Rzecz o wszawicy Temidy raz jeszcze - skutki i geneza bulu

Chciałabym powiedzieć „patrzę i oczom nie wierzę”, ale nie mogę. W przeciwieństwie bowiem do niektórych członków Temidy, potrafię ocenić rzeczywistość w jakiej przyszło mi żyć.
A odnoszę się do informacji nt. umorzenia sprawy niedopełnienia obowiązków „niektórych” urzędników państwowych  w Smoleńsku. Nie chodzi jednak o rzecz, choć ta sama w sobie bulwersująca i wręcz bezwstydna jest.

Dziś bowiem nikt już w Polsce nie ma wątpliwości, że tu idzie o formalne zabezpieczenie „niektórych” przed zakusami „innych” – tych, co by ich przyskrzynić za fałsz i matactwo chcieli.  Nawet ci od mataczenia wiedzą, że mataczą jedynie pro forma. I w tym cały bezwstyd, charakterystyczny zresztą dla ludzi  formatu Putina: cały swiat na niego patrzy, widzi i rozumie, że on łże, oszukuje, mataczy, kradnie… i …nic. Niech patrzy.
Ktoś nie dopełnił obowiązków. Wszyscy wiedzą. Nie dlatego, że oszołomy z GP  napisali a dlatego, że choćby nie wiem jak bardzo ludzie chcieli oszukiwać siebie samych i siebie nawzajem, nie da się, no, nie da się oszukać swoich oczu i uszu. Cała sprawa jest  jasna i dość prosta do opisania, bez zbędnego śledztwa i deliberowania – zaniedbali czy nie.

 Jeśli bowiem po czasie wyłazi szydło z worka, nie sposób trzymając je w ręce powiedzieć – bez narażania się na śmieszność większą od tych, co je tam włożyli – że to nie szydło a igiełka do haftowania. Na takie deliberacje faktycznie tylko nahaftować wypada.
Jeśli bowiem opis zawartości określonych trumien nie zgadza się z samą zawartością i jeśli nie sposób określić  ich zawartości  bez zakłócania wiecznego spoczynku kolejnych osób, to jak można mówić o tym, że zrobili wszystko, co powinni i co mogli? Jeśli nie mogli, bo bali się realnej groźby narażenia swojego życia, winni posłusznie wrócić do domu – do Polski i tu głośno powiedzieć: nie zrobiliśmy nic, bo baliśmy się robić cokolwiek, gdyż byłoby to narażaniem własnego życia, dlatego tu, w domu, chcemy i musimy dokonać tego, czego tam, na obczyźnie, dokonać nie mogliśmy.  I sprawa jasna.

 I ta sprawa tychże „niektórych”, co to nic nie zrobili (poza szkodą), kasę wzięli i chcą uniknąć odpowiedzialności, została przeniesiona z Warszawy do Poznania… Co tu się dziwić. Ba, uważam za głupotę drążenie sprawy w tych okolicznościach. Oznacza to bowiem wędrówkę przez kolejne instancje – do końca, gdzie wyrok będzie jednaki i finto. Po sprawie będzie, znaczy. A przecież chodzi chyba o to, by sprawę wygrać a nie przegrać na jak najwyższej szalce ślepej Temidy. Swoja drogą ona wcale nie taka ślepa. Tylko powinna zmienić optykę.

Faktycznie jednak: ktoś nie dopełnił obowiązków. Ktoś nie dopełnił obowiązków w sprawie sędziny od siedmiu boleści, znaczy sędziego od "bulu" i bulenia. Teraz rozumiem skąd u presydąta słófko "bul"- OD BULIĆ. I nic dziwnego, że taki Buliński ma się tak dobrze na swoim stołku, choć nie potrafił żyjąc w PRL osądzić takiej sprawy jak skazywanie więźniów politycznych jako wrogów systemu. Gdyby nie on, ktoś (i on także) musiałby dobrze zabulić za zbrodnie "systemu". A tak, dzięki Bulińskiemu, prezydentowi na sucho uchodzi bulenie narodu nie tylko ortografią a innym specjalistom od wojska, sądownictwa, kryminologii i medycyny sądowej wolno nic nie robić (siedzieć czy leżeć) a zarabiać powyżej dwóch patyków - lepiej jak w PRL bulić rodaków i ojczyznę. Opisywany proces to wyraz szczególnego bulu. To taki Bul-Bulińskiego, swoisty Pit-bul, podatek od pokojowej zmiany systemu.
Tak jak argumentowano przeniesienie sprawy do Poznania z Warszawy:  tu (co u mnie oznacza i Warszawę i Poznań, bo – Polskę) znają się wszyscy prawnicy. Mamy taką klikę prawniczą, gdzie wszyscy znają się i mają wspólne interesy w tym, by śledzić, badać, sądzić i bronić tak a ni inaczej. Wszyscy inni nie zaliczają się do prawników w ogóle, są poza nawiasem systemu Temidy. Można powiedzieć, że stoją tam, gdzie jej słaby wzrok nie sięga i im może wszystko się bezkarnie przydażyć. Taka optyka. Stojąc zaś poza nawiasem, nie mają żadnego wpływu  na orzekanie. Dlatego, bez znaczenia jest, czy sprawę skierowano do Poznania czy Pcimia Dolnego, wszędzie głową Temidy kręcą te same wszy.  I nie ma co się szarpać. Nie to żeby milczeć, ale szarpać się nie ma co, skoro łańcuchy, na których winny wisieć szalki spinają klatkę w której nas zamknięto. Wszyscy staliśmy się niewolnikami  pasożytów, które oblazły wymiar sprawiedliwości , wżarły się w niego do bulu i boleśnie dają nam w kość swoimi  obleśnymi uzasadnieniami. Ba,  kneblują nas ich niedorzecznością, głupotą, bezwstydem. I nic, tylko ręce opadają. To tak jak w sprawie Łączki i planowanego pochówku Wyklętych, ich pomnika – takiego samego jak ten w Smoleńsku: zaplanowanego, mającego patronów wielkich i nobliwych a odległego w czasie, bo to i tamto. To tak jak z – po raz kolejny – z Katyniem. Wszyscy znają prawdę, propaganda stara się wyrwać choć z jednej świadomości zbrodnię, czas płynie, triumf prawdy się zbliża… ale nadal można unikać odpowiedzialności: konsekwentnie i bezwstydnie.

