Najgłośniejsi krytycy Polski nie mają poparcia w swoim kraju

wPolityce.pl: Jak Pan Przewodniczący ocenia wynik wyborów w Holandii? Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo, a kto porażkę?
Ryszard Czarnecki: Premier Mark Rutte doskonale rozegrał kartę turecką na finiszu kampanii wyborczej, dostrzegając rosnącą wściekłość holenderskich wyborców na muzułmanów. W spektakularny sposób doprowadził do zaostrzenia relacji z Ankarą, ale oczywiście to nie znaczy, że Turcja jest aniołkiem w tym konflikcie, bynajmniej. Dzięki temu ewidentnie przed samą godziną zero wyborów przejął jednak część wyborców Geerta Wildersa, chociaż zwycięstwo Ruttego jest wyraźnie niższe niż się spodziewano. Faktem jest, że stracił sporo mandatów i faktem jest, że antyimigracyjna i eurosceptyczna formacja Geerta Wildersa zyskała.
Jest jeszcze inna istotna rzecz. Rutte wykonał ten sam manewr, co dziesięć lat temu Nicolas Sarkozy we Francji. Mianowicie, żeby wygrać, Sarkozy przejął retorykę Frontu Narodowego i jej lidera Le Pena. To ewidentnie przyczyniło się do jego ówczesnego zwycięstwa. Dzisiaj Rutte, oczywiście zmieniając akcenty i nie będąc takim ostrym, ale jednak wyraźnie uderzył do elektoratu rozczarowanego polityką migracyjną, zaniepokojonego brakiem integracji imigrantów muzułmańskich lub ich dzieci i wnuków ze społeczeństwem holenderskim, elektoratu który w mediach lewicowo-liberalnych jest nazywany islamofobicznym, choć reaguje tylko na narastającą obecność islamu w życiu chrześcijańskiego kraju. Ten manewr Ruttego à la Sarkozy był skuteczny, ale uwaga, to też sygnał dla wielu polityków w Europie, polityków rządzących lub też ubiegających się o władzę. Choć nie powiedzą tego publicznie, to będą to robić – przesuwać się w kierunku pozycji narodowych, sceptycznych wobec środowisk muzułmańskich. Wyraźnie widać, że kraje Unii Europejskiej i scena polityczna Europy przesuwa się w prawo.
Czyli podczas zbliżających się wyborów we Francji i Niemczech możemy się spodziewać zagrania taką samą polityczną hipokryzją przez ludzi, którzy dotychczas głosili otwartość na imigrantów?
Ewidentnie establishment ratuje się przed utratą wpływów. Będzie robił to, co do tej pory zwalczał, czyli grał na fortepianie, który uważał za islamofobiczny, oczywiście jest to określenie absolutnie adekwatne do sytuacji.
Wybory holenderskie przyniosły też sromotną porażkę Partii Pracy Fransa Timmermansa. Polityk, który z taką łatwością poucza inne kraje na arenie unijnej, podobnie zresztą jak prezydent Francji Francois Hollande, okazuje się, że w swoim kraju balansuje na granicy poparcia. Mimo to, nie traci swojej buty i poczucia wyższości. O czym to świadczy?
Zwracałem uwagę na to w czasie różnych wystąpień pana Timmermansa, że jego ataki na Polskę to klasyczna ucieczka do przodu. On nie chce mówić o sytuacji w Holandii, gdzie partia antyunijna bije go o parę długości politycznych, gdzie Holendrzy odrzucają jego lewicowość i to jest charakterystyczne, że retoryka tych przegranych – typu Timmermans i Hollande – zaostrza się. Im więcej wyborców pokazuje im gest Kozakiewicza i czerwoną kartkę, tym bardziej oni są skłonni pokazywać czerwoną kartkę innym krajom, byle tylko nie mówiono o ich politycznym fiasku w ojczyznach. Dzisiaj najgłośniejsi krytycy Polski to ci politycy, którzy z kretesem przegrywają u siebie. Timmermans jest tego przykładem, Hollande kolejnym. Ci wszyscy sędziowie i nauczyciele demokracji wobec Polski właśnie dostali odmowę kredytu zaufania ze strony swoich rodaków, więc tym bardziej będą pyszczyć na Polskę i inne kraje.
W tle wyborów pojawia się również konflikt dyplomatyczny Holandii z Turcją. Jak rozwinie się ten spór? Możemy się spodziewać upadku porozumienia UE i Turcji ws. migrantów, a tym samym nowego kryzysu uchodźczego?
W obu przypadkach decydują względy wewnętrzne. W przypadku Turcji PR-owskie i propagandowe, a w przypadku Holandii PR-owskie i wyborcze. Ta awantura była na rękę Ruttemu i on to wykorzystał, ale była również na rękę Erdoganowi. Niektórzy mówią nawet o cichym układzie. Przypomnę, że jeden z ostatnich ministrów spraw zagranicznych Holandii był wcześniej ambasadorem w Turcji, więc te nieformalne kontakty istnieją. Natomiast nie ma co ukrywać, że polityka jest grą w domino. Kostka uruchomiona kiedyś, przewraca potem kolejne kostki. Dzisiaj płacimy cenę za źle niewynegocjowaną umowę pomiędzy Turcją a UE z marca ubiegłego roku, gdzie przede wszystkim Merkel zależało, żeby podpisać tę umowę przed wyborami w trzech niemieckich landach, by kanclerz mogła powiedzieć, że właśnie dzięki porozumieniu z Turcją nałożyła szlaban na uchodźców. Ankara widząc, że UE popędzana przez Niemców w kontekście wyborów landowych śpieszy się, podwyższyła stawkę i wynegocjowała wsparcie w postaci 6 mld euro w dwóch ratach i zniesienie wiz.
Jestem gorącym zwolennikiem porozumienia z Turcją, bo nie ma takiej ceny, której nie warto by zapłacić za zahamowanie muzułmańskich migrantów przybywających na nasz kontynent, którzy mogliby też trafić do naszego kraju, a czego nie chcemy. Uważam jednak za ciężki błąd, że Merkel zgodziła się na takie zasady tej umowy. Można było uzyskać lepsze warunki. Teraz płacimy tego konsekwencje. Oczywiście trzeba też powiedzieć, że UE zachowuje się wobec Turcji wbrew temu porozumieniu. Erdogan trochę gra przed Turkami tą niechęcią do Unii, ale sama Wspólnota dała argument do ręki tureckiemu prezydentowi.

*wywiad dla portalu wPolityce.pl

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Biedronka

20-03-2017 [18:05] - Biedronka | Link:

Nagłośniejsi krytycy Polski z Polski też nie mają poparcia - w każdym razie nie w swoim kraju.

Pozdrawiam serdecznie.