WikiLeaks kontra CIA - o powszechnym szpiegowaniu

  Ostatnio mało było słychać o WikiLeaks.  Teraz jednak organizacja ta znowu chwyciła wiatr w żagle.  Mówi o tym świetna notka dr Rafała Brzeskiego, która wczoraj [12.04.2017] ukazała się w portalu Niepoprawni.pl {TUTAJ}.  Jej tytuł to "Giga wyciek z CIA".  Czytamy w niej m.in.:

  "„CIA straciła kontrolę nad swoim arsenałem” – oznajmił animator WikiLeaks Julian  Assange, inaugurując serię publikacji pod kryptonimem „Skarbiec nr 7”. Pierwsza partia obejmuje 8761 dokumentów obrazujących hackerski potencjał CIA. Na 7818 stronach oraz w 943 dokumentach doczepionych w oryginale do e-maili, zawarta jest wiedza o stosowanych przez CIA technikach zdobywania informacji. Ukrywający się nadal w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, Assange zapowiada, że jest to dopiero początek kampanii demaskowania przewrotnych tricków amerykańskiego wywiadu. (...)
  Ujawnione dokumenty świadczą, że hackerzy CIA rutynowo włamywali się do komputerów i Windowsów Microsofta oraz różnych urządzeń elektronicznych, w tym do iPhonów Apple, Androidów Google’a oraz do popularnych aplikacji komunikacyjnych WhatsApp, Telegram i Signal wślizgując się między tekstową lub głosową wiadomość a oprogramowanie szyfrujące przed wysyłką. Przejmowali w ten sposób wiadomość jeszcze przed zaszyfrowaniem, ale nic nie wskazuje, że udało im się złamać szyfry. (...)
  Eksperci amerykańskich służb wywiadowczych, podobnie jak ich koledzy ze służb sojuszniczych, a także adwesarze, dyskretnie wykorzystywali wszelakie „dziury” technologiczne lub w oprogramowaniu, żeby dobrać się do wnętrza atakowanych urządzeń. Świadectwem jest operacja „Płaczący Anioł”, czyli zdalne przekształcanie telewizorów Samsung w stacje podsłuchowe zbierające, bez wiedzy właściciela, dźwięk z całego domu lub mieszkania. Telewizory te rozpracowano w trakcie wspólnych warsztatów CIA i zespołu technicznego BTSS brytyjskiego kontrwywiadu MI5 w połowie czerwca 2014 roku. Brytyjczycy dostarczyli kody źródłowe i wspólnie spreparowano wirusa „Płaczący Anioł”, który bez śladu uruchamiał wyłączone odbiorniki i zamieniał je w skuteczne „pluskwy” przekazujące dźwięk internetem do tajnego serwera CIA.".

  Brzeski zwraca uwagę na to, że:

  "Pojawiają się jednak coraz liczniej głosy wiarygodnych ekspertów, którzy twierdzą, że za tak potężnym wyciekiem stoi Rosja. Dr Andrew Foxall, dyrektor Rosyjskiego Centrum w Instytucie Henry Jacksona zwrócił uwagę na moment publikacji, akurat wówczas kiedy w Stanach Zjednoczonych prowadzone są dochodzenia dotyczące rosyjskich kontaktów ludzi z ekipy Donalda Trumpa. „Rosja chce wykazać, że CIA ma tyle samo grzechów na sumieniu” – stwierdził Foxall w wywiadzie dla londyńskiego dziennika Daily Express. Zastanawia go też dlaczego Julian Assange, który wielokrotnie zapewniał, że WikiLeaks dysponuje materiałami kompromitującymi Moskwę jakoś nigdy ich nie publikuje.".

  To, że WikiLeaks pracują dla Rosji jest prawie pewne.  Sam Assange nie krył bynajmniej swych związków z tym krajem, prowadząc w przeszłości program telewizyjny w Russia Today.  Ciekawsze jest co innego.  Od kilkunastu lat panuje istna mania szpiegowania wszystkich i każdego z osobna.  Oprócz opisanych wyżej  wyczynów tajnych służb mamy kamery monitoringu na każdym rogu, fotoradary na szosach oraz inne podobne urządzenia.  Nawet dziecinne zabawki mogą być używane jako szpiedzy [patrz {TUTAJ}].  Zastanawiająca jest jednak mała skuteczność tego wszystkiego.

