Prawo jako narzędzie władzy komunistycznej (2)

Podstawowym zadaniem sądów i prokurator wojskowych nie było sprawowanie wymiaru sprawiedliwości lecz ochrona ustroju Polski Ludowej.
 
     Znaczną część kadry prokuratury wojskowej stanowili oficerowie Armii Sowieckiej, inną grupę stanowili oficerowie zmobilizowani na terytorium Polski Lubelskiej, jeszcze inni byli to ludzie bez większego doświadczenia życiowego, którzy wyrażali gotowość budowy nowego systemu społeczno-politycznego. W skład ostatniej grupy wchodzili głównie słuchacze kursów prawniczych lub absolwenci Oficerskich Szkół Prawniczych.
 
    Jedną z takich osób była „osławiona” prokurator ppłk Helena Wolińska. W jej ocenie służbowej z 1950 roku podkreślono, iż „Zasadniczym walorem ppłk Wolińskiej jest wysoki stopień jej wyrobienia partyjno-politycznego stanowiący źródło osiągania przez nią w pracy dobrych wyników. Płk Wolińską cechuje trafny sąd o sprawach, doskonałe zrozumienie przede wszystkim ich politycznego aspektu i wydźwięku. W konsekwencji śmiałe, stanowcze i bezkompromisowe decyzje. (…) Jako szef wydziału nadzoru nad śledztwem (…) widzi zagadnienia ogólne, stojące przed całym pionem wojskowych prokuratur rejonowych w zakresie ścigania przestępstw kontrrewolucyjnych i potrafi przedsięwziąć lub zaprojektować środki do rozwiązywania tych zagadnień”.
 
     W końcu września 1950 roku na odprawie prokuratorów wojskowych prokuratur rejonowych,  zorganizowanej w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, naczelny prokurator wojskowy płk Zarakowski wyjaśniał, że polityka karna jest funkcją państwa, które realizuje zasady dyktatury proletariatu dlatego musi być surowa oraz bezwzględna. Sądy i prokuratury wojskowe zostały zdefiniowane jako „nadzwyczajne, najostrzejsze organa dyktatury proletariatu”.
 
     Naczelny prokurator wojskowy jednocześnie wzywał do zaostrzenia polityki karnej, motywując to trudną sytuacją międzynarodową, a także oczekiwaniami partii. W swoim wystąpieniu skrytykował  WPR w: Rzeszowie, Katowicach, Warszawie i Wrocławiu ze względu na fakt, iż orzekały zbyt liberalne kary do 5 lat więzienia za tak poważne przestępstwo, jakim było szpiegostwo. Pozytywnie wyróżnił natomiast WSR w Szczecinie i Białymstoku, gdzie średnia kara przekraczała 10 lat więzienia.
 
    Naczelny prokurator wojskowy kładł duży nacisk na przestępstwo „szeptanej propagandy”, wobec którego sądy były zdecydowanie zbyt pobłażliwe. Uważał on, że kary wymierzane za czyn tej kategorii powinny wynosić od 5 do 10 lat więzienia. „Szczególnie ostro i bezwzględnie należy – dowodził - podchodzić do wrogiej propagandy, której społeczne niebezpieczeństwo nie podlega dyskusji, zwłaszcza gdy chodzi o propagandę skierowaną przeciwko spółdzielniom produkcyjnym”.
 
     Zgodnie z art. 310 Kodeksu Karnego WP prokurator wojskowy pełnił nadzór nad wykonywaniem kar pozbawienia wolności w zakresie wykonania orzeczeń sądów wojskowych, dotyczących winy lub kary. Miał on prawo wydawania odpowiednich poleceń władzom więziennym, organom bezpieczeństwa itp. W praktyce jednak często zdarzało się, że skazani prawomocnymi wyrokami sądów wojskowych nadal byli przetrzymywani w aresztach urzędów bezpieczeństwa publicznego i informacji wojskowej. Było to spowodowane faktem, że skazani ci nierzadko byli wykorzystywani przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa czy informacji jako świadkowie w procesach innych osób.
 
    Wymuszaniu zeznań najczęściej towarzyszyły kolejne tortury, mimo że dana osoba miała już za sobą wyrok skazujący, który często również był wynikiem stosowania przymusu fizycznego i psychicznego.
 
