Dokąd zmierza Europa?

W moim wpisie „Czy tylko chodzi o Ukrainę ?” napisałem między innymi, że najbliższa przyszłość musi ujawnić postawę Niemiec w sprawie ukraińskiej, a w szerszym kontekście w sprawie losów całej Europy.
Zgodnie z moimi przewidywaniami Niemcy uznały swój doraźny interes w stosunkach z Rosją, jako ważniejszy aniżeli zagrożenie pokoju w Europie.
Rząd niemieckie spotkał się w związku z tym z dość ostrą krytyką prasy niemieckiej i posądzeniami o małostkową krótkowzroczność.
Tymczasem taka postawa Niemiec nie jest ani nowością ani dowodem na brak dalekowzrocznej polityki.
Rosja jest przedmiotem niemieckiej ekspansji od wieków i wzajemne dobre stosunki przynosiły Niemcom zawsze korzyści, wojowanie z Rosją natomiast same straty. Nawet w I wojnie światowej mimo nominalnego zwycięstwa sam fakt prowadzenia wojny z Rosją uniemożliwił osiągnięcie zwycięstwa na zachodzie i w efekcie przegranie całej wojny.
O II wojnie lepiej dla Niemców nie wspominać, natomiast lata współpracy, a szczególnie knucia zbójeckich spisków wspólnie z Rosją były dla Niemiec latami największych osiągnięć.
To musi tkwić w pamięci niemieckiej szczególnie zapisane, a co dopiero w mentalności wychowanków komsomołu związanych jeszcze dodatkowo więzami współdziałania Stasi i KGB.
Jest oczywiście w związku z tym pewien kłopot polegający na formalnym związaniu Niemiec układem unijnym i NATO, a nade wszystko retoryką demokratyczną i humanitarną. Putina nie krępuje ani jedno ani drugie i dlatego może on pozwolić sobie na ostrzejszą grę. Pod jednym wszakże warunkiem: - a mianowicie akceptacji niemieckiej.
Podobnie jak Stalin nie mógł dokonać aneksji na obszarze Europy bez zgody Niemiec tak i Putin na swoje działania w stosunku do byłych sowieckich republik musi mieć konfirmację niemiecką.
Jeżeli jeszcze za czasów Adenauera i Chruszczowa inicjatywa była po stronie sowieckiej, która miała więcej atutów w swej ręce oferując połączenie Niemiec z dodatkowym prezentem w postaci Szczecina za wyrwanie Niemiec z objęć amerykańskich, tak obecnie kolosalna przewaga gospodarcza Niemiec i ich dominacja w Europie powoduje, że w tym układzie inicjatywa leży po stronie niemieckiej.
Straszenie katastrofą w przypadku zakręcenia kurka gazowego /bo już nie ropy/ przypomina, jako żywo straszenie zawarciem odrębnego pokoju przez Sowiety z Niemcami w czasie wojny. I tak jak ten drugi narodził się w określonych kołach w Ameryce, ten pierwszy straszak jest rodem z określonych kół niemieckich.
O ile, bowiem zakręcenie kurka gazowego będzie nawet dość znaczącą, ale tylko dolegliwością dla Niemiec, o tyle dla Rosji będzie to katastrofa, która pogrzebie Putina wraz z całym jego reżimem.
Niemcy, bowiem korzystają z wielowiekowej nauki niemieckiego „drang nach osten”, ale tylko w celu pozyskania tanich źródeł surowców i robocizny, a nie podnoszenia poziomu wytwórczości, szczególnie przemysłowej na obszarze tej ekspansji.
I Rosja mimo dwudziestoletniej współpracy z Niemcami jest w dalszym ciągu uzależniona od eksportu surowców, Niemcy poza budową bałtyckiej rury nie zainwestowały w żaden rosyjski przemysł na skalę odpowiadającą wielkości kraju.
Rosja wprawdzie posiada wciąż potężny przemysł zbrojeniowy i eksport broni jest obok surowców najpoważniejszym źródłem dochodu, ale zdobycze tego przemysłu nie przekładają się na rozwój przemysłu cywilnego. Tym się różni gospodarka rosyjska od amerykańskiej.
Wizyta kanclerz Merkel w Warszawie niczego nowego do postawy niemieckiej nie wnosi, warszawski premier może sobie pochlebiać, że oto władczyni Europy fatyguje się do Warszawy żeby z nim uzgadniać stanowisko w sprawie rosyjskiej agresji, ale de facto, poza uzyskaniem ze strony reprezentującej /niestety!/ Polskę akceptację już poprzednich ustaleń, niczego nowego nie wymyślono.
A przecież te ustalenia stanowią krok wstecz w porównaniu do tego, co proponowano Janukowiczowi w Wilnie, nie mówiąc o tym, że przypominają angielskie zrzucania ulotek na Niemcy w odpowiedzi na niemiecki atak na Polskę i bombardowanie polskich miast.
Siła returnu zależy od siły ataku, pisałem o tym nie dawno, że realną reakcją, z którą będzie się Putin liczył będzie cios w rosyjski eksport i rosyjską żeglugę, a nie humorystyczne blokady wizowe.
 
Europa stoi wobec wyzwania na miarę jej przyszłości, upadek reżimu Putina i niemieckiej polityki hegemonii i ekspansji otwiera drogę dla budowy nowej, odrodzonej Europy krajów i narodów wolnych, tworzących wspólnotę naszej chrześcijańskiej kultury.
Otrzymuję dość często uwagi, że taka idea jest w obliczu współczesnych doświadczeń nierealna. Jednakże mogę śmiało odpowiedzieć, że złodziejski, tchórzliwy i małostkowy pragmatyzm jest bardziej kruchy niż się wydaje i nieuchronnie zmierza do upadku.
Dla Europy jedyną szansą na przeżycie jest całkowita zmiana organizacji współdziałania i jest nadzieja, że w wyniku doświadczeń obecnej chwili szansa na zmiany otworzy się szybciej.