Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kloaka i draka
Wysłane przez Sekator w 11-06-2017 [23:39]
Gorąco. Burzowo. W takich okolicznościach przyrody pisać mają ochotę jedynie donosiciele, bo pogoda nie zmienia charakteru. Ale i tak zwanych „życzliwych” zniechęca świadomość,
że teraz tajne przez poufne leży na ulicy. I trudno zarobić na Bolka.
Rozleniwiony obserwuję więc jedynie wysyp tematów. Pikantne wieści plenią się niczym Grzyby po deszczu. Bieżączka goni bieżączkę. Standard. Porównania z runem leśnym nie używam z braku oryginalniejszych skojarzeń. Otóż wybór niusów w mediach przypomina grzybobranie z „Pana Tadeusza”. Jedni zbierają borowiki, drudzy maślaki, a pan wojski muchomory.
I tak funkcjonariusze GRU(generatorów rzeczywistości urojonej) grają bez opamiętania tragiczną śmiercią chłopaka na wrocławskim komisariacie, międlą przejście pani Sadurskiej
z kancelarii prezydenta do PZU i lamentują nad ubezwłasnowolnieniem wymiaru sprawiedliwości przez pisowską dyktaturę. A media narodowe obnażają bezmiar bezczeszczenia zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej pod matczynym okiem Ewy Kopacz.
I grzmią taśmami prawdy z restauracji „Sowa i przyjaciele” ukazującymi degrengoladę elyt 3 RP. Jeśli nawet te same tematy pojawiają się w GRU i w TVP, to ich prezentacja,
o interpretacji nie wspominając, bywa krańcowo odmienna.Usiłuję opisać medialne zmagania z pozycji obiektywnego analityka. Ba, staram się dostrzec szczerość w poczynaniach funkcjonariuszy GRU. Niestety, to mnie przerasta. Po prostu z całą mocą wątpię, że oni wierzą w propagandową chamówę, którą uprawiają.
Powie ktoś, że o mediach narodowych krążą podobne opinie. Oczywiście. Ostatnio w sejmie draczna (od draki) opozycja wylewała kubły pomyj na TVP, za wzór stawiając TVN 24. Tego się nie da wyjaśnić różnicami aksjologicznymi, zacietrzewieniem, walką ideologiczną, traumą po klęsce wyborczej, rozpaczliwym paroksyzmem bezsilności, że o racjonalnej analizie programów poszczególnych stacji nie wspomnę. I znów ktoś zauważy, że moich druzgocących opinii o GRU także nie sposób zrozumieć na gruncie logiki. I każdy pozostanie przy swoim zdaniu.
Świetną egzemplifikację sporu może stanowić ocena wydarzeń podczas czerwcowej miesięcznicy smoleńskiej. Zbieranina grandziarzy mieniących się Obywatelami RP, próbowała zablokować przemarsz uczestników uroczystości z archikatedry pod pałac prezydencki. Obrońcy zadymiarzy nazwali siedzenie na jezdni splecionej ramionami masy nielegalnych demonstrantów biernym oporem obywatelskim. A wynoszenie ich pojedynczoz delikatnością sanitariuszy przez policję z trasy pochodu interwencją w stylu ZOMO, rodem ze stanu wojennego. Kolorytu takiej opinii dodawał Władysław Frasyniuk także siedzący pod kościołem Świętej Anny. Lider dawnej solidarnościowej opozycji zrezygnował nawet w pewnym momencie z biernego oporu i szarpał się z policjantem. Obrazek prześladowanego kombatanta poszedł w świat.
Demistyfikując jeremiady GRU grandziarzem jest każdy, kto postępuje jak grandziarz. I laur weterana nie usprawiedliwia żadnego zadymiarza łamiącego prawo. Uwzględniając wszelkie proporcje, nimb bohatera Pierwszej Wojny Światowej nie uchronił marszałka Philippe Pétain od wyroku śmierci, nie wykonanego jedynie z łaski Charles de Gaulle, za zdradę Francji w drugiej.
Rozmaitym obrońcom demokracji proponuję ćwiczenie intelektualne. Czy ja aby nie wymagam za wiele? A gdyby tak na trasie czarnego marszu feministek usiadło grono matek dzieci z zespołem Dauna i kobiet w ciąży?? Albo marsz paradę dewiantów próbowałyby zablokować młode pary w ślubnych strojach? A przed czołem pochodu KOD leżeli pokotem członkowie ONR? Zaś aktywiści krucjaty różańcowej przykuliby się do drzwi Teatru Powszechnego uniemożliwiając niewybrednej publiczności wstęp na spektakl „Klątwy”?
Bo ześwirowanych ekologów przykutych łańcuchami do drzew i maszyn drwalskich w Puszczy Białowieskiej salonowe elyty popierają bez zastrzeżeń.
W ogóle co rusz z jakiegoś szamba propagandowego słychać judzenie do buntu, a to sędziów, a to samorządowców, a to nauczycieli, a to lekarzy, a to wojsko… jakaś nabzdyczona dziewoja w kloacznej telewizji nazywa Jarosława Kaczyńskiego małym śmiesznym człowieczkiem podejrzanie przywiązanym do kota, jak gdyby insynuacje homoseksualne
już nie wystarczały. Gdybym był złośliwy, zasugerowałbym, że owa ozdoba Pragi Północ zapewne nie ma psa, bo to mogłoby narazić ją na afront z wierszyka Słonimskiego: „Nie powiem nawet: pies cię je…, bo to mezalians byłby dla psa.”
Magdalena Środa dostrzega natomiast w rządach PiS syndrom konia Kaliguli. Przypomnę,że ten psychopatyczny cesarz mianował swego konia senatorem, by symbolicznie podkreślić swą wszechwładzę. A ja pytam czym jest mianowanie konia senatorem przy mianowaniu Środy profesorą? Tu dodam, że w stosunku do kilku dyżurnych profesorów z moim ulubieńcem Romanem Kuźniarem na czele, bardziej zasadne byłoby pytanie jak oni zdali maturę?
Propagandyści GRU prześcigają się na wyprzódki w postponowaniu i zohydzaniu władzy Pis. Niektórzy osiągnęli już prawdziwą perfekcję. I właśnie jednego z nich spotkał despekt ze strony prawicowego szmatławca. „W sieci” musi przeprosić Tomasza Lisa za okładkę, na której tenże występuje w zakrwawionym mundurze SS. Nie wiem wszak do końca czy funkcjonariusza opozycyjnej propagandy uraziła karykatura czy podpis: „Prawie Goebbels”. Jakie prawie, jakie prawie?!
Sekator
PS.
- Ciekawe czy zimą obywatele RP też zasiedliby na ulicy? - zastanawia się mój komputer.
- Ciekawe czy mogliby wstać, gdyby im tyłki przymarzły? - rozmarzony rozwijam temat.