Co Rzym,co Krym a co Falklandy:co zwiastuje wojnę a co pokój

Z każdym dniem coraz trudniej uwierzyć ludziom w możliwość zachowania jedności terytorialnej Ukrainy a tym samym rośnie poczucie zagrożenia, bo przecież  to – jak się wydaje – oznacza konflikt świata Zachodu z Rosją, uzurpatorem.
Nic bardziej mylnego – Obama, Merkel, Holland i jak się okazuje reszta unijnego towarzystwa, nie zamierzają umierać za Ukrainę czy taki unijny kmiotek jak, Polska. Przykre słowa, ale prawdziwe. Austria układa się z Ruskimi w sprawie eksportu wieprzków ponad głowami innych unijnych kompanów. Francja wciska Ruskim okręty Mistral. Merkel spokojnie pompuje ruski gaz i ropę i zarabia w Rosji pieniądze.

W 2011 roku, kiedy Francja podpisywała z Rosją kontrakt na śmigłowce klasy Mistral stało się to tematem numer jeden opisów relacji rusko-francuskich. Bo i podpisanie tego kontraktu miało znaczenie nie tyle militarne, bo raczej znacząco nie wpłynie na uzbrojenie rosyjskiej armii, a znaczenie polityczne. Trwający do dziś wokół tego szum jedynie o tym świadczy. Można też przyjąć, iż kontrakt ten jest swoistym tematem zastępczym w tamtym czasie, bowiem wówczas to Rosja podpisała inny kontrakt i ten wpływał w sposób znaczący na zwiększenie zdolności bojowej ruskiej armii.
17 czerwca 2011 roku, tego samego dnia co z Francją, Rosja zawarła porozumienie z Niemcami. Chodziło o budowę nowoczesnego centrum szkolenia bojowego, które miało postać na bazie poligonu w podmoskiewskim Mulino – największego w Europie poligonu. Merkel spuszczenia psów mu wprawdzie nie daruje i za Ukrainę palcem pokiwa, ale realnych konsekwencji nie wyciągnie. Zamrożenie kont i wstrzymanie wiz jakimś dysydentom może nawet być i na rękę Putinowi. Poza tym już jakoś cicho ze strony Merkel a tym bardziej reszty.

Obama też jakiś taki lakoniczny. Kerry po spotkaniu z Ławrowem wyszedł i powiedział, co miął do powiedzenia – jako dyplomata i ani słowa więcej: nie podoba nam się, nie zgadzamy się i ostrzegamy, bo  grozimy to  raczej zbyt wielkie słowo wobec jego wypowiedzi. Tego jednak dało się słuchać, choć mówił  jedynie to, co jego wyborcy i rodacy lub sojusznicy, chcieli słuchać. Podobnie jak i Ławrow do swoich w Rosji i na Krymie mówił,  co miał mówić, aczkolwiek tego już słuchać się nie dało, bo głupoty gadał i tyle. Powiedział jednak ważną rzecz: Krym dla Rosji znaczy więcej niż dla GB Falklandy…, na co Kerry nie odpowiedział, że dla USA Krym jest  równie ważny jak Europa w 1945… Widać tak właśnie nie jest a wszelkie próby straszenia Rosjan kitem wciskanym Ukraińcom i Polakom na temat gazu, który mieliby tu dostarczać należy włożyć między bajki-straszonka. Poza tym już słychać sugestie, że odłączenie od Ukrainy Krymu, nie wpłynie źle na jej gospodarkę. I to ma uspokoić Ukraińców…

Wszyscy wymienieni gracze – poza Rosją, są skłonni zachować pokój na arenie międzynarodowej, czyt. pokój z Rosją dla swoich krajów . Dlatego Ukraina została sama i już dziś nie ma Krymu. Co Rzym, co Krym a co Falklandy.

