Ukraina, Polska i Europa Środkowo-Wschodnia

Ukraina, Polska i Europa Środkowo-Wschodnia

Granice współczesnej Europy Środkowo-Wschodniej należałoby wyrysować pomiędzy Niemcami, Rosją, Turcją i Austrią, z aneksem na te narody kaukaskich, które poczuwają się do europejskiego dziedzictwa. Ten teren przez wieki był rezerwuarem siły pięciu okolicznych potęg militarnych. Tu wzmacniali się i czerpali swe kolonialne korzyści: Rosja, Niemcy, Turcja i Austria zmuszając osiadłe kultury do ograniczenia swojego rozwoju i skierowania go na obronę. Tak zarysowana Europa Środkowo-Wschodnia jest miejscem szczególnym i szczególnie predysponowanym do uratowania upadającej cywilizacji łacińskiej. Ziemia ta bowiem sama kolonizowana przez wieki jest wolna od kolonializmu, nie jest natomiast wolna od negatywnych czynników charakterologicznych, a więc skutków trwającej niewoli. Motorem rozwoju tak nakreślonego regionu jest świadomość konieczności przezwyciężenia mentalności pokolonialnej – mentalności niewolnika.

Oczywiście liderem powinna być Polska. Nie dlatego, że jest Polską, lecz dlatego, że posiada najdłuższą tradycję walki o niepodległość oraz że jest największym z trzech państw, po Węgrzech i Serbii, które zachowało jeszcze kulturę szlachecką. I tu znów – szlachecką dlatego, że nosi w sobie pierwiastek niezależności i stosowny do tego czynnik kulturotwórczy.

Pierwszym sygnałem budzącej się niezależności regionu było powstanie niepodległej II RP. Sposób niedopuszczenia do jej rozrostu (izolacja, blokada transportów broni) – upadała wszak potęga Rosji, oraz sposób jej zamordowania świadczył o likwidacji zagrożenia. Europa Zachodnia bez problemu mogła pomóc zlikwidować bolszewizm i komunę w zarodku. Ale jak się okazało bardziej obawiała się demokratycznej Polski, niż czerwonej Rosji. Drugim znakiem tego trendu okazał się Jan Paweł II, jego osobowość i w konsekwencji późniejszy pontyfikat. Trzecim była „Solidarność”, która zaistniała już jako społeczny protest, który w swoich działaniach odwoływał się głównie do Europy i, mówiąc w największym skrócie, właśnie ten akcent pomógł byłym służbom specjalnym przyciągnąć wierchuszkę solidarnościową i zneutralizować cały ruch. Największym sukcesem Solidarności był delikatny gest wskazujący kierunek rosyjskiemu imperializmowi. Ale  okresie „Solidarności” Polska popełniła kardynalny błąd – oddała swoją inicjatywę i „misję” dziejową. Ale nie wyszła ona poza teren Europy Środkowo-Wschodniej. Później przejmie ją Viktor Orbàn. 

Orbán zrozumiał, że jeżeli jego działalność ma mieć przełożenie na dobro wspólne, a on sam utrzymać się przy władzy, musi najpierw stworzyć odpowiednie zaplecze polityczne, i sam się uwiarygodnić. Zrozumiał też, że „układanie się” lub  „dogadywanie” nie może odbywać się na kolanach, lecz odwrotnie – ma oznaczać konsekwentną obronę własnych interesów. Łącznikiem Polski z Węgrami okazał się genialny pomysł „Gazety Polskiej” i zorganizowanie pociągu do Węgier. Pomijając stan taboru kolejowego i atak zimy, jaki wówczas nastąpił, należałoby fakt ten sklasyfikować jako fizyczne wykonanie solidarnościowego Posłania do Narodów.

Ostatnim akordem, już o wiele bardziej konsekwentnym i ogólnocywilizacyjnym zasięgu, okazał się protest na Majdanie Kijowskim. Jest to słuszny protest przeciwko spodleniu naszej cywilizacji - oligarchizmowi, totalitaryzmowi i pogardzie dla człowieka. Miejsce nie ma tu żadnego znaczenia. Wczoraj była Warszawa, Budapeszt, dziś jest Kijów. Nowością jest rozszerzony kontekst geopolityczny. Do gry weszły Chiny, państwo rozdające karty w Azji i w coraz większym stopniu na świecie. Protest Majdanu, choć również odwołujący się do Europy, jest ostatnim ostrzeżeniem dla cywilizacji łacińskiej.

