Widziałem reformy Arłukowicza od środka i… wyzdrowiałem

 

 

Człowiek, który nie zetknął się osobiście ze służbą zdrowia, nie zdaje sobie sprawy z ogromu bałaganu jaki panuje w resorcie ministra Arłukowicza. Mnie, jako pacjenta, los wrzucił w tę machinę i nie miałem wyjścia – musiałem „wyzdrowieć”. „Wyzdrowieć” musiałem z czystej przyzwoitości. Tym samym zrozumiałem na własnym przykładzie dlaczego mamy twór o nazwie „służba zdrowia”, a nie „służba chorym”.  I jeszcze jedno. Udało mi się skrócić o połowę kolejkę do lekarza na tzw. ostrym dyżurze. A było to tak… Zachorowałem, za co ministra, premiera i prezydenta bardzo przepraszam. Objawy były na tyle niepokojące, że poszedłem na wizytę kontrolną do lekarza rodzinnego. Ten zbadał mnie i natychmiast wypisał skierowanie na szpitalny SOR. I tu wkroczyła moja żona, która jako osoba mająca niezwykły dar przewidywania poprosiła panią doktor, żeby w skierowaniu zamiast skrótu „SOR” napisała „oddział wewnętrzny”. Proszę państwa, żony trzeba słuchać. Na początku nie bardzo rozumiałem w czym taki zapisek na skierowaniu może pomóc, ale pomógł  i to bardzo, gdyż z takim dokumentem mogłem zgłosić się już do konkretnego szpitala, który miał w tym dniu ostry dyżur. Jednym słowem  pominąłem pierwszy etap przesiewu pacjentów przez SOR innego szpitala, który w tym dniu też miał dyżur i rozsyłał chorych do wybranych przez siebie placówek w moim mieście. Pokornie spakowałem piżamę oraz inne niezbędne akcesoria pacjenta i ustawiłam się w kolejce po zdrowie na ostrym dyżurze, tak samo zresztą jak dziesiątki innych ludzi. W izbie przyjęć spędziłem 7 godzin. W tym czasie założono mi wenflon, pobrano krew i kazano czekać na swoją kolejkę do badania lekarskiego. Pacjenci mieli więc wiele czasu, aby wymienić swoje doświadczenia kolejkowe. I tu właśnie wyjaśniła się tajemnica zmiany zapisu na moim skierowaniu. Okazało się, że żona miała rację. Osoby, które na skierowaniu miały napisany SOR jako punkt zborny, czekały tam dodatkowo 7 godzin. Potem zostały kierowane do szpitala, do którego ja dostałem się bez pośrednictwa SOR-u. Siedem godzin życia to jest coś. A w izbie przyjęć działy się cuda. Każdy pacjent po badaniu lekarskim i po postawieniu go na nogi zostawał odsyłany do domu. Starszy pan po trzech zawałach i wylewie (12 godzin w kolejce, SOR plus izba przyjęć), którego żona musiała prosić obsługę szpitala, aby mógł się położyć, gdyż po 10 godzinach oczekiwania nie miał już sił siedzieć. Ten pan, według lekarzy, nie potrzebował opieki szpitalnej. Blada jak ściana starowinka, która do szpitala trafiła z jakiejś małej miejscowości. Pewnie do tych 12 godzin oczekiwania w kolejce musiała dodać kilka godzin dojazdu. Pani ta była kierowana do dwóch innych szpitali na badania. Oczywiście do tych szpitali o północy (bo akcja toczy się w późnych godzinach nocnych) musiała dotrzeć sama. Jako obserwator i uczestnik tego widowiska pomyślałem sobie, że moje dolegliwości są zbyt małe, abym zasłużył na szpitalne łóżko i postanowiłem leczyć się w domu. Tak samo jak chyba większość odesłanych z kwitkiem w tym dniu chorych ludzi. Jeśli takie są założenia reformy pana Ministra Zdrowia, to dziwuję się, że jest on lekarzem. Strach pomyśleć w jaki sposób rzeczony minister skróci inne kolejki do lekarzy wszak zbliża się ostatni dzień marca - dzień wypełnienia ultimatum premiera.

 

https://vimeo.com/eniknochal
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-03-2014 [13:46] - NASZ_HENRY | Link:

Do dr Loska trzeba było po znajomości od razu to nie byłoby urazu ;-)

Obrazek użytkownika xena2012

30-03-2014 [22:30] - xena2012 | Link:

Pan miał styczność z cudami na odcinku szpitalnym,ale takich cudów jest więcej ,bo i u specjalisty a nawet u lekarza rodzinnego.Ja miałam tę przyjemność niestety w weekend,kiedy umęczona kaszlem i chrypą,których nie imały się leki bez recepty zgłosiłam się na dyżur w przychodni prosząc o przepisanie antybiotyku.Pani doktor stwierdziła,że jestem zdrowa,krtani nie jest w stanie obejrzeć jako że nie jest laryngologiem i poleciła pić siemię lniane.Dawniej lekarz rodzinny znał się na wielu chorobach i potrafił je leczyć,dzisiaj ogranicza sie do wypisania skierowania do specjalisty,albo jak w moim przypadku choroby nie zauważa.