Pomimo to jednak ten pokój wcale nie jest taki pewny, bo Putin rzeczywiście na Ukrainie się nie zatrzyma. Jest to tym bardziej pewne, im mniej pewne są sankcje, jakie Zachód chce wobec Rosji zastosować (przynajmniej teoretycznie).  Nie po to zaszlachtował tyle osób w Smoleńsku, zadał sobie tyle trudu, by zamknąć gęby Polakom i innym ówczesnym jeszcze-sojusznikom Polski. 

 Smoleńsk musiał się wydarzyć. Nie udało się w Gruzji, co było faktycznie jedynie straszonkiem, gdyż tak oficjalnie trudno załatwić ważnego człowieka. Nawet Putin nie jest takim szaleńcem. Drugie ostrzeżenie padło na antenie radia Zet – po polsku (aczkolwiek nie do końca wiadomo, bo w mowie trudno wyłapać ortografy).  Trzecie może miało być a może było i nie poskutkowało, tzn. poskutkowało konsekwencjami, ostatecznym rozwiązaniem. Dzięki Smoleńskowi Putin przejął Gruzję i Ukrainę. Niestety, Ukraińcom to się nie spodobało a Gruzini jeszcze jakoś tolerują swojego zwierzchnika nadanego przez Kreml, w demokratycznych, oczywiście , wyborach.

Zachód skrzętnie skorzystał ze sposobności i ominął szerokim łukiem pogrzeb Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. To była jawna demonstracja słabości i tchórzego strachu. Poprawna polityczność powstrzymała wszystkich przed nazwaniem tego tchórzostwem i poddaństwem. Bez przesady, wszyscy wiedzieli, że do Polski można dotrzeć. Że na tak ważnej uroczystości powinni przywódcy być. Bali się wyłamać, stanąć przeciw Rosji, bo bali się, że to grozi kolejnym wypadkiem lotniczym spowodowanym przez czynniki naturalne. Pociągi, auta… Bez przesady, no…

Niewykluczone, że byliby, gdyby nie ten przeklęty wulkan, o którym mówiono, że sam nie wybuchł a ładunki wybuchowe podłożone przez sejsmologa z Rosji rodem go wybuchły. Może gdyby nie mieli tego pretekstu. Niewykluczone. Tak samo jak i niewykluczone, że ktoś tym wulkanem wybuchł- na wszelki wypadek, żeby nie zabrakło innym pretekstu, gdy już zabraknie cywilnej odwagi.

Prawda jest taka, że pokolenie polityków działających w EU to pokolenie tchórzy wychowanych w bezstresowym systemie edukacji, w rodzinach konsumenckich, w środowiskach hedonistów. To ludzie  może i wrażliwi, nawet nadwrażliwi, ale nie na biedę i krzywdę innych. Ich kultura wsparta o obrazki nie jest w stanie przyjąć tak dużego ładunku grozy i odpowiedzialności, toteż uciekają jak się da. To ludzie, którzy nie kochają swoich krajów, bo ich kraje to takie mikroojczyzny (może stąd ich idea w UE) mieszczące się w okolicach ich osobistego odbytu. Jeśli ta okolica jest bezpieczna, wszystko jest w porządku. Dopiero naruszenie interesów tych okolic stanowić może przesłankę od odważnych działań protestacyjnych, czyt. zrobić minę i pogrozić paluszkiem.

Dokładnie to robią dziś kraje UE. Sporo gadają, odgrażają się i nic więcej. Przepraszam, pofatygowali się na Ukrainę. Ale i wulkan żaden nie wybuchł i nic ta obecność nie wniosła, poza szumem medialnym wokół obecności…

UE przespała szansę na spokój w Europie, owocny interes dla każdego z członków w Rosji, na bezpieczeństwo i demokrację – na pokój. Grając np. w golfa, kiedy grzebano jedynego spośród nich – polskiego kartofla. Te zachowania były też spowodowane lekceważącym stosunkiem do osoby prezydenta Lecha Kaczyńskiego ze strony samych rodaków – polskiego rządu z premierem na czele.

