Po 5 miesiącach mamy w Polsce najniższy od 25 lat ...

Po 5 miesiącach mamy w Polsce najniższy od 25 lat deficyt budżetowy

1.W ostatni czwartek ministerstwo finansów opublikowało szacunkowe dane dotyczące wykonania budżetu państwa w okresie styczeń - maj 2017, które potwierdzają skuteczność działań rządu premier Beaty Szydło w zakresie uszczelniania systemu podatkowego.

Po upływie 5 miesięcy zrealizowano 143,3 mld zł tj. 44 % planowanych dochodów, 143,5 mld zł tj. 37,3% planowanych wydatków, co oznacza deficyt budżetowy w wysokości 0,2 mld zł, a więc zaledwie 0,3% tego planowanego na cały rok (został zaplanowany w wysokości 59,3 mld zł).

Według dostępnych danych jest to najniższy od 1992 roku (a więc od 25 lat) deficyt budżetowy w Polsce po 5 pięciu miesiącach jego realizacji.

Według wstępnych szacunkowych danych za okres styczeń – maj, dochody budżetu państwa były wyższe aż o 14,2 mld zł w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego, przy czym dochody podatkowe wzrosły aż 18,8 % r/r. (niższy wzrost całości dochodów budżetowych w porównaniu do poprzedniego roku wynika z faktu, że w lutym poprzedniego roku do budżetu wpłynęło 7 mld zł z przetargu na LTE i były to dochody jednorazowe).

Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że w okresie styczeń – maj odnotowano wzrost dochodów we wszystkich rodzajach podatków w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego (na szczególną uwagę zasługuje wzrost dochodów z VAT-u o ponad 30% i CIT o ponad 14%).

2. I tak dochody z podatku VAT były wyższe aż o 30% tj. o 15,9mld zł, dochody z podatku akcyzowego i podatku od gier były wyższe, o 3,9 % czyli o ok. 1 mld zł, z podatku PIT były wyższe o 7,4 % tj. o około 1,4 mld zł, wreszcie z podatku CIT o 14,3 % tj. o około 1,9 mld zł.

Z kolei dochody z podatku od instytucji finansowych, (czyli tzw. podatku bankowego) wyniosły w okresie styczeń-maj 1,8 mld zł, co oznacza, że jeżeli utrzymana zostanie ta dynamika całoroczne dochody powinny przekroczyć 4 mld zł i będą wyraźnie wyższe od tych zaplanowanych w budżecie z tego tytułu (3,9 mld zł).

A więc dochody z 4 podstawowych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT), były wyższe aż o 20,2 mld zł za 5 miesięcy tego roku w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego, a razem z tzw. podatkiem bankowym, (który w poprzednim roku jeszcze nie obowiązywał w okresie styczeń-luty), aż o 22 mld zł o tych z roku poprzedniego.

Ten wręcz oszałamiający wzrost wpływów z podatku VAT w ciągu pięciu pierwszych miesięcy tego roku jest między innymi spowodowany likwidacją rozliczeń kwartalnych dla części przedsiębiorców, ale i po uwzględnieniu tego czynnika wzrost wpływów z tego podatku jest imponujący (po 5 miesiącach wykonano już ponad 45 % rocznych dochodów budżetowych z podatku VAT, a te zaplanowane były aż o 11% wyższe od wykonania za rok 2016).

3. Ministerstwo finansów poinformowało także, że wydatki budżetowe w okresie styczeń – maj, wyniosły blisko 143,5 mld zł i były o prawie 1 mld zł większe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Zasadniczo zmieniła się jednak ich struktura, wyraźnie wzrosły wydatki w budżetach wojewodów, aż o 7,6 mld zł związane z realizacją programu 500plus (w 2016 roku program ruszył dopiero od 1 kwietnia i w pierwszych 3 miesiącach wydatków na ten cel w budżecie nie było).

Mimo, więc wyraźnie wyższych wydatków budżetowych, wzrost dochodów podatkowych w 5 pierwszych miesiącach tego roku był na tyle duży, że ostatecznie deficyt budżetowy wyniósł tylko 0,2 mld zł, czyli zaledwie 0,3% tego przewidzianego na cały rok.

