd jak również z racji brzegowego położenia, są one wrażliwe na impulsy zwiększające ich rolę w strukturze. Stąd pomysł międzymorza - sojuszu małych, biednych krajów dominialnych, które jednak, wspierane przez silnego, bogatego patrona mogą dość szybko awansować i rozwinąć się. Samym swoim potencjałem i siłą polityczną, zjednoczone stanowić mogą ważny element zjednoczonej Unii Europejskiej. Otwartym pozostaje pytanie, na ile USA chcą używać tej struktury trwale, na ile tylko taktycznie, co przecież często im się zdarzało w przeszłości. Dzisiejszym przemówieniem Trump mocno napompował ducha, zachęcił do walki o awans przy życzliwości USA. Tyle, że na razie jest to życzliwość werbalna. Na samej sile ducha, bez wyraźnego wsparcia materialnego może się to po prostu zakończyć zwykła walką handlową o rynki zbytu. Wtedy dla nas, jednak korzystniejszy byłby związek z naszymi sąsiadami, Niemcami, pod warunkiem jednak, że zrezygnują z wprowadzania tutaj lewackiego modelu społeczeństwa, którego efekt jest wiadomy: uwiąd kultury i cywilizacji, wymarcie społeczeństwa.

A co jeśli Trump mówił poważnie, i mamy do czynienia z przemówieniem na miarę Kennedy'ego czy Reagana? No wtedy będzie się działo, a Polska i Polacy jeśli nawet nie będą wśród rozgrywających to już są sztandarem. Dużo czy mało? Nie wiem.

Przy okazji
Czemu Trump naciska na zamknięcie granic, a Merkel na przyjmowanie islamistów? Nie wiem. Widać jednak, że przyjmowanie przez UE milionów młodych islamistów nie jest w smak nowym władzom USA. Podczas dzisiejszego przemówienia Trumpa wyraźnie było widać, że olbrzymiemu hartowi i sile ducha dżihadystów przeciwstawił od hart, siłę ducha, ofiarność i bitność powstańców warszawskich. Świętym mężom oddającym życie za islam z kałasznikowami w dłoniach, 150 tys. powstańców warszawskich poległych za swoje miasto, broniących go mauserem, filipinką albo gołymi rękami. Wierze w Allaha wiarę w Boga i wybór Boga przeciw mamonie jakiego dokonali Polacy. Determinacji zamachowców i bojowników islamu determinację łączników, łączniczek, ludności cywilnej stawiających barykady pod ogniem niemieckich karabinów maszynowych, przebiegających przez ulicę pod ogniem niemieckich snajperów, mimo śmierci, mimo ofiar. Dla Ojczyzny, dla obrony wartości Zachodu. Innymi słowy powiedział wprost (pytanie komu) wy macie swoich bitnych islamistów, którzy dobrze uzbrojeni i dowodzeni mogą być jedną z groźniejszych armii świata, ja mam Polaków i inne narody Europy Wschodniej, równie bitne, równie silne duchem, nie bojące się śmierci, ale znacznie bardziej zdyscyplinowane. 15 tys. z nich stoi tutaj i skanduje moje imię. Wystarczy dać im karabiny i poprowadzić. A ja właśnie sprzedaję im rakiety.

Biorąc to wszystko pod uwagę jakoś nie dziwią ciągłe ataki czerwonego zaciągu na głównych ministrów siłowych: Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka przeprowadzających systematyczną wycinkę czerwonego koloru z  korpusu oficerskiego. Warto też zauważyć, że na ostatniej konwencji PiS Kaczyński właśnie kulturę, budowę wartości postawił na miejscu pierwszym. Przypadek?

 

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mmisiek

07-07-2017 [02:11] - mmisiek | Link:

Podporządkowanie Niemcom oznacza dla Polski niezmiennie jedno i to samo - stopniowy demontaż na każdej możliwej płaszczyźnie, a docelowo wymazanie z mapy (euroregiony wiecznie żywe). Rozważanie takiej opcji w celach innych niż klasyczna dezinformacja to zupełne nieporozumienie.

Natomiast już od bardzo wielu lat było widać, że radykalne wzmocnienie naszego regionu jako bufora między Niemcami i Rosją leży w jak najbardziej żywotnym długoterminowym interesie USA. Jedyne co, to można się było tylko dziwić, że taka oczywista oczywistość nie jest przez Waszyngton dostrzegana, a pod rządami Clintonowej w Departamencie Stanu podejmowano kroki wręcz dokładnie przeciwne.  Obama to był zresztą wyjątkowo szemrany prezydent razem z tym całym swoim towarzystwem.
Dzisiaj pod rządami Trumpa wydaje się, że po latach trudno wytłumaczalnego ogłupienia wróciła w Waszyngtonie elementarna racjonalność. A dla nas tak się szczęśliwie składa, że interes Polski jest z tą racjonalnością całkowicie zbieżny.