Odc. 39. Faszystowskie fanaberie.

Panie Kamilu, świetna robota! Sprawił mi Pan nie lada radość tymi dwoma medalami zdobytymi podczas igrzysk w zaprzyjaźnionym mocarstwie, z którym wiążą nas na tyle dobrosąsiedzkie stosunki, że gdy tylko dowiedziałem się o tym, że zasłabł Pan tuż po wręczeniu Panu kwiatów, od razu czarne myśli mi przyszły do głowy. Nie wiem, czy ja wybitnie nieufny jestem, czy o co chodzi, ale od razu w moich myślach pojawiła się herbata z niespodzianką podana w jednym z brytyjskich hoteli pewnemu Panu dziennikarzowi i tak jakoś bardzo zaniepokoiłem się o Pana. Poza tym ta „prowokacyjna” szachownica. Panie Kamilu, proszę uważać na siebie tam w tym wyjątkowo zaprzyjaźnionym z nami mocarstwie.

Pani Justyno, również świetna Pani robota! Wiem, że Pani uparta, jak przystało na nizinno-bagienną góralkę, ale to dobrze. Pobiec z taką kontuzją, hm... moje szczere gratulacje. Górala niskopiennego.

Ale ja dziś nie tylko o sporcie.

Oto w biały dzień, przy wiedzy wszystkich, rząd mnie okradł. Okradł z tego, co moją ciężką pracą w tej trudnej polskiej rzeczywistości sam sobie uzbierałem. Co prawda to tylko na papierze jakieś cyferki, ale zawsze coś, nawet jeśli to tylko mdłe marzenia, że kiedyś z tego w pełni skorzystam. Że w ogóle dożyję. A mam wrażenie, jakby ktoś nie chciał, żebym dożył. Mam codziennie. A może to tylko moje faszystowskie fanaberie.

Oto w biały dzień, przy wiedzy wszystkich, rząd znowu mnie okradł. Okradł z tego, co my wszyscy, a wcześniej nasi Rodzice, Dziadkowie, Pradziadkowie posiadaliśmy na własność. Zbieraliśmy jagody, grzyby, podziwialiśmy uroki strumyków, szlaków, schronisk, chatek, zagród. Kiedyś też tak będzie wolno? Naszym dzieciom? Wnukom? Prawnukom? Za darmo? Wątpię. A może to tylko znów moje faszystowskie fanaberie.

Zmarł ostatnio ważny Polak. Pomyślałem sobie, że może wzorem innego, zmarłego całkiem niedawno, pod koniec października 2013 r. słynnego Polaka, ogłoszona zostanie żałoba narodowa, a tu nic. A przecież zasługi są znaczące. Wyczytałem nawet gdzieś, że z miejscem pochówku robią problem. Sam nie wiem, czy to prawda, czy to znów tylko moje faszystowskie fanaberie i czepiam się niepotrzebnie.

Film się ukazał! Słuchajcie, nie byle jaki! Ciekawe, czy tylko po prawej stronie o nim głośno, bo gdzieś indziej nie bardzo zaglądam, ale z kim nie rozmawiam, to nie kojarzy Hubala, 5 Dni Wojny, czy Witajcie w Hebronie. Co tu dopiero mówić o jakiejś nowości Jacku Strongu. Chociaż ktoś w kinie na nim już był. Podobno ponad 300 tys. ludzi. I dobrze. Ciekawe, czy to tylko sami faszyści, tacy, jak ja, czy może ktoś jeszcze?

Pamiętam takie określenie hiena cmentarna. Nawet mi się nie chce wątku drążyć dalej, tylko po prostu zwyczajnie jest mi bardzo przykro po tym, co się wczoraj stało.

Ale na koniec zostawiłem coś optymistycznego. Oto, proszę Państwa, dwa i pół miliona kato-faszystów odniosło swój sukces!!! Chwała Wam i serdeczne podziękowania z całego serca. Jestem z Wami. I bardzo się z tego cieszę. A datę 15 lutego 2014 r. zapamiętam sobie na długo.