W "Rzeczpospolitej" boją się Poety

„Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej” (Norwid)


Zwielokrotnić Rymkiewiczów. Potroić ich liczbę na Mazowszu, rzucić jednego na Kraków, dwóch na Wrocław, jednego do TVN i drugiego do Polsatu i bez dwóch zdań - jednego do Rzeczpospolitej. Nie tak dawno dzisiejsze największe autorytety – te żyjące i te nieżyjące - planowo podchodziły do kwestii kultury. Łza się w niejednym oku na Czerskiej powinna zakręcić, gdy się odświeży pamięć, że taki Kott żądał w 1946 roku upolitycznia lietratury w Polsce i tłumaczył: „Dlatego atakujemy. Dlatego jesteśmy bezwzględni”.

Dzisiaj Czerska jest letnia. Czy ma w ogóle jakiegoś literata na stanie, oprócz Michnika, który ponoć pisze polskie „Biesy”?

Groza
A weźmy taką „Rzeczpospolitą”. Najpierw niezbędna uwaga. Pawłowi Lisickiemu, którego cenię, zdecydowanie szkodzi przesiadywanie w Loży Prasowej. Ile razy Panie redaktorze można studiować fizis Wołka czy szarmancko ustępować pola Ewie Milewicz, notorycznie nieprzygotowanej do rozmowy? Jakże można po cotygodniowych rekolekcjach u Łaszcz zachować wyrazistość poglądów?
Widoczny skutek prowadzania się naczelnego redaktora ze złym towarzystwem: w „Rzeczpospolitej” boją się Poety.
Najpierw Skwieciński wyznał, że mrówki chodzą mu po krzyżu, gdy czyta „Wiersze polityczne” Rymkiewicza. Wolność Polaków w najnowszej książce Jarosława Marka Rymkiewicza przekracza granice anarchii – wyczytał Skwieciński u Rymkiewicza. A anarchia jest dla poety ważniejsza od politycznej niepodległości – to już myśl całkowicie uwolniona od rzeczywistych poglądów poety.
Publicysta ostrzegł czytelników przed wyciągnięciem politycznych wniosków z jego wizji historycznych, gdyż mogłyby być – uwaga - samobójcze. Mało wyszukany tytuł tekstu - „Trumna z szybką” – odstręczył od polemiki.
Teza publicysty brzmiała: „reakcja Rymkiewicza i części odłamu opinii, dla którego stał się duchowym patronem – jest jednak aberracyjna, chora”. Czy z czymś takim da się polemizować? Autor powołał się na autorytet „samego” Miłosza cytując (skąd?) jego słowa: „jakaś obywatelska rośnie z tego groza”.
Miłosz miarą oceny Rymkiewicza?
„Obywatelskość” Miłosza jest dość słabej próby, i trudno uważać go za przesadnie poważny autorytet w tej mierze. Przez lata skupiał się na obronie swych wczesnych wyborów politycznych, realnych wyborów i nie w głowie mu było zgłębianie obywatelskich powinności.

Warto rozmawiać
Piotr Skwieciński był w listopadzie, a w grudniu zdążył Polaków ostrzec przed Poetą sam redaktor naczelny tekstem: „Polska we władaniu wieszcza”. Skwieciński straszył duchowym patronem, Lisicki „władaniem wieszcza” – coraz lepiej. Jakaż troska o Polaków, jakiż niepokój, by nie ulegli złemu wpływowi poety. Lisicki doniósł, że jest przejętym. Czym się przejął?
Nie samym Rymkiewiczem, ale tym, że znajduje wielu wyznawców. Mną się przejął, Tobą czytelniku, oraz tym, że podobno Poeta stał się mistrzem politycznego myślenia o Polsce współczesnej. Naczelny „Rz” pisze, że „rozmawiać z tym prorokiem łatwo nie jest”.
Ale czy warto? Czy warto rozmawiać? Czy warto czytać?
Zamiast wymieniać się myślami ze Stasińskim czy Majcherkiem w prasowej „Loży”, nie warto popolemizować na poważnie z Rymkiewiczem, a złośliwości zostawić mistrzom górnolotnych epitetów z Czerskiej? Gdyby Rymkiewicz wystąpił w telewizorze „w porze największej oglądalności” i dokonał „spustoszenia” w głowach widzów, takiego na miarę emisji „Trzech kumpli” czy „Solidarnych 2010”, to rozumiem – zrozumiałbym ostrość polemicznych argumentów.
Ale czy Poeta może być posłusznym w myśleniu? Nigdy. A Poeta tej miary, co Rymkiewicz? Ma zważać, co sobie tu i ówdzie pomyślą? Przenigdy.
Lisicki musi sobie zdawać sprawę, że efekt wywiadu świątecznego z poetą jest niczym w porównaniu z czystką dokonywaną w mózgach przez jakikolwiek program Lisa czy Żakowskiego. I postanowił (uznał za konieczne) wytoczyć tak ciężkie działa?
Rymkiewicz podobno ma wielu „wyznawców” – mnie to cieszy, romantyzmu nigdy zbyt wiele – ale gdzie oni są? Chciałbym ich zobaczyć, posłuchać, zgodzić się z nimi lub nie. Jestem przekonany, że Lisicki w rachunkach jest bardziej biegły niż redaktorzy TVN24 zliczający na Krakowskim Przedmieściu ludzi dziesiątego każdego miesiąca – więc gdzie te zastępy wyznawców wizji Rymkiewicza - w mediach, w przestrzeni publicznej? Gdzie są prezentowane ich poglądy?
A może zaprosi na półgodzinną rozmowę Rymkiewicza do TVN? Redaktorze Lisicki, cóż pan na to? Czy jest pan w stanie przekonać szefów stacji, że Rymkiewicz zapewni większą oglądalność niż Palikot czy Michnik w uścisku Olejnik?

