Śmierć Witkowskiego (2)

Zastanawiające kontakty Witowskiego z Abwehrą doprowadziły do skazania go na karę śmierci.

     Wkrótce po przekroczeniu linii frontu, grupa Szadkowskiego została zatrzymana przez sowiecki patrol i przewieziona do najbliższego sztabu. Polacy zeznali, iż zostali wysłani przez polską organizacje konspiracyjną, która od początku 1940 roku współpracowała z sowieckim wywiadem, w celu nawiązania łączności z powstając na terenie Związku Sowieckiego armią polską.

     Po wstępnym przesłuchaniu polscy oficerowie zostali przewiezieni do dowództwa frontu w Woroneżu, gdzie zostali poddani kolejnym przesłuchiwaniom, prowadzonym przez funkcjonariuszy NKWD. Następnie samolotem zostali przetransportowani do Moskwy, gdzie po rozmowie z gen. NKWD Żukowem, zostali umieszczeni w więzieniu na Łubiance. Z jednej strony Żukow zagroził im rozstrzelaniem w razie wykrycia, iż szpiegowali dla niemieckiego wywiadu, z drugiej zaproponował polskim oficerom przeprowadzenie antyniemieckich akcji dywersyjnych na rzecz wywiadu sowieckiego po powrocie do Polski.

     Po pewnym czasie Żukow, po uzyskaniu zgody Berii, poinformował stronę polską o zatrzymanych polskich oficerach. W dniu 4 stycznia 1942 roku Sztab Naczelnego Wodza wysłał w tej sprawie depeszę do gen. Roweckiego. W połowie stycznia 1942 roku do Moskwy przybył ppłk. Wincenty Bąkiewicz, któremu Sowieci w dniu 16 stycznia 1942 roku wydali polską grupę. Szef II Oddziału Armii Polskiej w Rosji zabrał ze sobą do sztabu gen. Andersa w Buzułuku jedynie Szadkowskiego. Szef wyprawy „Muszkieterów” został przyjęty przez gen. Andersa, któremu przekazał przywiezione mikrofilmy. Szadkowski uznał, iż mikrofilmy nie zostały przez Sowietów znalezione, stąd też nie zorientowali się, iż ekipę przerzucono dzięki wsparciu Abwehry. Porażająca naiwność. Sowieci nie oddaliby po zwolnieniu z Łubianki Szadkowskiemu wspomnianego mydła, gdyby wcześnie nie skopiowali ukrytych w nim mikrofilmów.

     W dniu 18 stycznia 1942 roku gen. Anders wysłał do Naczelnego Wodza depeszę, w której poinformował o przekazaniu mu zatrzymanych przez Sowietów Polaków i poprosił o sprawdzenie ich tożsamości i przynależności organizacyjnej w kraju. Jednocześnie Anders wyraził zainteresowanie losem emisariuszki „Muszkieterów”, która w tym samym czasie została wysłała z Warszawy przez Francję i Portugalię do Londynu. Najprawdopodobniej wiedząc o związkach „Muszkieterów” z wywiadem brytyjskim, dowódca polskiej armii w Rosji, przypuszczał, iż także grupa Szadkowskiego została wysłana z inspiracji brytyjskiej.

     Faktycznie w grudniu 1941 roku Witkowski wysłał do Londynu inną swoją emisariuszkę Klementynę Mańkowską. W powojennych wspomnieniach napisała, iż „Witkowski polecił mi uzyskać spotkanie z generałem Sikorskim, żeby mu przedstawić coraz trudniejszą sytuację Muszkieterów i ich szefa. Generał Rowecki żąda całkowitego podporządkowania się Muszkieterów Związkowi Walki Zbrojnej, co dla Witkowskiego jest nie do przyjęcia. (...) On ma agentów we wszystkich okupowanych krajach, zwłaszcza w Niemczech. Utrudnia mu się sprawę, ograniczając kredyty. Od podpisania układu polsko-sowieckiego z 1941 roku usiłuj nawiązać bliższą łączność z panem [Sikorskim – Godziemba] za pośrednictwem białych Rosjan, którzy mają kontakt z Abwehrą. Chciałby od Niemców uzyskać dla swoich agentów przepustki, aby mogli przekraczać linie frontów.”