   Zgodnie z art. 55 § 1 KKWP obrona obligatoryjna przysługiwała oskarżonemu w sytuacji, gdy został on oskarżony o przestępstwo zagrożone karą śmierci. Sądy jednak bardzo często z wyjątku, zawartego w art. 55 § 2 KKWP tworzyły regułę, tzn. powoływały się na sytuację, w której na przeszkodzie przyznania obrońcy z urzędu miały stać względy bezpieczeństwa państwa.  Oskarżony nie tylko często nie miał możliwości otrzymania obrońcy z urzędu, ale ograniczano mu również możliwość swobodnego wyboru własnego adwokata. Naruszano także niezbędne warunki przygotowania się do obrony, a także ograniczano swobodę wypowiedzi podczas rozprawy. Co jest nie mniej istotne, sędziowie nie przyjmowali do wiadomości oświadczeń o stosowaniu tortur.
 
    W wielu przypadkach dochodziło do utajnienia rozpraw, gdzie skład sędziowski powoływał się wciąż na ten sam przypadek, co również sprawiało, że to nie jawność, a tajność postępowania stawała się zasadą. Ponadto wyznaczanie sędziów do rozpoznawania poszczególnych spraw było dokonywane przez osoby do tego nieuprawnione.
 
    Analiza orzeczeń wydanych przez wojskowe sądy rejonowe pozwala stwierdzić, iż w imię interesu partyjno-politycznego sądy sprzeniewierzały się podstawowym zasadom procesu karnego, skazując oskarżonych nie za czyny będące przestępstwami, lecz za artykułowane poglądów odmiennych od tych, jakie życzyłaby sobie władza komunistyczna. Sam akt skazania oblekano w formę wyroku wydawanego w imię Rzeczpospolitej Polskiej. W efekcie „dochodziło do sytuacji, w których formalnie poprawna kwalifikacja prawna zarzucanych czynów kończyła się jednak orzeczeniem niewspółmiernie wysokich kar, co nosiło znamiona raczej politycznej zemsty, a nie wykonywania wymiaru sprawiedliwości, do czego teoretycznie powołane powinny być sądy”.
 
    Prawo karne Polski Ludowej restrykcyjnie podchodziło do pewnej kategorii przestępstw, za które przewidywało dodatkową karę w postaci przepadku mienia. Zgodnie z art. 48 § 1 KKWP sąd obligatoryjnie orzekał przepadek całego mienia w przypadku skazania na: karę śmierci oraz karę więzienia za zbrodnie stanu (art. 85–103 KKWP), za przestępstwa wojskowe przeciwko obowiązkowi wierności żołnierskiej (art. 104–114 KKWP), a także za przestępstwa w polu przeciwko ludności i mieniu (art. 180–186 KKWP).
 
     Nie stosowanie tej dodatkowej kary przez niektóre sądy sprawiło, iż w styczniu 1950 roku szef Departamentu Służby Sprawiedliwości MON podkreślał, że „rozczulanie się nad losem niewinnej rodziny skazanego kupca, spekulanta, bogacza wiejskiego itp. Byłoby równoznaczne ze staczaniem się na pozycje rzekomo apolitycznego, (…) burżuazyjnego wymiaru sprawiedliwości. (…) Dodatkowa kara przepadku mienia ma znaczenie nie tyko represyjne w stosunku do skazanego, lecz ma ona również (zwłaszcza przy przestępstwach o charakterze politycznym) poważne znaczenie wychowawcze”.
 
    W listopadzie 1952 roku sejm PRL uchwalił ustawę o amnestii, która jednak  wyłączała jednak z kręgu amnestionowanych osoby, które dopuściły się konkretnie wskazanych przestępstw. Były to m.in.: zamach na funkcjonariusza publicznego, atak na jednostkę wojskową, sabotaż, szpiegostwo, zdrada stanu, dezercja, udział w byłych niemieckich organizacjach przestępczych (a więc NSDAP, SS, SD, Gestapo), a także współpraca z nimi oraz defraudacja pieniędzy publicznych o wartości powyżej 30 tys. Zł.
 
    Ponadto ustawa nie obejmowała tych, którzy popełnili przestępstwa wymienione w Dekrecie z 13 czerwca 1946 roku o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa (tzw. mały kodeks karny), Dekrecie z dnia 22 stycznia 1946 roku o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego oraz tych, którzy skorzystali z amnestii w 1945 albo 1947 roku.
 