Perspektywa światowa czyli pomiędzy pożyczką a wojną domową
Ukraina stała się terenem rozgrywek mocarstw: Rosji, USA, Unii Europejskiej czyli Niemiec oraz Chin, w poczekalni stoi Turcja. Chiny zajmują stanowisko wyczekujące, podobne do amerykańskiego z I i II wojny. Do czasu przekazania pozwolenia na użycie siły armii rosyjskiej stacjonującej na Krymie przez Moskwę, wydawało się, że sytuacja jest patowa i nadająca się bardziej do gier politycznych, niż zmuszająca do faktów dokonanych. Ucieczka Janukowycza do Moskwy (nie można wykluczyć też porwania) dała Rosji pretekst do wystawienia go jako dyplomatycznej tarczy i możliwość podziału Ukrainy na dwie lub więcej części.

Porozumienie, jakie zawarła Merkel z Putinem wcale nie musi oznaczać pozytywnych skutków dla Ukrainy. Powiedzenie, że „Putin robi wrażenie oderwanego od rzeczywistości” oznacza tyle, że Rosja i Niemcy na Ukrainie mają odmienne interesy. Niemiecką racją stanu jest eksport i zdobywanie rynków zbytu, rosyjską opanowanie Ukrainy. Nie oznacza to, że działania Niemiec maja inny cel niż Rosji, ale Rosja Ukrainie Wschodniej nie odpuści. Zły stan gospodarki i roszady wojsk oraz działania dyplomacji światowej zmuszają Ukrainę do wzięcia ogromnej pożyczki. Warto przypomnieć, że w podobny, choć bardziej radykalny sposób, skłoniono Serbię. Tam też pożyczka oznaczała koniec wojny. Cały więc scenariusz działań wokół Ukrainy zmierza do jej podporządkowania kilku stronom jednocześnie. Wydawało się, że Ameryka i Chiny pozostaną na uboczu konfliktu, lecz zaoferowanie pożyczek przez tę pierwszą, jest dowodem, że walka idzie również na linii USA – Berlin. Mimo to Stany Zjednoczone i Chiny trzymają za stery, bo konflikt ma cechy regionalne, choć dziś może się nam inaczej wydawać.

Fakt ten stawia też w zupełnie innym świetle pozostałe mocarstwa. Które mogą się zgodzić lub nie na zajecie Krymu, a w razie jego obrony na podział Ukrainy. I nie ma co ukrywać, że dyplomacja Rosji zawsze działa konsekwentnie, lecz nigdy pochopnie. Najpierw ustala, potem działa. Świat dziś podlega powszechnym roszadom i próbom dokonania nowego podziału, albo doraźnym układom, które są w interesie dyktatorów nowego porządku światowego. Nie można też ukryć faktu, że obecna walka toczy się o kumulację siły poszczególnych podmiotów państwowych, jak również o miejsce wybuchu decydującego konfliktu. Europa Środkowo-Wschodnia to tradycyjny teren tych rywalizacji.

Chińczycy wolą, aby rozstrzygnięcie dokonało się poza terenem ich wpływów, bo to pozwala im na komfort polityki wyczekiwania. Amerykanie mają mniej komfortową sytuację, bo wiedzą, że połkniecie Ukrainy przez Rosję wzmacnia ją i staje się dzięki temu poważniejszym i bardziej wiarygodnym partnerem dla Chin – przeciwko Stanom Zjednoczonym.

W potencjalnie najgorszym położeniu jest Rosja, która musi coś zrobić z Ukrainą, bo inaczej ona zrobi jej ku-ku. Musi jednak zdawać sobie sprawę, że interwencja zbrojna, to utrata twarzy politycznej i uwikłanie się w konflikt mile widziany przez pozostałe strony. Ale sytuację nie do pozazdroszczenia ma też Unia Europejska, rzucenie bowiem Ukrainy na kolana, to przyznanie się do klęski cywilizacji zachodniej i zachęta innych cywilizacji do ataku na nią. Dziś cywilizacja łacińska zaczyna przekraczać swoje dawne granice. Ale kogo dziś obchodzi jakaś cywilizacja łacińska.

