Na drodze do "społecznego ideału": Człowiek z Plasteliny

Trwają badania, sypią się granty. To może nie jest walka o postęp w medycynie, technice, walka o korzystniejsze środowisko naturalne (choć o środowisko – jak najbardziej!). Wymienione, i inne ważne dla człowieka badania naukowe, są zaledwie… wtórne: ważne jest DLA JAKIEGO CZŁOWIEKA się to wszystko ma zmienić na lepsze?
 
Otóż – dla Człowieka Przyszłości; ma się różnić od tego który był i jest dzisiaj, od takiego, „jakim go Pan Bóg stworzył”; ten bowiem jest (i był w przeszłości) – mówią badacze  - „zagrożony sztywnością”.
Nie jest, drogi Czytelniku, to problem błahy! owa „sztywność” (rigidness) jest od dawna (Adorno) z wielką zawziętością badana! I wprawdzie badania te napotykają na pewne metodologiczne trudności (Przez lata nie było wątpliwości, że to sztywność odpowiada za dysfunkcjonalność naszego zachowania. Pomimo tych ustaleń do dzisiaj wiele ważnych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Dalej nie wiemy, jak nazywać sztywność: o sztywności mówi się na wiele sposobów i używa różnych etykiet do jej opisu, a część badaczy w ogóle posługuje się pojęciem sztywności raczej jako słowem kluczem, które wyznacza obszar ich zainteresowań, aniżeli konstruktem wyjaśniającym. Nie potrafimy precyzyjnie definiować sztywności – skutecznie przeszkadza w tym różnorodność wykorzystywanych perspektyw teoretycznych. Do tej pory nie udało się opisać mechanizmu sztywności. Nie rozstrzygnięte pozostają także problemy związane z pomiarem sztywności. *)
– to jednak Sprawa jest zbyt ważna, by ją zostawić „na pastwę losu”; pracuje się pełną parą, zwłaszcza (w Polsce) „po wyzwoleniu”:
Nastawienie poznawcze przez wiele lat traktowano jako zjawisko związane głównie z kształtowaniem i utrzymywaniem postaw oraz formułowaniem przekonań i sądów o świecie społecznym (np. Christie, 1993). Punktem wyjścia do prac nad sztywnością w kontekście społecznym były badania nad osobowością – najpierw autorytarną, potem dogmatyczną. W ramach tych prac poszukiwano głównie osobowych czynników decydujących o podatności na idee, najpierw faszystowskie, potem po prostu totalitarne. Uznano, że między innymi sztywność – jako manifestacja osobowości autorytarnej – prowadzi do różnego rodzaju uprzedzeń: etnicznych, rasowych, związanych z płcią, wyznawaną religią lub ideologią (np. Rokeach, 1948). Jednocześnie badacze proponowali mechanizm kształtowania się owej osobowości autorytarnej, a tym samym sztywności, jako jej przejawu. Zwracano uwagę, że w sytuacji zagrożenia, alienacji i poczucia bezsilności wzrasta akceptacja dla idei społecznych lub politycznych, które dają poczucie siły („jesteśmy lepsi niż ci «inni»”) i bezpieczeństwa („jest przywódca – autorytet, któremu możemy zaufać”) oraz redukują lęk („mamy program na przyszłość”). Przyjęcie takich idei umożliwia, zdaniem badaczy, realizację potrzeb emocjonalnych oraz zapewnia ich swobodną ekspresję (Altemeyer, 1998). Używano więc pojęcia „autorytaryzm” dla nazwania tej szczególnej osobowości (przegląd badań np. w pracy Eckhardta, 1991; Meloen, 1993; polskie badania opisano w pracach Koralewicz, 1987; Jakubowskiej, 1999; Korzeniowskiego, 2002). Warto jednak zaznaczyć, że obecnie autorytaryzm wiąże się raczej ze sposobem widzenia świata, i to świata społeczno-politycznego, aniżeli ze strukturą osobowości (np. Gabenesch, 1972; Stone, Lederer, Christie, 1993). Także i w tym współczesnym ujęciu autorytarna wizja rzeczywistości manifestuje się sztywnością, której przejawem są niepodatne na zmianę sądy i opinie.
 
Niepodatne na zmianę sądy i opinie! Mamy więc jasno  wskazany cel tych badań: należy niepodatne zmienić na podatne – a realizację potrzeb emocjonalnych oraz ich swobodną ekspresję zastąpić „większą otwartością na nowe idee społeczne” (które wprawdzie nie dadzą poczucia siły w sytuacji zagrożenia, alienacji i poczucia bezsilności) ale z pewnością będą lepsze, gdyż pozbawione „przesądów społecznych”, a więc będą nowoczesne (badacze jak ognia unikają formułowania jakie, więc nie wiadomo, co im chodzi po głowie; podejrzewać tylko można, iż to samo, co ich sponsorom).
 