     Mańkowska w czasie swojego pobytu w Paryżu poznała oficera Abwehry. Powiadomiony o tym Witkowski polecił jej kontynuowanie znajomości i zgodę na jej werbunek przez niemiecki wywiad. Wedle „Inżyniera” umożliwiłoby to uzyskanie informacji  na temat wysyłania agentów niemieckich do W. Brytanii oraz brytyjskich kontaktów Abwehry. W styczniu 1942 roku Mańkowska jako agenta „dr. Aleksandra” przeszła przeszkolenie w placówce Abwehry. Po przybyciu do Londynu, Mańkowska przyznała się polskiej „dwójce”, iż pracowała dla wywiadu niemieckiego, na polecenie Witkowskiego.

     Po zapoznaniu się z mikrofilmami dostarczonymi przez Szadkowskiego gen. Anders ze zdumieniem stwierdził, iż raporty Witkowskiego zostały jedynie sfilmowane, ale nie zaszyfrowane! Wedle Klemensa Rudnickiego „nie ulegało wątpliwości, że film został wywołany przez kogoś, zanim go Bączkowski dostał w ręce. Tym kimś mogło być tylko NKWD”.

     W liście Witkowskiego do Andersa znalazło się wezwanie „do uderzenia na tyły bolszewickie, gdy tylko przyprowadzi swą armię na front przeciwniemiecki".  Jeśli więc strona sowiecka zapoznała się z jego treścią, uwolnienie grupy Szadkowskiego przez NKWD miało charakter prowokacji. Gdyby gen. Anders puścił Szadkowskiego wolno, to Sowieci mogliby wykorzystać ten fakt dla skompromitowania go jako obrońcy niemieckiego szpiega. Ponadto przesłanie przez Witkowskiego niezaszyfrowanych raportów gen. Anders mógł uznać za celowy zabieg szefa „Muszkieterów”, który chciał go skompromitować w oczach Sowietów.

     W tej sytuacji gen. Anders wydał rozkaz aresztowania Szadkowskiego  i jego towarzyszy, których osadzono w więzieniu,  poddając szczegółowym przesłuchaniom przez oficerów II Oddziału. Równocześnie gen. Rowecki w raporcie dla Sikorskiego z marca 1942 roku zaznaczył, iż Oddział II KG ZWZ wiedział od Witkowskiego o jego rozmowach z „białymi” Rosjanami.

     Po kilku miesiącach w lipcu 1942 roku Anders zadecydował o postawieniu Szadkowskiego przed sądem polowym, który skazał go w dniu 29 lipca 1942 roku za działalność na rzecz wywiadu niemieckiego na karę śmierci. Następnie gen. Anders zwrócił się z prośbą do Sikorskiego o zatwierdzenie ww. wyroku śmierci. Uwzględniając dotychczasową nienaganną służbę Szadkowskiego oraz fakt, iż wykonywał on jedynie rozkazy Witkowskiego Naczelny Wódz w dniu 31 lipca 1942 roku uchylił wyrok śmierci. Próba zmiany decyzji Sikorskiego przez Andersa nie powiodła się. Równocześnie Andres uzyskał deklarację gen. Żukowa o pozostawieniu Szadkowskiego do dyspozycji Polaków pod warunkiem surowego osądzenia go jako niemieckiego szpiega. Ostatecznie Szadkowski został skazany na 15 lat więzienia.