Najważniejszą rzeczą jest stabilizacja. Takim rozwiązaniem zainteresowane Ukraina i Niemcy (UE), ale ta ostatnia na zupełnie innych warunkach. Jak historia uczy, wszystkie mocarstwa w odpowiednim dla siebie czasie dojdą do porozumienia na drodze dyplomatycznej lub wojennej i chętnie z propagandowym sukcesem zakończą „sprawę ukraińską”. Tu scenariuszy może być wiele. Jednym z nich może być porozumienie na zasadzie coś-za-coś. Na przykład Syrię za Ukrainę, albo Iran za Ukrainę, lub nawet za sam Krym. Natomiast podział Ukrainy, to skierowanie frontu nie tylko przeciwko Rosji, ale również Unii Europejskiej i konieczność opowiedzenia się jej członków po którejś ze stron.

Sytuacja na Ukrainie nie zależy jednak od tego jak zachowają się Stanu Zjednoczone, UE, czy Rosja, lecz od tego, jak zachowają się Chiny. Ogólnie jednak dla Ukrainy nie ma dobrego scenariusza. Pożyczkę weźmie, ale nie oznacza to, że uniknie wojny domowej.

Polska w tej grze nie liczy się zupełnie. Powinna jednak wspierać Ukrainę duchowo i dyplomatycznie, bowiem walka na Ukrainie jest walką o przyszły kształt Europy Środkowo-Wschodniej. Najgorszym dla niej scenariuszem byłoby odcięcie terytoriów ukraińskich, które zajmują mniejszości węgierska i rumuńska, przez ich państwa macierzyste.

 
Perspektywa europejska czyli hegemonia mocarstw
Patrząc na Ukrainę dostrzegamy w niej cztery podstawowe determinanty: 1. Zajmuje część terytoriów dawnej I RP i całą ukraińską republikę rad, 2. jest państwem w pełni niepodległym, 3. leży poza obszarem Unii Europejskiej i Rosji, 4. duch ukraiński zachował się na Ukrainie Zachodniej, w miejscu, w którym unici wyraźnie odróżniali się od prawosławnych i gdzie doznawali z ich strony brutalnych prześladowań.

1. Największym sukcesem Ukrainy było wyjście z ZSRS i zachowanie granic z tamtego okresu. Natomiast skład etniczny i kulturowy przypomina I RP. Taki układ wymusza odwołanie się do idei starej Rzeczypospolitej. Ukraińcom po upadłym komunizmie pozostały więc tylko dwa rozwiązania: odwołanie się do OUN-UPA, które, ze względu na II wojnę, będą popierać Niemcy oraz idea dawnej Rzeczpospolitej, którą Polska może popierać tylko duchowo ponieważ wycofała się na swoje tereny macierzyste i weszła w struktury Unii Europejskiej. Jeżeli Ukraina wybierze OUN-UPA zamknie sobie perspektywę na przyszłość, jeżeli ideę jagiellońską, to na własny rachunek i w szybkim tempie będzie musiała przeżyć I RP, nie zapomnieć o naukach płynących z upadku I i II RP oraz tych płynących z okresu „Solidarności”. Problem jest bowiem wciąż ten sam – rosyjska koncentracja imperialna.

2. Ukraina jest państwem w pełni niepodległym z bardzo krótkim stażem. Niepodległość to kreacja woli suwerena, jakim jest naród. Dlatego Majdan zatrząsł postawami Unii Europejskiej i Rosji. Dziś dzięki działaniom Rosji Ukraina jednoczy się w zwartą całość. Staje się narodem, który chce walczyć o swoje państwo. Julia Timoszenko miała rację, że to Kijów dziś zmienia świat. Wyznacza początek końca ponadnarodowej oligarchii i daje sygnał, na który czeka młode pokolenie uzależnione od umów śmieciowych w całej Europie. Te umowy są wyrazem złego ustawienia cywilizacji i fatalnego stosunku do człowieka.Obalenie Janukowycza postawiło przed Ukrainą zadanie utrzymania niepodległości i całości oraz takiego wykształcenia nowej inteligencji, która będzie w stanie udźwignąć współczesne pole walki intelektualnej o państwo, i nie zdradzi. Ale do wzajemnej komunikacji potrzebne są: dobre wykształcenie i dobra orientacja z obu stron. Pierwsze starcie z Moskwa mogą przegrać, ale w zamian uzyskają motywację. W drugim, o wiele dłuższym, będą musieli stawić czoła całemu systemowi demoralizacji, który będzie płynął obu stron. A to już większe wyzwanie niż wojna, która wymusza jednoznaczne postawy. To sprawdzian dla mobilności narodu.