   Takie ukształtowanie regulacji oznaczało niemal całkowite wyłączenie z tego kręgu osób skazanych za przestępstwa polityczne, w tym dawnych żołnierzy antykomunistycznego podziemia oraz działaczy opozycji demokratycznej W praktyce więc amnestia dotyczyła przede wszystkim przestępców pospolitych, kryminalnych i gospodarczych.
 
     Amnestia ta była więc swego rodzaju fasadą prawną, za pomocą której prawdziwi przestępcy mogli liczyć na łaskę, a fałszywie oskarżeni za m.in. wyimaginowane przestępstwa „przeciw ustrojowi PRL” wciąż byli, nierzadko okrutnie, represjonowani.
 
     W praktyce podstawowym zadaniem sądów wojskowych nie było sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, lecz ochrona ustroju Polski Ludowej. Odbywała się ona poprzez bezwzględną walkę z wszelkiej maści „wrogami klasowymi”, „obcą agenturą”, „wyzyskiwaczami”, „szpiegami”, „dywersantami” itp. Głównym celem było eliminowanie z życia społeczno-politycznego tych osób, które podlegały jurysdykcji sądów wojskowych. Bardzo silnie akcentowanym zadaniem sądownictwa wojskowego była ochrona „praworządności ludowej”, jak również stosowanie środków „profilaktyczno-wychowawczych”.
 
     W działalności wojskowych sądów rejonowych istotna była rola propagandowa. Rozpowszechnianie procesów pokazowych, sesji wyjazdowych sędziów, jak również obszernych relacji medialnych, które potępiały oskarżonych, miały w odpowiedni sposób oddziaływać na społeczeństwo.
 
    Symptomatycznym, w kontekście celów i form działania sądownictwa wojskowego w Polsce, wydaje się być wypowiedź ppłk Teofila Karczmarza, sędziego Najwyższego Sądu Wojskowego w Warszawie w latach 1952–1955, nie posiadającego wykształcenia prawniczego, który skonstatował na jednej ze swych rozpraw: „No cóż, prokuratorze, dowodów nie ma, ale my, Sędziowie, nie od Boga, i bez dowodów zasuniemy kaesa [karę śmierci], jak trzeba”.
 
     Do zasadniczej zmiany doszło dopiero w 1956 roku, gdy sejm uchwalił nową amnestię.Propaganda komunistyczna głosiła, że takie posunięcie było możliwe, ponieważ większość więźniów politycznych przeszła przemianę świadomości i dlatego należy umożliwić im powrót do normalnego życia w społeczeństwie. We wstępie do ustawy wskazano, iż „biorąc pod uwagę wielkie osiągnięcia Narodu Polskiego w budownictwie ustroju socjalistycznego i związane z tym umocnienie Państwa Ludowego, celem umożliwienia osobom, które dopuściły się przestępstw, szybszego powrotu do normalnego życia, (…) uwzględniając znaczny upływ czasu od chwili popełnienia niektórych przestępstw w okresie poprzedzającym powstanie Polski Ludowej”.
 
     Szacuje się, że z powyższej amnestii skorzystało ok. 80 tysięcy osób, w tym ponad 9 tysięcy skazanych za tzw. przestępstwa antypaństwowe. Do 22 maja 1956 roku z więzień zostały zwolnione 34 644 osoby, z czego ok. 4,5 tysiąca stanowili więźniowie polityczni.
 
 
Wybrana literatura:
 
J. Sobiech -  Polityka władz partyjnych i państwowych wobec Ludowego Wojska Polskiego w latach 1949–1956
J. Poksiński J -  TUN: Tatar-Utnik-Nowicki. Represje wobec oficerów Wojska Polskiego w latach 1949–1956
A.Lityński – Historia prawa Polski Ludowej
My, sędziowie, nie od Boga…”. Z dziejów Sądownictwa Wojskowego PRL 1944–1956. Materiały i dokumenty.
F. Musiał – Polityka czy sprawiedliwość. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie (1946-1955)
E. Romanowska -  Karzące ramię sprawiedliwości ludowej. Prokuratury wojskowe w Polsce w latach 1944–1955