Na jego pogrzeby przybyli ci, którzy okazali mu szacunek za życia i którzy z mordercami się nie układają też dziś. Nie dziwi mnie jednak postawa wiodących krajów UE. Ich historia i doświadczenia dziejowe są nader bliskie rosyjskim.  Anglicy, Francuzi, podobnie jak Rosjanie, bez skrupułów pozbywali się w przeszłości swoich władców w sposób krwawy, co jest dla mnie  swoistym miernikiem wrażliwości i honoru drzemiących w narodzie. A i Hitlera należy postawić w jednym rzędzie ze Stalinem.  W Polsce morderstwo Narutowicza nazwano morderstwem, niezależnie od  sympatii politycznych i pochowano z honorami należnymi ojcom narodu. Dopiero związki polsko-ruskie zakłóciły ten porządek. Ruscy bowiem walą ludzi w doły, na kupę jak padlinę.

Europa jest dziś bardzo krótkowzroczna. Jej przywódcy nastawieni są jedynie na partykularny zysk. I jedynie zysk, konkretny zysk jest w stanie wymóc na nich adekwatną do sytuacji reakcję. Ich reakcja na to, co dzieje się na Ukrainie nieco wstrząsnęła ich dziecinną wrażliwością i zatrzęsła ich chciwością. Bo oto na ich interesy  padł delikatny cień.  Smoleńsk może niektórymi wstrząsnął, ale chyba nie zrozumieli jego znaczenia a w większości pewnie przyjęli do swojej świadomości wersję wydarzeń Anodiny. Innej wersji ich psychika nie była w stanie przyswoić. Zwłaszcza, że jak ulał wpisywała się  w poprawność polityczną stosunków międzynarodowych.  Wydarzenia na Ukrainie wykroczyły poza obszar tej poprawności i narobiły tylko im kłopotu. To jest dzisiejsze stanowisko UE w sprawie konfliktu na Ukrainie. Niepotrzebny kłopot, którego trzeba się pozbyć; nic poza tym. Ich nie obchodzą twarze młodych Ukraińców, którzy mieli życie przed sobą i zostawili to życie na Majdanie, kiedy ruski snajper pozbawiał go ich za pomocą broni kupionej pewnie w sklepie kolekcjonerskim i zapewne gdzieś w Polsce lub na Litwie.

Nie zrobią nic, nawet jeśli Putin sięgnie po całą Ukrainę. Ba, ostatecznie przyjmą rosyjską wersję wydarzeń: walk z ukraińskimi faszystami. W Polsce nawet dobrze to zrozumieją, bo i tu pełno pisowskich faszystów, którzy piszą takie oto artykuły.

I nawet jeśli Putin upomni się o kraj priwislianski, przemilczą. Ba, przypomną sobie nawet czasy, kiedy tu rządził car i właściwie Rosja była… Jak na Sejmie niemym – wszystko zgodnie z prawem. Jak na Krymie…

Raz po raz narzekam na naszego Premiera, że on taki mały, słaby, dziecinny, że może i nawet zdrajca, kolaborant i morderca. A on taki sam jak i jego odpowiedniki w UE:  egzemplarze nastawione na zysk, przyjemność, wygodę i rozgłos; bez serc, bez ducha… bez czci i wiary, bez wartości i honoru. Takie infantylne kółko wzajemnej adoracji, gotowe przy skręcie i kieliszku żartować z tragicznej śmierci i ciepłych jeszcze trupów.

Życia nikomu nie wrócisz, ale każda śmierć o siebie się upomni. Oficerowie z Katynia i innych miejscowości czekali  na prawdę ponad pół wieku. Smoleńsk może i będzie czekał pół dekady, ale prawda wyjdzie na jaw. Dziś nabierają realnych kształtów wizje planów politycznych Putina. I czarno na białym widać, że kolejne katastrofy, wypadki, choroby i inne nieszczęścia to jakiś zbyt bajeczny zbieg okoliczności. Nieszczęścia chodzą parami, ale żeby wałęsały się stadami, nikt jeszcze nie widział.  I największy konformista lub idiota w całej UE, nie uwierzy. Inna rzecz, co z ta prawdą zrobi.