     Mimo, iż Rudnicki uważał, iż „cała sprawa nie miała żadnego poważnego znaczenia. Nie była ani szpiegowska, ani proniemiecka. Był to po prostu jeden z nieobliczalnych i nieodpowiedzialnych wyczynów Witkowskiego, tak bardzo charakterystycznych dla jego chorobliwych ambicji. Zbyt dobrze znałem Witkowskiego, ażeby nie mieć pewności, iż jedynym celem całej wyprawy było zabłysnąć swą wszechmocą konspiratora, zdolnego wysłać emisariuszy nawet w głąb Rosji, i to przez dwa fronty bojowe”, władze polskie z pełną powagą podeszły do tej afery, uznając, iż przez swoje nierozważne działania naraził ZWZ na zarzut współpracy z Niemcami.

     Gen. Rowecki zdecydował o ostatecznym rozwiązaniu „Muszkieterów” i wcieleniu jego członków do ZWZ. Jednocześnie sprawę Witkowskiego przekazał do rozpatrzenia Wojskowemu Sądowi Specjalnemu, który skazał go (wyrok podpisali płk. Płk. Tadeusz Komorowski, Kazimierz Pluta-Czachowski i Jan Rzepecki) na karę śmierci za współpracę z niemieckim okupantem. Wyrok został wykonany przez żołnierzy ZWZ przebranych w mundury niemieckich żandarmów w dniu 18 września 1942 roku na klatce schodowej domu przy ulicy Wareckiej 9.

     Następnego dnia rozpoczęła się niemiecka obława na Muszkieterów. Przy ul. Lwowskiej aresztowani zostali Ludwik Plater i mecenas Klimaszewski. Aresztowano Zygmunta Zyberk-Platera, Teresę Łubieńską, Janinę Falęcką.

     Blisko rok później, w dniu 2 czerwca 1943 r., Komendant Główny Armii Krajowej gen. Stefan Grot-Rowecki w „dziwnym” meldunku do Londynu donosił: "Wobec systematycznych prób wyłamywania się, prowadzenia dwuznacznej gry z kontrwywiadem niemieckim, gestapo i wywiadem angielskim... usunąłem Tenczyńskiego ze stanowiska komendanta Muszkieterów, przenosząc go do rezerwy. Rozkazu tego Tenczyński nie wykonał... Zarządziłem rozwiązanie organizacji Muszkieterów... Tenczyńskiego oddałem pod sąd, który skazał go na śmierć. Wyrok zatwierdziłem. W międzyczasie został on zabity na rozkaz niemieckiego szefa kryminalnej policji, z którym Tenczyński miał powiązania na tle afer bandycko-łapówkowych...".

   W rzeczywistości, władze polskiego państwa podziemnego skazały Witkowskiego za jego nieprzemyślane kontakty z wywiadem niemieckim, kontakty, które mogły doprowadzić do oskarżenia polskiego państwa podziemnego współpracę z Niemcami i tym samym zdyskredytować Polskę w oczach nie tylko Kremla, ale i Londynu i Waszyngtonu.

    Należy zgodzić się z opinią Kazimierza Leskiego, iż „Witkowskiego rozpierała ambicja nie do poskromienia: chciał być najpierwszy, najważniejszy, być ponad innymi. Pewną rolę grały tu na pewno wygórowane, w szczególności na warunki konspiracji, potrzeby finansowe jego i jego rodziny. Wiele posunięć Witkowskiego nie umiałem u nie umiem sobie wytłumaczyć, może i on nie potrafiłby znaleźć dla nich logicznego uzasadnienia. Uważałem jednak (i tak sprawę oceniam obecnie), że na pewno nie były one powodowane chęcią działania przeciw interesom narodowym”.

Wybrana literatura:

A. Plaban - Organizacja "Muszkieterów"
Armia Krakowa w dokumentach
Polsko-Brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej
K. Leski – Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK
K. Mańkowska – Moja misja wojenna. Bez trwogi i nienawiści
P. Matusak – Wywiad Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej 1939-1945
W. Bułhak, A. Kunert – Kontrwywiad podziemnej Warszawy
K. Rudnicki – Na polskim szlaku. Wspomnienia z lat 1939-1947
R. Buczek – Muszkieterowie