Nietrudno się domyślić, że w krajowych warunkach grupą, „której należy się przyjrzeć” są tzw. wierzący (termin badawczy – chodzi o nas, katolików). Zatem badano (były granty z Narodowego – znaczy naszego, polskiego – Centrum Nauki) i właśnie zbadano; oto wyniki:
„zespół kierowany przez prof. Kossowską zbadał blisko 40 osób deklarujących się jako katolicy. Naukowcy wyszli z założenia, że znaczenie ma nie tylko sama wiara, ale przede wszystkim sposób jej przejawiania: silny i dogmatyczny. - Zgodnie z hipotezami okazało się, że w warunkach niepewności i konfliktu osoby o silnych przekonaniach fundamentalistycznych (w porównaniu do osób o słabszych przekonaniach) słabiej reagowały na warunki konfliktu. Takie wyniki pozwalają wnioskować, że silna religijność rzeczywiście stanowi bufor zabezpieczający przed lękiem, a osoby o silnych, dogmatycznych przekonaniach religijnych reagują spokojniej w sytuacji niepewności i dyskomfortu, w porównaniu do badanych o słabszej i niedogmatycznej wierze - mówi badaczka. (za: PAP, w: http://www.polsatnews.pl/wiado...)
 
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że „Badaczka” to nie jest jakiś tygodniowy profesor typu Środa czy Piątek: to nobliwa już (mimo młodego wieku) Koleżanka Profesorów Hartmana, Zimmermana und Zolla z naszej narodowej, Jagiellońskiej Wszechnicy; odbyła ona staże naukowe m.in. w  Tel Aviv University, była stypendystką programu „Zostańcie z nami” organizowanego przez tygodnik „Polityka", w latach 2009-2012 pełniła funkcję zastępcy prezydenta amerykańskiej organizacji Society for Terrorism Research, a od 2007 roku pełni funkcję prezesa Polskiego Stowarzyszenia Psychologii Społecznej; członek korespondent PAN; jest autorką siedmiu książek (między innymi „Psychologia poznania społecznego: Nowe idee”) i 40 artykułów w czasopismach polskich i zagranicznych; jest też kierownikiem i wykonawcą wielu grantów badawczych (MNiSW, Fundacji im S. Batorego, Fundacji Sorosa). Jak podaje jej biogram**
W swoich pracach pokazuje, jak niepewność, bezradność, obniżona kontrola poznawcza, pojawiające się w sytuacji kryzysów (ekonomicznego i/lub politycznego) wzmacniają potrzebę pewności jednostek i całych grup społecznych, i jak ta potrzeba prowadzi do grupowego centryzmu, gotowości do agresywnych działań wobec obcych, rozwoju fundamentalistycznych, zamkniętych ideologii oraz popierania autorytarnych przywódców. W swoich pracach pokazuje także, dlaczego to grupy najbardziej poszkodowane społecznie (np., bezrobotni, biedni, wykluczeni) mają skłonność do radykalizacji swoich postaw i sprzyjają ekstremalnym ugrupowaniom, oraz dlaczego tak trudno – mimo pomocy – włączyć je w główny nurt życia społecznego. – pokazuje więc, gdzie należy skupić wysiłki centrów „grantowych”, by osiągnąć zakładany przez „grantujących” cel; że tym celem jest tytułowy człowiek z plasteliny – nikt nie może mieć najmniejszych wątpliwości.  
 
A co z nami, „moherami” ? Ano – może nie dajmy się chociaż „badać” ? Zwłaszcza, że te „badania” nie są jakby naukowe (bezstronne):
– Najwyższy czas byście i Wy – studenci – zabrali głos w tej groźnej sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy. Popieram każdy Wasz sprzeciw przeciwko nietolerancji, nienawiści i agresji w przestrzeni publicznej – tak zaczyna się opublikowany w mediach społecznościowych list do studentów, którego autorką jest prof. Małgorzata Kossowska, kierownik Zakładu Psychologii Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego i Prodziekan Wydziału Filozoficznego UJ ds. ogólnych.*** - pisała w liście otwartym popierającym „protest studentów” w dn. 17 stycznia br.; studenci „mieli” protestować przeciwko swemu rządowi (okazało się w sumie, że chętnych było jak na lekarstwo), ale czy Badaczka też uznaje (wraz z Kolegami) ten rząd za „swój”, to już budzi sporą niepewność – no może tylko wtedy, gdy odwiedza Kwesturę; no i oczywiście też wtedy, gdy podpisuje wnioski o kolejne granty…
 
 
 

* http://www.kul.pl/files/714/no...
** https://www.ncn.gov.pl/o-ncn/r...
*** http://www.newsweek.pl/polska/...