Postpolityka i rozum

Kiedyś się na to mówiło pranie mózgu, dziś elegancko nazywa się myśleniem postpolitycznym. Dawno, dawno temu, nazywało się to dla odmiany naukowymi prawami materializmu historycznego lub dialektycznego – wszystko wiąże się ze wszystkim, nic nie wiadomo o niczym, nic nie jest prawdziwe alibo i nieprawdziwe, jak powiedziałby może Gombrowicz. Choć akurat Marks, za którego pismami rozwijały się te wszystkie -izmy, uznawał istnienie prawdy jako takiej.
Współczesne media ćwiczą publiczność w tym wszystko-ze-wszystkim-o-wszystkim. Nie pomagają one w odróżnianiu prawdy od fikcji, oj, nie. Często ich luminarze, podobnie jak politycy i celebryci, podkreślają względność wszystkiego, twierdząc, że to naukowe, nowoczesne i rzeczywiste. Kiedy słyszę, że każdy ma swoją prawdę i jednej prawdy nie ma, zwykle proponuję: powiedz to w swoim banku. On twierdzi, że wziąłeś kredyt i podpisałeś, że będziesz go regularnie spłacać, a twoja prawda jest taka, że o żadnym kredycie nie chcesz słyszeć. Jak myślisz, ile czasu będzie potrzebował bank, żeby osadzić cię w twardej rzeczywistości, żeby twoja mowa stała się tak-tak, nie-nie? Bardzo szybko. Od komornika dowiesz się, że prawda istnieje i umie solidnie ranić.
A więc współczesne media. Nie pomagają. Oto konto „Antoni Macierewicz” na Twitterze. Na tym koncie ktoś coś wpisuje, ale nie jest to bynajmniej konto tego polityka (swoją drogą – jak to się dzieje, kto na to pozwala?). Ktoś jednak posłużył się jego imieniem i nazwiskiem. Wpis drwi z premiera rządu. premierowi przykro zapewne, choć w ostatnich latach skóra na nim nabrała z pewnością stosownej grubości. Co robią media? Nie sprawdzają, bo i po co. Jest tłusty wpis? Jest. Znany, tzw. kontrowersyjny polityk? A jakże. Pisior w dodatku. Haha, pisiory jak wiadomo praw obywatelskich są pozbawione, a przynajmniej powinny. To raz-dwa podać to w telewizji. Potem będzie się tłumaczyć, przepraszać. I rzeczywiście – podają, wydziwiają, potem przepraszają i prostują. Ale w lud już poszło. Przydało się anonimowe konto, oj, przydało.
To zresztą specjalność tego ulubionego organu przebrzmiałych, ale wciąż niestety wpływowych polityków peerelowskich, czyli telewizji TVN24. Parę lat temu red. Katarzyna Kolenda-Zaleska sfałszowała wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, podając, że użył on w przemówieniu określenia „prawdziwi Polacy”. Nie użył. Stacja nazajutrz niemalże sprostowała, a nawet półgębkiem niby przeprosiła, niemniej przez dwa dni w innych audycjach spokojnie powtarzała to, co potrzebne bliskim jej propagandystom. I szafa gra, propaganda dalej leci, tylko zdumieni zwykli Polacy zastanawiają się nieraz, dlaczego kogoś tak strasznie, tak strasznie nie lubią...
To całe propagandowe i podprogowe pranie mózgu i emocji przydaje się i w poważniejszych terminach. Sytuacja nagle zrobiła się śmiertelnie poważna. Na Ukrainie giną ludzie, co prawda w niewielkich ilościach, ale jednak. Wielki sąsiad tkliwie i czule pilnuje interesów swoich obywateli. Ot, tam gdzieś, w tym czy innym miasteczku, mieszka Rosjanin. Czy jego interesy aby nie naruszone, czy aby nie narzeka? Narzeka. No to wysłać „zielone ludziki”, żeby pomogły ziomkowi, a jak ziomków więcej, no to sprawę rozwiązać radykalnie. Po prostu przyłączyć ten kawałek ziemi do Rosji. Ten, i tamten, i jeszcze tamten.
Gdyby sprawa nie była tak śmiertelnie w sensie dosłownym poważna, można by pożartować. Np. o tym, że zwykle ludzie w wolnych krajach przemieszczają się, jak im jest niewygodnie. No wiem, nie zawsze jest to tanie i proste, ale jednak. Trzeba mentalności komunistycznej, spadkobierczyni carskiego rozumienia obywatelskości, żeby traktować ludzi, nawet swoich ziomków, jako wiecznie przywiązanych do ziemi, których byt można poprawić tylko na miejscu. Przywiązany do ziemi chłop pańszczyźniany w ogóle nie mógł się ruszyć od pana, zresztą nie tylko w Rosji, ale tam jakby bardziej, bo nawet majtek własnych nie miał. Potem, w komunistycznym raju robotników i chłopów, na wyjazd do powiatu trzeba było dostać paszport. Wolność to zrozumiana konieczność (też Marks, a może Lenin). Żadnego: wsiadamy w pociąg i jedziemy z Moskwy do Leningradu. Najpierw paszport. Oczywiście, niektórzy mieli paszporty wielokrotnego przekroczenia odległości między tymi miastami, ale zwykły człowiek nie miał.
Rosjanie być może sądzą, że tak samo jest w wolnej Ukrainie, a nawet w Unii. Paszportu na podróż do miasta nie dostaniesz, choćbyś zęby w autobus wbił. Trudno nie narzekać. No to trzeba ci przyjść z pomocą, do Rosji przyłączyć. Proste, prawda?
A najciekawsze, że to przeświadczenie najwyraźniej podzielają mainstreamowe media, gazety, telewizja po równo. Jak ten opuszczony przez swoich Rosjanin zagranicą. 

Felieton ukazał się na portalu sdp.pl

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika emilian58

23-04-2014 [22:23] - emilian58 | Link:

Droga pani po co ostrzyć naostrzone?!Dzisiaj mówimy o IDIOTACH!Ale co będzie jutro to tylko bydlęta WIEDZOM!