Wścieklizna. O eliminowaniu przeciwników

Zadziwiające są te, następujące po sobie dość gwałtownie, ruchy „po właściwej stronie”, które wyliczył i trafnie skomentował w swoim dzisiejszym tekście seaman.* Trudno więc i nie zastanawiać się z czego one wynikają oraz, jeszcze bardziej, dokąd zmierzają.

Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że pan Filar, mówiący najpierw o „wyższej konieczności” a dziś dodający, że podejrzewać go o zdradę demokracji to tak, jakby mu insynuować homoseksualizm** (!) albo pan Maziarski, postulujący, by Macierewicza „wyeliminować” środkami innymi niż „kruczki prawne”, tryskali idiotyzmami niczym gejzer Waimangu bez celu, bezowocnie, na „jałowym biegu”.
Jest oczywiście możliwe, że obu panom już na samą myśl o możliwym zwycięstwie Kaczyńskiego, Macierewicza, Hofmana i reszty ekipy zrobiło się tak duszno, że im krew do mózgów przestała płynąć. Z całym wachlarzem konsekwencji takiego stanu. Ja nawet mam nadzieję, że to, co się dzieje i to, co na tej kanwie niektórzy mówią, to tylko stan chwilowy, wynikły ze stresu, przemęczenia, gorszego dnia. Taki „stan podgorączkowy”. Że nie jest to jakaś bardziej trwała i mogąca być brzemienną w skutkach jednostka chorobowa. Ta tytułowa wścieklizna, usprawiedliwiająca zachowania, polegające na chęci głębokiego kąsania tych, których uznaje się za wrogów. Moja nadzieją wynika z faktu, że ten Filar od „wyższej konieczności” i ten Maziarski od „eliminowania” to w końcu wygi, obyte w politycznym światku, mający spory zasób właściwych słów i jeszcze bardziej właściwych skojarzeń, i nie można ich porównywać na przykład z takim Armandem Ryfińskim, rzucającym idiotyzmami jak na zamówienie dlatego, że tak po prostu ma. Oni, jeśli już im się to zdarza, mają ku temu jakiś istotniejszy powód niż ewentualna wrodzona głupota.

Dlatego, mając jednak nadzieję na możliwą ciągle jeszcze do opanowania wściekliznę, uważam, że może to też być co innego.

Jeszcze zanim Maziarski zaczął bredzić o „eliminowaniu”, scenariusz, w którym epatowanie społeczeństwa „potworem” Trynkiewiczem miało służyć uczulenie obywateli na inne „potwory” i stworzyć atmosferę przyzwolenia na „działania niestandardowe” nie wydawał mi się całkowicie absurdalny. Przyznam szczerze, że jeśli miałbym na zimno oceniać stanowisko Filara, łatwiej byłoby mi przyjąć, że ów prawny autorytet sonduje ewentualne reakcje niż to, że mu odbiło i gada jak potłuczony. Z wypowiedzią Maziarskiego mam więcej problemu. Gdyby to, co powiedział na żywo, w radiu, napisał był w „Wyborczej” a ta by to jeszcze opublikowała, byłoby jasne. W przypadek, gdzie równocześnie odwala autorowi tekstu, redaktorowi wydania, redaktorowi naczelnemu i jeszcze na dodatek korektorowi, który nie zwróciłby uwagi, że „wyeliminować” brzmi jakoś nie tak… raczej bym nie uwierzył. To, że strzelił w TOK.FM pozostawia margines. W końcu miejsce i jego atmosfera czy tam etos też ma znaczenie. Akurat tam Maziarski nawołujący do „eliminowania” dziwi mniej niż gdziekolwiek indziej.

Jednak bez względu na to czy oszalał ten Maziarski z Filarem na dokładkę czy też sprytnie i słusznie w swym mniemaniu wypuszczają sondę w sprawie „eliminowania w stanie wyższej konieczności”, pozostawianie słów jednego i drugiego bez komentarza, ostrego komentarza, to ogromny błąd, a może i więcej niż błąd. Filarowi się dostało, może przez to, że w jego środowisku, bardziej pluralistycznym i względnie niezależnym od władzy, mniej uchodzi. W środowisku Maziarskiego ujdzie chyba wszystko. Nie będę wyliczał co uszło. Nie będę też zakładał się o rodzaj reakcji, jakie jego słowa mogły wywołać u kolegów i koleżanek już poza eterem. Ale nie wykluczałbym definitywnie przybijanych Maziarskiemu „żółwików”.

Wspomnianym kolegom i koleżankom z Czerskiej, tym, którzy już przybili Maziarskiemu i tym, których świerzbi łapa by to zrobić przestrzegam. Jeśli nie przyszło wam do głowy, że sugerując eliminację kogokolwiek możecie zasugerować komuś, że warto by i was wyeliminować, jesteście debilami. Skończonymi debilami. Albo też jesteście chorzy. Na wściekliznę.

* http://seaman.salon24.pl/567357,racja-frasyniuka
** http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prof-marian-filar-krowa-nie-jestem-ale-swoj-poglad-podtrzymuje/sqz0h