Marzycielstwo

Do mojego wpisu „Unia Europejska i nie tylko gaz” otrzymałem bardzo sympatyczny aczkolwiek lakoniczny komentarz „Marzyciel”. Na temat marzeń ludzkich mogę przytoczyć zapamiętany przedwojenny szmonces: - „tate, nasza ciocia Salcze, co mieszka u nas jest ubezpieczona? – Tak jest synku ona jest ubezpieczona. Tate, a ile dostalibyśmy jakby nasza kochana ciocia Salcze złamała nogę? To dostalibyśmy 10 tysięcy dolarów, a jak by złamała obydwie nogi? - To dostalibyśmy 40 tysięcy dolarów. Ajwaj, a jakby złamała obydwie nogi i ręce? - Uś ty marzyciel!”
Wracając do naszych polskich marzeń mogę przytoczyć fakt, że w 1916 roku niejaki kapitan Zagórski detaszowany z austriackiego Zweigstelle do NKN napisał w raporcie do swoich austriackich zwierzchników, że „brygadierowi Piłsudskiemu komendantowi I Brygady Legionów Polskich marzy się bzdura o niepodległej Polsce”.
No i wiele trzeba było czekać? – aż całe dwa lata żeby „bzdurne marzenie” się ziściło.
Problem polega na tym, że w ówczesnym pokoleniu temu „marzeniu” wielu ludzi poświęciło swoje życie, niestety we współczesnej Polsce bardzo niewielu chce się tym zajmować.
A przecież nawet dziś 4 czerwca władze warszawskie świętują „dzień wolności”, ale nie niepodległości, bo wiedzą, że jej ciągle nie ma. A bez niepodległej Polski nie da się zrealizować nie tylko naszych planów narodowych, ale też i stworzyć prawdziwie wolnej i zjednoczonej Europy.
Alternatywą jest już w dużej mierze funkcjonująca Europa niemiecka z koncesją rosyjską. Ten twór jednak ma niewielkie szanse na przeżycie i prędzej czy później padnie ofiarą zewnętrznej ekspansji.
Pod tym względem istnieją różne możliwości, ale chyba najbardziej prawdopodobne jest panowanie chińskie ze względu na dynamikę rozwojową i zasoby ludzkie.
Rosja w obecnym kształcie nie stanowi zapory ani gospodarczej ani kulturowej, jeszcze przez jakiś czas może stawić opór militarny, ale tylko na krótką metę z różnych względów, a przede wszystkim ze względu na brak zasobów ludzkich.
 
Mamy, zatem wybór: - albo iść za „marzeniami”, albo włożyć głowę pod topór i czekać na wykonanie wyroku dziejów.
Prawdę mówiąc Europie za jej bezeceństwa kara Boża należy się, tylko dlaczego my, niewinne ofiary mamy z nią pokutować?
Jedyna nadzieja w przebudzeniu narodu polskiego, póki jeszcze czas, tylko kto nad tym przebudzeniem pracuje?
„Politycy” nagłaśniani medialnie, niezależnie od ich wzajemnego stosunku są zajęci głównie, a niemal wyłącznie walką o stołki, władzę i apanaże i najprawdopodobniej o to chodziło rzeczywistym sterownikom istniejącego w Polsce układu politycznego.
Nie spełniają swoich zadań przewodnicy duchowi narodu zarówno duchowni jak i świeccy i oni też wpatrzeni są we własne ciasno pojęte interesy. Zadawalają się od czasu do czasu uwagami krytycznymi, które mają wyraz jedynie korygujący w stosunku do obecnego systemu nie naruszając jego istoty, którą jest pozbawienie nas realnej niepodległości.
Brakuje zwykłej odwagi stwierdzenia, że król jest nagi, że państwo zwane bezprawnie i kłamliwie „ III Rzeczpospolitą” nie jest państwem narodu polskiego, ale podobnie jak jego poprzedniczka, czyli PRL służyła Sowietom tak obecne służy współczesnym władcom Europy.
W wymiarze materialnym żyjemy „odpadkami z pańskiego stołu” pozbawieni jakiejkolwiek autonomiczności gospodarczej, w wymiarze intelektualnym jesteśmy karmieni popłuczynami z pseudofilozofii nihilistycznej negującej cały dorobek europejskiej, chrześcijańskiej kultury, w wymiarze biologicznym staliśmy się wymierającym narodem skazanym na diasporę z racji braku możliwości egzystencji na własnej ziemi.
Najgorsze są skutki moralne narzuconego nam świata, tandetny konsumpcjonizm, promocja oportunizmu, a nawet zwykłej zdrady podstawowych polskich praw.
 
Odrodzenie ducha narodu nie może być dokonane bez ogłoszenia otwartej walki z panującym nie tylko w Polsce, ale także w większości krajów europejskich systemem totalnej degradacji człowieczeństwa, który objawia się głównie w prześladowaniu chrześcijańskiej kultury.
 
Jeżeli w tej sytuacji ktoś stawia zarzuty, że szukanie wyjścia z niej stanowi nierealną mrzonkę to znaczy, że postawił krzyżyk na naszej przyszłości. Oczywiście, że możliwość upadku Europy istnieje i nastąpi tym prędzej im więcej będzie takich, którzy już poddali się bez walki.
Główny dramat Europy polega na tym, że podobnie jak w czasie upadku starożytnej Grecji zajmuje się przepychankami wewnętrznymi zamiast skupić się na mobilizowaniu sił dla odparcia wroga atakującego z zewnątrz, ale też i od wewnątrz.
Bez skupienia się dla obrony własnej chrześcijańskiej kultury Europa nie ma szans na przetrwanie.
Reszta jest milczeniem.