I to jest fundamentalna zmiana w gospodarce budżetowej, szerzej finansach publicznych, która spowodowała, że po 5 miesiącach realizacji budżetu, mamy najniższy od 25 lat deficyt budżetowy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

24-06-2017 [10:45] - Marek1taki | Link:

To się nazywa efekt Szałamachy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-06-2017 [14:01] - Imć Waszeć | Link:

W takich sytuacjach przypomina mi się taki stary szmonces żydowski, gdzie każdy żyd następnemu pożycza stówę, lub spłaca stary dług, a na koniec kółko się zamyka i pada kardynalne pytanie "To kto ma nasze pieniądze?". W podobny sposób można patrzeć na papierową stówę krążącą w gospodarce. W modelu najbliższym poglądom Balcerowicza, stówa wpada do kieszeni delikwenta jako zarobek, jest na coś wydawana i trafia do depozytu w banku. Od tego odprowadzany jest dla państwa jakiś procent w formie podatku od sprzedaży. Mamy jakiś bilans.

W drugiej sytuacji, ta sama papierowa stówa zaczyna krążyć z ręki do ręki w setkach transakcji, np. delikwent kupuje sprzęt w AGD, szef sklepu AGD kupuje węgiel na opał, sprzedawca węgla płaci mechanikowi samochodowemu, mechanik idzie do dentysty, dentysta wydaje w księgarni... wreszcie stówa wraca do pierwszego delikwenta jako mandat, bo ten akurat jest policjantem drogówki. Stówa kręciła się w gospodarce tak długo, że wszystkie konieczne podatki, przypadające na tę stówę we wszystkich rolach, przekroczyły wartość powiedzmy dwóch stów. Pojawia się naturalne pytanie, skąd się wzięła ta druga stówa? Można kombinować w ten sposób, że w momencie powrotu tej papierowej stówy do banku narodowego jej już nie ma. Znika i pojawia się dopiero po zbilansowaniu ilości pieniądza w gospodarce, ale jako inna stówa, albo jest mielona jako banknot zużyty i zniszczony. Nie tłumaczy to jednak paradoksu drugiej stówy.

Oczywiście są tu duże uproszczenia. Bowiem nawet w jednoosobowej działalności gospodarczej nie ma tak, że mogę sobie ot tak wziąć stówę z utargu i przeznaczyć ją na flaszkę i fistaszki. To odbywa się inną drogą i pewnie nie każdy działacz gospodarczy zdaje sobie sprawę z tego jak? Po pierwsze stówa trafia na konto firmy, a nie do kieszeni. Po drugie ze swojej działalności gospodarczej każdy ma prawo wypłacać sobie pensję, jaką uzna za stosowne, o ile ma na to pieniądze. Robi się przelew w banku z konta firmy, na konto prywatne z adnotacją np. "Pobory". Jest też szybsza droga, która polega na wykorzystaniu przepisu, że pewna część dochodu (np. 0,25 %) firmy może zostać zaksięgowana jako "Koszty reprezentacyjne" i za to można swobodnie zakupić flaszkę i fistaszki na "spotkanie biznesowe".

W każdym razie podstawowa zasada przedstawiona w powyższym przykładzie zawsze w jakiś sposób działa, gdyż rozliczenia dokonuje się zawsze na koniec miesiąca (zaliczka na poczet podatku rocznego), a do tego momentu trwa gorączkowe księgowanie przychodów i rozchodów i wypełnianie rubryczek "winien" i ma" w księgowości. Stówa krąży z ręki do ręki i po miesiącu robi drugą stówę. No to teraz ja się pytam "Gdzie są nasze pieniądze?" ;)

Obrazek użytkownika Marek1taki

26-06-2017 [08:13] - Marek1taki | Link:

To mówi Pan, że twórcy filmu o Relidze nakręcą film o Morawieckim, tym młodym, i w dodatku za życia?