TERAZ MOŻESZ zrobić coś dla Polski. Zgłosisz się do komisji?

Cud nad urną to w ITI RP standardowa procedura wyborcza. Skoro MY to akceptujemy, nie powinniśmy się dziwić, że również (na przykład) USA uznają władze w POlsce za legalne. Kupowanie GWna jest dozwolone. Akceptujemy wyroki nieznanych organów, najpierw w postaci zwanej „wynikiem wyborów”, a potem – na przykład – prokuratur, sądów, urzędów skarbowych... Pozwalamy sobie na reset ubezpieczeń emerytalnych, jakby akceptując jego całościową fikcję; tu już nawet nie ma mrugnięcia okiem, jest po prostu ręka w kieszeni i opodatkowanie w skali powyżej 90%.

Czytam właśnie, że w Krakowie jest problem z obsadzeniem obwodowych komisji wyborczych. Obwodowych, czyli tych podstawowych, tych w których stoją urny. Mogę się domyślać, że w Krakowie zachęta w dwustuzłotowej postaci nie ma tak wielkiej siły przekonywania jak w przypadku podlubelskiej, podbiałostockiej czy bieszczadzkiej wsi. Ale przecież nie po to piszę tę notkę, by namawiać do zarobienia dwustu złotych.

Piszę ją, bo sytuacja ta przypomina mi historię znajomego Litwina, który wyjechał do pewnego kraju tzw. zachodniej Europy. Wyjechał za pracą, pracował intensywnie i była to praca wysokiej jakości, nieźle opłacana, uznał więc, że należy mu się dach nad głową na poziomie nie gorszym od wykonywanej przez niego pracy. Znalazł i kupił tzw. projekt deweloperski, to znaczy dom, którego jeszcze nie było, ale miał być. Istniała parcela w atrakcyjnym miejscu, istniał projekt budowlany, wszelkie potrzebne pozwolenia, no i był chętny zarobić na realizacji projektu deweloper. Pełen wiary w ludzką rzetelność, ufny Litwin wpłacił początkową zaliczkę, zaciągnął kredyt, który był przez bank stopniowo wypłacany deweloperowi, ten zaś miał żwawo stawiać dom. I wrócił do swojej codziennej ciężkiej pracy, czekając na telefon / maila, kiedy dom będzie gotowy.

Reszty można się już domyślić.
Domy na wznoszonym osiedlu domków jednorodzinnych, owszem, rosły. Poniekąd także ten jego. Kiedy jednak po jakichś trzech kwartałach zechciał zapoznać się ze stanem swego rodzinnego domu, z wrażenia zdrętwiał. A potem wygonił całą ekipę za bramę. Jego piękny dom z projektu był jednym wielkim katalogiem usterek, fuszerek i najwyraźniej złośliwej radosnej twórczości lokalnych robotników. Przez szczeliny między bloczkami ścian można było dostrzec trawę na podwórku, dach trzymał się na paru listewkach a po elementach zalanych już i ukrytych mógł spodziewać się wszystkiego najgorszego.

Ta historia ma swój... powiedzmy, że prawie pozytywny finał. Kosztowała jednak dobrodusznego Litwina kupę nerwów, pieniędzy i czasu i sądowej mitręgi. Niestety, został potraktowany przez swą ekipę budowlaną z pogardą, na którą – jej zdaniem – zasłużył niepatrzeniem jej na ręce.

I tak wracamy do naszych baranów: Można mieć PEWNOŚĆ, że krakowski spleen skończy się mega-kacem. O ile nie uważałem, że mój znajomy zasłużył na niegodziwe potraktowanie go przez ekipę budowlaną, o tyle uważam, że nie pilnując własnego domu, jakim jest nasz kraj, zasługujemy na los, do którego to nas doprowadzi, znamy bowiem jak zły szeląg upadłą ekipę na placu budowy.

A co gorsza, mimo że budowlanka cieszy się ogólnie złą opinią, jeśli chodzi o rzetelność i tego typu wartości (choć nie tak złą, jak politycy), to przynajmniej w niej zamierzone działanie w celu zaszkodzenia inwestorowi  nie jest regułą, tutaj to jednak jest występek. W POlskiej POlityce natomiast, w realiach ITI RP, szkodzenie zleceniodawcy czyli suwerenowi jest u znanej nam ekipy PO prostu zasadą.

Będąc nieobecnymi na którymkolwiek etapie wyborów, pozwolimy na wynik w rodzaju krymskiego referendum: 150% frekwencja, 99,5% głosów na Platformę Obywatelską.

Fragment artykułu z niezależnej

przytoczę w całości: „Osoby chętne do pracy w komisjach powinny zgłosić się osobiście w Urzędzie Miasta Krakowa na pl. Wszystkich Świętych z dowodem osobistym. W komisji mogą zasiadać tylko osoby pełnoletnie, wpisane do stałego rejestru wyborców (mające stały meldunek lub dopisane do rejestru wyborców na wniosek). Dodatkowe informacje można uzyskać pod numerami telefonów: 12 6161863, 12 6161864, 12 6161865.”

Nie ma powodu do wstydu przed światem, że u nas trzeba pilnować wyborów. Sq..syny są na całym świecie, i wszędzie o tym wiadomo. Wszędzie są na tę okoliczność przepisy karne; przecież nie za sprawą jakichś zwidów czy fantazji. Co więcej, nieprzypilnowane oszustwo należy na całym świecie w jakimś stopniu do realnego systemu wyborczego; raz (lub w jednym kraju) większe, reaz mniejsze, ale ogólnie w żadnym państwie naród nie składa się aniołów. Nie przeciwdziałając temu procederowi, nie wsadzając winnych na długie lata do więzienia, sankcjonujemy w istocie zmanipulowany wynik i delegitymizujemy naszą wobec niego opozycyjność.

Bo każdy może przecież powiedzieć: sorry guys, ale kto miał wam tego przypilnować? NAPRAWDĘ nie chcieliście, żeby właśnie tak wyszło?Nie możecie tego mówić na poważnie!

PS. Polecam przy okazji moje niedawne notki nt. oszustw wyborczych w III RP.

  Aktualizacja wpisu 4 maja 2014
Po wstawieniu tej notki dowiedziałem się, że problem z obsadzeniem komisji obwodowych istnieje nie tylko w Krakowie. Podobnie ma być w Warszawie i pewnie nie tylko tam.
Na początek więc dodam link do strony PKW z informacjami dla kandydatów do komisji obwodowych. I jeszcze jeden: Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości.

Ponieważ dany komitet wyborczy może wyznaczyć tylko jednego kandydata do komisji, to nawet po obsadzeniu miejsca przez KW Prawa i Sprawiedliwości kandydatów może brakować. Można oczywiście zgłaszać się do komitetów wyborczych innych partii, które uznamy za uczciwe (co ograniczy nam wybór :-/). Można także zgłosić chęć pracy w komisji obwodowej bezpośrednio wójtowi, burmistrzowi, prezydentowi miasta, przy czym polecałbym jednak zgłoszenie pisemne bezpośrednio w urzędzie (czasu nie zostało wiele), ponieważ w razie potrzeby powstanie konieczność dobrania dodatkowych osób z listy uprawnionych do głosowania.

W przypadku komisji poza Polską istnieje tylko ta ostatnia droga. Można zgłosić się do ambasady, konsulatu itd. Adresy są generalnie znane.

Czas nagli!