Sędzia Buliński postanowił w sposób prawy do bulu, że jest tak a nie inaczej i już. W podręcznikach o tym pisać, tematy na maturę wymyślać. Nie, no nie, to może zbyt ryzykowne. Mlodzi niepokorni są.  I bez przesady, tak w ogóle. Ale postanowił i jest – wyrok, znaczy. Od siedmiu Bulów., dla siedmiu pitbulów.

Jaki sędzia, taki wyrok. Kto zaniedbał obowiązki i pozostawił go w sądownictwie? Ja rozumiem, że komuchy są wszędzie, że to wstrętny kokon pełen larw, które rozłażą się na wszystkie strony. Ja rozumiem, że człowiek na widok tego plugastwa dostaje torsji i twarz może odwracać ze wstrętem, ale na miłość Boską, jak można było do tego dopuścić…

Bulińskiemu też umorzyli sprawkę. Kogoś może to zabolało nawet, ale uzasadnienie ściska pośladki: oto Buliński żyjąc w PRL-u, widząc kolejki po papier toaletowy przy kiosku Ruch (jakaż głębia w tym fakcie i jakiż symbol dnia dzisiejszego), widząc strajki, do których doprowadził powszechny brak dóbr codziennej potrzeby, ściszając głos we własnym mieszkaniu , bo nikt mi nie powie, że Buliński taki był wyzwolony lub nietykalny, że nie bał się powiedzieć „wszystkiego”, np. tego, że brakuje pasztetowej, mieszkań, samochodów, meblościanki, butów dla dzieci, możliwości wypadów na wczasy w Dolomity w każdej wolnej chwili… Ten facet żyjąc w takiej rzeczywistości, nie miał świadomości, że oto stoją przed nim wrogowie systemu a proces, w którym uczestniczy, ma charakter polityczny. Niby  tak było. Niby on nie wiedział, że wyrok jest krzywdzący, że ludzie ci, którzy walczyli z tą rzeczywistością, w której razem z nim żyli, są niewinni… że oprawcy ich obwiniają.

Jeśli on nie wiedział, „nie miał świadomości”, znaczy, że ma problemy natury intelektualnej ogromnego kalibru i ogromne problemy z postrzeganiem rzeczywistości. Jeśli on nie wiedział, znaczy, że on ma braki w wykształceniu a literki przed nazwiskiem znaczą u niego tyle, co oficer przed nazwiskiem parobka przedwojennego proboszcza, którego świniopas na oficera UB po wojnie się wyrychtował. Jeśli ktoś ma takie problemy z postrzeganiem i oceną rzeczywistości, jeśli nie potrafi dedukować i obserwować, jeśli nie potrafi nazywać rzeczy po imieniu… Co taki ktoś robi w sądownictwie? Siedzi. Tylko nie w tym sensie i w tym miejscu, w jakim powinien. On ani intelektualnie ani psychicznie nie nadaje się do sprawowania funkcji, którą pełni. I do tego, ocena jego osoby powinna być paralelna do tych, jakich sam bywał autorem i wykonawcą.  Logika i konsekwencja się kłania. Nie wspominając o moralności i sprawiedliwości.