3. Ukraina leży poza obszarem Unii Europejskiej i Rosji i dlatego prowokuje wszystkie strony konfliktu. Jej atutem jest wielkość rynku, bogactwa mineralne i strategiczne położenie. Dla Ukraińców postawa obronna, to walka na śmierć i życie, dla pozostałych, to tylko gra interesów. Ukraina, chcąc zachować niezależność nie ma innej drogi, jak własną. Dziś musi wziąć pożyczkę, bo od niej zależy pokój. Jaceniuk potwierdził możliwość takiego rozwiązania. I jest to cena za obalenie Janukowycza.

4. I wreszcie duch ukraiński, który zachował się tam nie tylko dzięki rodzimym kozakom, ale również łacinnikom i idei I RP. Unicyzm odróżniał ich nie tylko od prawosławnych, ale także nieco od katolików. I RP zostawiła im spadek podobny do tego, jaki Prusy/Niemcy zostawili na Śląsku, a więc poczucie wyższości wobec Wschodu, ale także i określoną niechęć do Polski – za polskich panów. Walka o niepodległość popchnęła tak daleko Ukrainę w kierunku czystek etnicznych, że na Wołyniu doszło do ludobójstwa. Dziś domaganie się, od jedynego przyjaciela, jakim okazuje się Polska, 19 polskich powiatów przygranicznych, jest mówiąc najdelikatniej – niestosowne. Ten bolszewizm trzeba pożegnać raz na zawsze. Być może przed nami budowa niezależnych państw i wspólnej federacji niepodległych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Czy ta idea ma przewrócić się przez tych 19 powiatów? Potencjalnych sojuszników powinniśmy mieć w USA i Chinach.

 
Perspektywa polska czyli ziemie zachodnie
W Polsce większość haseł z Majdanu i rozwój wydarzeń na Ukrainie z kilku powodów budzą podziw: 1. artykułują głośno to, co po cichu myślą Polacy, 2. Uderzają podobieństwa do naszej historii, zwłaszcza okresu zaborów i „Solidarności”, 3. Wreszcie ktoś musi zrobić porządek, „bo wyduszą nas wszystkich: starych niskimi emeryturami i cenami leków, młodzież brakiem perspektywy i promocją nepotyzmu. Polakom imponuje też siła Majdanu i skuteczność odwołania się do własnego narodu i własnej solidarności, której w Polsce nie ma.

Polska ma jednak inną perspektywę, ale też słabszą strukturę narodową. Słabość państwa polskiego zsadza się na złym wykształceniu humanistycznym i braku znajomości historii oraz skutkach podatności na destrukcyjną propagandę. Ale po pokojowym rozwiązaniu kryzysu, Ukraińcy staną przed podobnymi problemami. Orientacyjnym odpowiednikiem Krymu w Polsce jest Śląsk.

