Gdzie leży wina pilotów Tu-154M?

Katastrofa w Smoleńsku, raport MAK, zapewnianie o wzorowej współpracy z Rosją, wypowiedzi ekspertów, usilne wmawianie pewnych tez w mediach - to wszystko drastycznie podburzyło zaufanie do państwa. Cała nadzieja w tym, że nie jesteśmy krajem trzeciego świata, którym można pomiatać - legła w gruzach. Potwierdzają to uwagi RP do raportu MAK. Dokument nie został przeczytany przez żadnego eksperta ani dziennikarzy, wypowiadających się w środkach masowego przekazu. A jest on diametralnie inny od raportu rosyjskiego. Lektura wniosków każe zastanowić się, gdzie właściwie leży wina opluwanej załogi na oczach świata.

1. Brak współpracy polsko-rosyjskiej

Przez 9 miesięcy zapewniano nas, że Rosja dołoży wszelkich starań, by dążyć do prawdy, współpraca miała być ponadstandardowa i znakomita. Te zdania padały od Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego czy Edmunda Klicha. Prawda, jaką zawarła polska strona, jest zupełnie inna. Brakuje ogromnej ilości dokumentacji. Wśród nich zdjęć i filmów z miejsca katastrofy, wykazu ekspertyz technicznych, danych z rejestratorów pokładowych samolotu Ił-76, wyników oblotu po tragedii czy szczegółowych kompetencji i informacji nt. kontrolerów. Nie umożliwiono ich przesłuchania. Polska strona nie wie nic nt. Krasnokutskiego, znajdującego się w wieży. Brakuje protokołów z oględzin zwłok. Na kilkaset wniosków zrealizowano kilka. Wszystko wyszczególnione zostało w tabelce. Tak wygląda krach polsko-rosyjskiej współpracy.

2. MAK zaniżał ilość godzin wylatanych przez załogę

Wszystko widać w tabelce. W ogromnej większości strona rosyjska pomniejszała doświadczenie pilotów. Przykład? Dowódca załogi: wg MAK ogółem wylatał na Tupolewie 3400 godzin, polska komisja podaje 3531. Różnica danych, dotyczących II pilota, to ponad 200 h. Jeśli ekspert lotniczy sugeruje się danymi MAK, popełnia katastrofalny błąd. A takich nie brakowało. Inna sprawa, że rzeczywiście system szkolenia pilotów w Polsce od lat jest fatalny. Brakuje symulatorów - jednak nie to było bezpośrednią przyczyną katastrofy.

3. Nie można udowodnić presji na załogę

MAK w raporcie zarzuca załodze błędne decyzje, które wynikały z presji psychologicznej, jaką wywierały "ważne osoby". Tymczasem strona polska stwierdza: na podstawie pokładowego rejestratora głosów CVR w samolocie, nie można mówić o jakiejkolwiek presji osób postronnych w tym i "Głównego Pasażera".

4. Kontrolerzy błędnie informowali załogę o położeniu

MAK uznał, że wojskowi kontrolerzy na lotnisku sprawowali się bez zarzutu i to nie ich praca spowodawała katastrofę. Odmienne zdanie pada w uwagach RP: przed "dolotem do 3 km" kontroler informował błędnie załogę, że jest "na kursie na ścieżce". Tymczasem Tu-154 M zwiększał odległość pionową od ścieżki, obniżając lot. Sprowadzający samolot na ziemię, nie poinformowali także załogi o rzeczywistych warunkach, panujących na lotnisku.

5. Nie da się ocenić Protasiuka jako konformisty

Wg badań psychologicznych MAK, dowódca załogi to człowiek silnie podatny na presję. Tymczasem w uwagach RP zaznacza się, że na podstawie badań, z których korzystała Rosja, nie da się tego stwierdzić. Przeciwnie - wszystkie wyniki "pozostawały u niego w całkowitej normie".

6. Lot jednak wojskowy

Dowody polskiej strony, m.in.: maszyna znajduje się wykazie wojskowych samolotów a także jako taka figuruje w dokumencie "Claris" nr 050, lotnisko smoleńskie jest wojskowe. W takim razie jak można było przyjąć ustnie konwencję chicagowską, odnoszącą się do lotnictwa cywilnego? Na jakiej podstawie Jerzy Miller podpisał w sierpniu memorandum o oddaniu czarnych skrzynek do końca śledztwa prokuratury rosyjskiej?

7. Odejście na lotnisko zapasowe - zabronione przez Rosjan

Jednym z wyroków, ciążących na polskiej załodze, jest brak odejścia na lotnisko zapasowe. Pomijając kwestie organizacyjne, bowiem te nie zostały należycie dopełnione przez obie strony, okazuje się, iż to Krasnokutskij nie wyraził zgody na taki ruch pilotów w rozmowie z kontrolerem lotów. Rozkazał: "Doprowadzamy do 100m, do 100m i koniec rozmowy". Kontroler przestał już nawet myśleć o takich sugestiach. Gdzie tu wina załogi? Dlaczego tego MAK nie uwzględnił - odpowiedź chyba znamy.

8. Zbyt późna komenda odejścia na drugi krąg

Polska strona oficjalnie przyznaje, że kontroler krzyknął "Horizont" zbyt późno. Znacznik samolotu zniknął już ze wskaźnika. To jeden z najpoważniejszych błędów, popełnionych w wieży.

9. Błasik pod wpływem alkoholu - strona polska się nie zgadza

Rosja nie przesłała polskiej komisji niezbędnej dokumentacji, poza tym przyjmuje ona inne wytłumaczenie, które już się pojawiło: był to prawdopodobnie alkohol endogenny, wydzielający się w zwłokach. Nikt z rządu nie potrafił przeczytać tego fragmentu w obliczu niszczenia godności gen. Błasika. Wg polskiej strony, teza MAK jest nieuprawniona.

10. Znajomość rosyjskiego przez załogę - dostatecznie dobra

Wg MAK, dowódca statku znał rosyjski dobrze, czego nie można powiedzieć o reszcie załogi. Kompletnie mija się to z polskimi wnioskami, gdzie pada kolejna sugestia o nieuprawnionych zarzutach.

11. Edmund Klich wyrugany z prac MAK

W dokumencie polskim znajduje się też opinia samego płk Klicha. Nie uczestniczył on w ważnych badaniach, jego głos ws. dokumentów z oblotu się kompletnie nie liczył. A z ich wynikami zupełnie się nie zgadzał. Po co więc przez kilka miesięcy udawał, że wszystko jest na dobrej drodze?

Tak wyglądają w skrócie uwagi RP do raportu MAK. Lektura wyczerpująca i ciekawa, jak na dokumentację, z jakiej komisji przyszło korzystać - z własnej winy i zaniechań. Porażające jest to, że polski rząd, firmujący przecież te wnioski, nie ma zamiaru ich publicznie przedstawić i stanąć w obronie załogi i gen. Błasika. Przerażające, iż żaden ekspert lotniczy, wypowiadający się w mediach, nie przeczytał tych uwag a uwierzono Rosji. Gdzie więc leży wina pilotów? Po ostatnich informacjach nt. systemu TAWS, który pika zawsze, gdy samolot ląduje na lotnisku bez nowoczesnego systemu nawigacji, w związku z czym pozostaje często ignorowany, trudniej te błędy jednoznacznie wskazać.