Imperium
Można pominąć uszczypliwości naczelnego „Rzeczpospolitej” piszącego, że stara się niczego nie uronić z „bogactwa rymkiewiczowskiej polszczyzny w „Gazecie Polskiej”, chociaż niechęć do poety drażni. Dlaczego banalizuje poglądy Rymkiewicza streszczając je następująco:

„Po co mamy rozmyślać o imperium?” - I poeta odpowiada sobie, „ponieważ rozmyślał o nim największy z Polaków” – chodzi o Mickiewicza. A poza tym tak uważali poeci – Andrzej Trzebiński, Tadeusz Gajcy, Zdzisław Stroiński, którzy zginęli w latach drugiej wojny.

Panie naczelny redaktorze Rzeczpospolitej. Poeci Sztuki i Narodu przyjęli za swoje motto zobowiązującą parafrazę słów Norwida: „Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej”. I właśnie tak należy odczytywać Rymkiewicza, z dobrą wolą, bez zbytecznej kpiny.
Rozmyślanie o Imperium, to nie rozmyślanie o imperium terytorialnym – to Imperium Wolnych Polaków, silne Państwo – przez duże „P”. Polska silna patriotyzmem Polaków.
Chyba, że Paweł Lisicki ma pod ręką pisarzy, poetów, reżyserów i plastyków, którzy zajmują się Kulturą. Przecież widujemy ich najwybitniejszych reprezentantów w „śniadaniu mistrzów”. I cóż? Snują artystyczne plany, na poziomie programu dla Osiedlowego Ośrodka Kultury przy ulicy Alternatywy 4.

Za winy wasze i nasze
Proponuję prosty eksperyment na „postkonialność” jakiejkolwiek mainstreamowej telewizji. Proszę zaprosić Poetę, dać możliwość swobodnej wypowiedzi, nie tej przerywanej w pól słowa w stylu olejnikowym, i wówczas rozszarpać jego „wizję Polski” i wizje patriotyzmu Polaków na strzępy.
Kto zrobi program o „powrocie do prawd, które są niewzruszonymi filarami naszej kultury” – to stary cytat z Lisickiego? Widział ktoś w telewizorze Rymkiewicza panie redaktorze?
Rymkiewicz jest Poetą, i nigdy nie jest politycznym publicystą jak chciałby Łukasz Warzecha – pisząc o tym w trzecim kolejnym tekście w „Rzeczpospolitej” poświęconym poglądom poety.
Streszcza je - uproszczająco - w jednej frazie: "Wolni Polacy" kontra "ruskie pachołki" i utyskuje, że poeta krytycznych wypowiedzi pod adresem własnego narodu nie dopuszcza.
A czy w kraju brakuje - należy zapytać Łukasza Warzechę - tekstów krytycznych o Polakach? Czy od dwudziestu lat nader intensywnie nie odbrązawia się wizerunku Polaka – w kraju i zagranicą? Czy od dwudziestu lat „elyty” - teleportowane wprost z peerelu - mające kłopoty z życiorysami własnymi życiorysami swoich autorytetów - nie żądają od Polaków bicia się w piersi „za winy wasze i nasze”?
–Teksty w „Rzeczpospolitej” są do odszukania w sieci, wywiad Joanny Lichockiej z Poetą na blogu Gazety Polskiej w Salonie 24 (polecam). Każdy sam może sobie wyrobić pogląd na słuszność zarzutów publicystów „Rzeczpospolitej”.
Ale gdy Warzecha pisze, by milanowski poeta ograniczył się do własnej poetyckiej sfery, a politykę zostawił tym, którzy umieją kalkulować, liczyć oraz ważyć zyski i straty, to się zastanawiam i pytam: Żyjemy w tym samym kraju? Obserwujemy to samo? Państwa w stanie zapaści?
Właśnie – gdy piszę te słowa - w tle słyszę słowa z konferencji prasowej generał Anodiny. I myślę. Jakaż bezsilność naszego państwa!
Gdzie są ci Lisickiego od kultury wizjonerzy, szczególnie ci z Pałacu na Wodzie, gdzie się podziewają Warzechy kalkulatorzy ważący zyski, gdzie Skwiecińskiego wolność Polaków, a gdzie według niego przekraczanie granic anarchii?
A anarchia jest dla poety – wniosek Skwiecińskiego - ważniejsza od politycznej niepodległości. Pozwolę sobie – natychmiast przepraszając - na jedno skojarzenie. Gdy przeczytałem wywiady z Poetą i hurtem te trzy teksty z Rzeczpospolitej, czułem się tak, jakbym miał w ręku organ Czerskiej „Wyborczą”, a nie „Rzeczpospolitą”.
I nie chcę dopuścić do siebie myśli, że w „Rzeczpospolitej” boją się Poety i chcą strzec i chronić przed nim społeczeństwo.

Tekst opublikowano w Nr. 2/2011 Warszawskiej Gazety