Kwestia Śląska, to problem, który nabrzmiewa od 1990 r. Temu problemowi poświęciłem swoją pierwszą (reportażową) książkę (Znów tracimy Śląsk, Lublin 1999 r.) i dziesiątki późniejszych artykułów. Na Śląsku również niczego nie rozwiązano. Podstawowym błędem centralnych władz polskich była dyskryminacja Ślązaków polskich. Książka „Resortowe dzieci” odpowiedziała na pytanie – dlaczego. Dziś tę praktykę trzeba zaniechać, ponieważ sprawę RAŚ na Śląsku powinni rozwiązać miedzy sobą sami Ślązacy. Ślązacy polscy muszą dostać do ręki odpowiedni instrument, aby mogli publicznie odciąć się od zgubnej, dla samego Śląska polityki tej organizacji. Tak naprawdę nie jest bowiem ona potrzebna ani Ślązakom, ani Śląskowi. Jej zadaniem jest podsycanie antypolskiej argumentacji. Tak samo, jak mniejszość niemiecka służy jedynie do podsycania argumentacji antypolskiej. A teraz po morderstwie na burmistrzu Zdzieszowic D. Przewdzingu, wręcz przebiera nogami i czeka na wynik śledztwa. A może okaże się, że było to morderstwo na tle politycznym i będzie można poruszyć nie tylko Niemcy, ale również cały świat. O intencjach tej organizacji wystarczająco mówi jej zachowanie. Śląsk to nie Krym.

Polska jest wprawdzie w UE, ale dla swojego dobra musi uregulować stosunki na Śląsku katowickim i całych ziemiach zachodnich, podlega bowiem temu samemu procesowi roszad politycznych co Ukraina.

Po ucieczce Janukowycza na Ukrainie Zachodniej wyżsi urzędnicy masowo podają się do dymisji. Z jednej strony to wielkie antykorupcyjne zwycięstwo Majdanu, choć podejrzanie łatwe, a z drugiej strony niebezpieczeństwo klęski samego państwa, bo ktoś musi wypełnić powstałe wakaty. Zatrzymania funkcji państwa oznacza rewolucję.

Waga rewolucji ukraińskiej polega na czymś innym. Jeżeli zdobycze tej rewolucji zostaną zatrzymane przez poszczególne narody, to tendencja federacyjna w Unii musi się załamać. Odwołanie się do narodu może zastąpić niewidzialną rękę rynku i stanowić dźwignię potrzebnych zmian. Wówczas na oczach zawali się liberalna propaganda i europejska szkoła polityczna, a Ukraina wniesie w cywilizację europejską wielki swój wkład.
Fenomen ten nie jest jednak pierwszy. Wcześniej pojawili się Chińczycy, którzy pokonali Europę i Amerykę, jej własną bronią – wolnym rynkiem. A teraz zjawia się Ukraina i proponuje akces do Unii Europejskiej ze swoim narodowym państwem. Ba, proponuje jej rewolucję, jak może sądzić, silniejszą od niedawnej bolszewickiej. Janukowycz okazał się przykrywką, pod którą wyrosła nieprzewidywalna, w swoich planach i swojej ekspansji, siła zrozumiała dla własnego społeczeństwa i mająca jego poparcie. On pławił się w bogactwie, oni układali państwo. Majdan, to ukraińska namiastka ukraińskiego państwa podziemnego.

I na koniec na pozór błaha sprawa. Od jakiegoś czasu dochodzą pogłoski, że Litwini biją Polaków w Anglii. Za co?... Za historię! Trzeba więc sobie zdać sprawę, że współcześni Litwini i współcześni Ukraińcy to rosyjski „chów”. Zaczęło się mniej więcej od uwłaszczenia chłopów w Rosji (1861). Było ono potrzebne do rozbicia jedności duchowej (państwowej i religijnej) narodów byłej Rzeczypospolitej i wyrugowania poczucia przynależności do niej. Proces ten się udał, ale nie udało się wyeliminować idei z tamtej ziemi. Nie oznacza to oczywiście, że zatarł się cień po polskich panach. Historyczne wrażenie pozostało. Wzmocnił je bolszewizm a potem komuna, i za to w przyszłości możemy dostać w mordę. Niewiadomo jeszcze, jak potoczą się nasze losy całej Europy Środkowo-Wschodniej, ale dla dobra wspólnego tę naleciałość i jeszcze kilka innych faktów, należałoby do końca wyjaśnić. Tak samo w Polsce, jak i na Ukrainie. A Polska i polskość, jak widać niezależnie od swojego położenia, ma wciąż te same obowiązki.
Granicą Europy Środkowo-Wschodniej jest Odra. Ta linia ma 1000 lat. Rewolucja na Ukrainie, to bardzo ważna sprawa, ale naszą Ukrainą są ziemie zachodnie. Dla wspólnego dobra musimy doprowadzić do wzmocnienia swoich państw.