Wydawałoby się, że Temida faktycznie ślepa jest a tymczasem ją faktycznie obsiadły insekty. I żrą – do bulu. Wydawałoby się również, że głosy, tych, co to krzyczą „komuno wróć”, są jakimś echem nostalgii za lepszymi (dla nich czasami) a tymczasem te osoby mają również słabe rozeznanie. Komuna bowiem nie odeszła. Ona ma się u nas całkiem dobrze. Nadal „ czy się stoi czy się leży  dwa patyki się należy” i dalej tak samo, bo nie dla wszystkich, a tylko dla „resortowców” i tych, którzy bulą – nas. I jak wtedy im należy się znacznie, znacznie więcej. Nawet na emeryturze. My zaś możemy jedynie dostać samobójczą kulkę lub nieszczęśliwy samobójczy wypadek, albo diagnozę psychiatryczną: oszołomy i wichrzyciele, nienawistnicy i kłamcy…

Hej Jude!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika emilian58

24-04-2014 [01:10] - emilian58 | Link:

No i masz rację!Ale racja trafia tam gdzie Ty z nią dotrzesz!A tu tylko ściana wymalowana farbą odbijającą dźwięk!

Obrazek użytkownika Kaciszek

24-04-2014 [03:07] - Kaciszek (niezweryfikowany) | Link:

Z tą ścianą odbijającą dźwięki to nie jest tak do końca.
Pamiętajmy, że jest jeszcze najwyższa instancja - Sąd Boży. Temu sądowi nikt się nie wywinie i nikt nie potrafi go okłamać, a dla niesprawiedliwych sędziów będzie on znacznie cięższy niż dla innych ludzi.

Obrazek użytkownika Celarent

24-04-2014 [11:26] - Celarent | Link:

To akurat prawda. Jest ktoś, kto od lat powtarza mi jak mantrę, że tu, na ziemi, nie ma sprawiedliwości - jedynie Tam. Jestem odmiennego zdania. Jedynie "Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy". Naszą temidę trzeba zwyczajnie wykurować. To nie jej wina, że "d...pę ma łajdaczkę" i kiłę złapała.
Z Temidą i całą ta kliką jest jak z kolosem na glinianych nogach. Trzyma się to kupy - w kupie. Chwieje się na ich nogach i rękach. Nie poradzimy sobie z nimi ot tak, ale rozbijając ich jedność, podcinajmy te nogi, niszczmy podwaliny. Czy nie tak trzasnął kabaret Leszka Milera i spółki? Wystarczy jednego na drugiego podpuścić a materiału jest sporo, bo za ich pazurami kartofle można sadzić, tyle się nazbierało. Brzydkie metody, ale z tą sitwą uczciwymi metodami nie da rady. Trzeba więc nabrać dystansu i obok szukania prawdy, demaskowania zła, głoszenia dobra Ojczyzny, pokażmy dobro obywatela (bliższa koszula ciału), pokażmy tego, co to dobro grabi i drugiego - który go (niby) wsypał. Potem zawsze można zdementować. Albo i nie. Czy nie tak oni robią? TAM, nam to odpuszczą, bo nie idzie, by skrzywdzić, ale od krzywdy bronić. "Bądźcie przebiegli jak węże" mówi Chrystus. I taka właśnie sytuację ma na myśli - roztropność, spryt, przebiegłość w dobrej sprawie, z czystym sercem i sumieniem. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Celarent

24-04-2014 [11:42] - Celarent | Link:

A mury runą, runą...

Tam gdzie dotrę? Cóż, mam za krótkie nogi, ale jeśli pomożesz, już będzie nas dwoje i dalej dotrzemy z racją. Jeśli pomogą nasi przyjaciele - czworo a jeśli inni również. Blogerów jest tu setka, każdy ma z jednego przyjaciela spoza NB, to już dwie setki... Trzeba być optymistą, strategiem, idealistą i wizjonerem - MacGywerem jak trzeba.
Dźwięk powiadasz... Ja milczę - piszę a podrzucam pod drzwiami, szparą. Można pisać na NB itp. i wszystko. Można pisać w GP i wszystko (może jeszcze jakiś tytuł lub dwa, nie więcej) i można przy tym gardzić portalami społecznościowymi (jak niektórzy to czynią) a można uczynić z nich tubę, od której pękają kuloodporne szyby, dla których wszelkie drwi staną otworem. Internet to swoisty wytrych do bunkru propagandy rządzącej dziś kliki i reszty bandy. Nie pisać bloga a zrobić kawał dobrej roboty tam. Ja zawsze udostępniam ważne teksty i zdjęcia, komentuję. Nie dla tych znajomych, którzy są po naszej stronie a dla tych, którzy - jak Buliński - nie mają świadomości, w jakim świecie żyją a kiedy zaczyna do nich to docierać, ze strachu zatykają uszy, zamykają oczy, uciekają... Satyra, śmiech, żart, riposta... Odrzucają coś co jest śmieszne i wyszydzane. Słuchają celnych ale i śmiesznych odpowiedzi i komentarzy - lubią się bawić. Jak w PRL, kiedy żart i dobry humor ratował od rozpaczy. Moim marzeniem jest by cała Polska śmiała się z Tuska, Komorowskiego, Sikorskiego, Grasia, Millera i Palikota. Tylko najpierw my musimy ułożyć całą antologię kawałów o III RP. No, i tak rodzą się pomysły na dobrą książkę. Piszcie te żarty na moją prywatną skrzynkę. Czekam. A Tobie dziękuję.