Wydarzenia na Ukrainie pokazują coraz pełniej wstrętną twarz Putina – mordercy.  I nie robią tego dziennikarze czy blogerzy. To on sam swoimi decyzjami i jego poplecznicy. Jeden z nich wyćwierkał jasno, że miejsce Jarosława Kaczyńskiego jest w Smoleńsku i innych też tam zaprasza w związku ze sprzyjającą aurą: mgłą…

Smoleńska mgła uniosła się już wystarczająco wysoko, by ukazać konkretne  sylwetki. Prawdę mówiąc, sądzę, że gdybyśmy porównali nagrania z Ukraińskiego Majdanu, potem Krymu i wcześniej z Gruzji i Smoleńska oraz innych operacyjnych miejsc dla Rosji, rozpoznalibyśmy masę osób, które chyba zawodowo wprowadzaj na świecie mir – rosyjski mir. Tacy misjonarze neobolszewii. W Polsce mamy tu swoich ojców założycieli. Putin powinien oddać wrak samolotu – jako kamień węgielny pod świątynię przyjaźni polsko-radzieckiej, a w miejsce czterech powinni postawić 96 śpiących - najlepszy symbol braterstwa rusko-polskiego: kainowego. 

Smoleńsk stał się kolejną Tajemnicą Poliszynela rosyjskiej polityki  zagranicznej. Dla niektórych jednak Tajemnicą Poliszynela jest również to, że jakaś tajemnica istnieje. I póki tak jest, prawdę mówią ci, którzy wieszczą impotencję UE w sprawie Ukrainy a jeśli zajdzie potrzeba …i Polski. F16 polatają i odlecą, po zakończonych ćwiczeniach, by w ich miejsce mogły zacząć się u nas rosyjskie manewry. A Merkel za ten dugi – jeszcze większy z największych w Europie, polski poligon (doświadczalny) zapłaci. Biznes to biznes. „Kochajmy się jak bracia a liczmy się jak Żydzi” mówi stare przysłowie i nawet jeśli brzydko mówi, mówi często prawdę. Niestety.

Rosja to kolos na glinianych nogach, który podtrzymuje wewnętrzna siła obywateli zjednoczonych ułuda Putina-ojca narodu, ślepa wiara  w siłę kraju. Naród potrzebuje igrzysk  i chleba. Chleba brak, Soczi skończone, trzeba czymś gawiedź zabawić, żeby nie kwiczała jak na Majdanie... Zatem nowe igrzyska czas zacząć. Wyprężone muskuły Putina świadczą jedynie o jego słabości. Nie ma czym już dokuczyć to przynajmniej pokaże język...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jurek M

16-03-2014 [12:47] - Jurek M | Link:

Proszę mi wybaczyć niedoinformowanie. Co to było za ostrzeżenie na antenie radiaZet?

Obrazek użytkownika Celarent

16-03-2014 [20:05] - Celarent | Link:

i zdaje się "słusznie", bowiem jak ten powiedział, stało się: latający "gdzieś" polityk zginął, "zabił się na śmierć". Nie pamięta Pan katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.? Bronisław Komorowski, marszałek wówczas sejmu, ostrzegał  ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tłumaczył jakby proroczo, że prezydent lata gdzieś a samoloty spadają czy ulegają awariom... To była prorocza wypowiedź. Dziś brzmi jak przestroga. Nie inaczej. L.K. miał wyjście: przystopować, wycofać się itd. Faktycznie. Żyłby. Nie żyje ponieważ ten Człowiek nie umiał "tak" żyć, żył dla Polski i dla niej zginął.

Obrazek użytkownika Magdalena

16-03-2014 [13:25] - Magdalena | Link:

Błędy Rosji rozleją się po całym świecie ... Dzisiejsi politycy zachodu są proweniencji flower power podlanej pedagogiką dr Spocka. Czysta komuna. Żadna wrażliwość.
Makrela się ładnie wyłamuje, ale to taki wyjątek potwierdzający regułę.