  Po każdym zamachu islamistów dowiadujemy się poniewczasie, iż słuzby przyglądały się sprawcom, ale nic z tego nie wyniklo.  Zwykła przestępczość też sie nie zmniejszyła.  Poczucie bezpieczeństwa zwykłego obywatela Europy znacznie zmalało.  Rzecz w tym, że ta cała szpiegowska technika dostarcza, owszem, pierdyliony danych, ale nikt ne umie wyciągnąć z nich sensownych wniosków.   Przypomina się tu prorocze opowiadanie Stanisława Lema o Trurlu, Klapaucjuszu i zbóju Gębonie.  Ten ostatni uwięził Trurla oraz Klapaucjusza i kazał im zrobić maszynę dostarczającą informacji.  Skonstruowali oni urządzenie odcedzające informację z chaotycznych ruchów atomów.  W krótkim czasie wyprodukowało ono tyle informacji, że zbój Gębon został całkowicie pogrzebany pod ich wydrukami.  W ten sposób Trurl i Klapaucjusz odzyskali wolność.

  Ograniczenie tego "szaleństwa inwigilacji" zwiekszyłoby bezpieczeństwo obywateli i usprawniłoby pracę służb.  Na razie brna one w ślepą uliczkę, ingerując bezsensownie w prywatność obywateli.

  Czytelnikom, Komentatorom, Blogerom i Adminom składam najserdeczniejsze  życzenia radosnych i szczęśliwych Świąt Wielkiej Nocy.

  Odezwę się po Świętach.

  

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

13-04-2017 [20:12] - Jabe | Link:

Dodajmy, że mało było podsłuchu na każdym telefonie, trzeba było jeszcze kazać go zarejestrować, żeby służby się nie męczyły. Terrorystom to krzywdy nie robi, ale każdego niewygodnego szaraczka można teraz bez wysiłku śledzić, dowiadując się, z kim się zadaje i czy aby czego nie knuje, na przykład nie prowadzi jakiegoś prywatnego śledztwa.

Wesołych Świąt.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

13-04-2017 [21:04] - Imć Waszeć | Link:

"cała szpiegowska technika dostarcza, owszem, pierdyliony danych, ale nikt ne umie wyciągnąć z nich sensownych wniosków" - nieprawdaż jakie to zabawne? :)))

Z tą skutecznością jest jednak różnie, czyli zależnie od punktu przyłożenia ucha. Programy, które służą do automatycznego wyciągania wniosków z obserwacji i odkrywania sieci powiązań, są niesłychanie wydajne w warunkach, gdy każdy delikwent w świecie jest zakolczykowany, czyli ma prowadzona czarną teczkę od chwili urodzin. Kompletnie nie zdają egzaminu, gdy u wybrzeży Europy krążą tysiące pontonów ciemnych pasterzy kóz bez właściwości.

Ogólnie rzecz biorąc trzeba mieć w sobie wiele pokory wobec złożoności obliczeniowej, albo jej się nauczyć licząc problemy NP-trudne. Ci sami ludzie, którym wydaje się iż są w stanie zinwigilować równolegle kilka milionów ludzi, gdzie dane są niejasne, niepełne, zaszumione i czasem sprzeczne, jednocześnie kompletnie nie potrafią ocenić stopnia złożoności prostych w sformułowaniu problemów kombinatorycznych, gdzie dane są ostre jak żyleta, zero-jedynkowe, czyli po prostu rozwiązanie jest kompletne i zaszyte w tych danych, a trzeba je TYLKO JAKOŚ wydobyć.

Dla ilustracji podam przykład z książki Victora Bryanta. Jest takie twierdzenie, które mówi, iż każdy kwadrat łaciński NxN, tj. taki, którego każdy wiersz albo kolumna zawiera różne liczby 1,...N, można w taki sposób przekształcić, że otrzymamy w sumie N-1 kwadratów łacińskich wzajemnie ortogonalnych L1,...L(N-1), tj. takich, że gdy dla każdych L(i) i L(j) utworzymy kwadrat z par liczb z nich, to żadna para nie pojawi się dwukrotnie, O ILE oczywiście N jest liczbą pierwszą lub potęgą liczby pierwszej. To twierdzenie implikuje istnienie skończonych płaszczyzn rzutowych rzędu N=2,3,4,5,7,8,9 i 11, bo są to albo liczby pierwsze, albo ich potęgi. Płaszczyzny takie definiuje się za pomocą 4 aksjomatów:
A1. Każde 2 punkty leżą na jednej linii
A2. Każde 2 linie przecinają się w 1 punkcie
B1. Każda linia ma N+1 punktów
B2. Każdy punkt leży na N+1 liniach
https://en.wikipedia.org/wiki/...

Najprostszy przypadek już kiedyś tu opisałem - to po prostu schemat zależności jednostek urojonych dla oktonionów albo inaczej płaszczyzna Fano. Proszę zauważyć, że sformułowanie jest na poziomie ogólniaka, ale sam problem już nie. Otóż za pomocą komputera ogromnym wysiłkiem po ponad 3000 godzin obliczeń, trójce C. Lam, L. Thiel i S. Swiercz w 1989 r. UDAŁO SIĘ wykazać istnienie płaszczyzny rzutowej dla N=10.

https://en.wikipedia.org/wiki/...

To tylko głupia tabelka 10x10, a nie miliony podsłuchów!!!